Wiem, że będą to tylko takie krótkie lekcje, dlatego opisałam swoje doświadczenia, że pomimo ogromnej ilości czasu, który spędzałam z dziećmi to wcale nie jest tak, że one po jakimś czasie "same" się nauczą. Nauka języka to bardzo długi proces. Dorośli i dzieci uczą się w zupełnie inny sposób i pomimo, że dzieciom teoretycznie łatwiej, moim zdaniem ważniejsza jest motywacja. Moje dzieciaki miały dużo innych zajęć pozaszkolnych, język też traktowali jako dodatkowy obowiązek, dlatego niespecjalnie się do tego palili. Chyba wszyscy wiemy, że łatwiej się uczyć tego, co nas interesuje, a nie tego, czego ktoś nam każe się uczyć.
Czy jest możliwe mówienie w obcym języku i zachowanie komunikacji? Na początku też mi się ten pomysł nie za bardzo podobał. Po pierwsze, obawiałam się o kontakt z dziećmi, że jak nie będą mnie rozumiały to nie będziemy mieli dobrych relacji, że nie będą chciały ze mną być, że będą smutne, płakać i co tam jeszcze. Okazało się jednak, że dzieci chodziły do chińskiego przedszkola, z wykładowym chińskim, dlatego były po części przyzwyczajone, że nie rozumieją co się do nich mówi i raczej nie wpłynęło to negatywnie na nasze kontakty, bardzo się polubiliśmy.
Kojelny problem to było jak mamy zdążyć na 8 do szkoły albo jak mam im wytłumaczyć, że zanim pójdą do parku mają najpierw posprzątać klocki, skoro oni mnie nie rozumieją? Przyznaję, na początku był to koszmar, ale wiele z tych zwrotów powtarza się tak często, że bardzo szybko załapali o co chodzi.
Później był problem, czy jak nie robią tego o co ich proszę to czy naprawdę mnie nie rozumieją, czy po prostu ja swoje, a oni swoje:D Przy 45 minutach na tydzień raczej nie będziesz miała z tym problemów, zresztą szybko się zorientujesz, kiedy naprawdę nie rozumieją, a kiedy tylko udają.
Obawiałam się też, jak to wpłynie na dzieci, na ich rozwój psychologiczny, jak ktoś mówi do nich cały czas językiem, którego nie rozumieją. Tym bardziej, że nie jest to mówienie zupełnie od małego tylko taki nagły skok, z dnia na dzień mówimy w nowym języku. Kolejna sprawa, to dzieciaki wiedziały, że znam ich pierwszy język, ale z jakiegoś powodu mówie do nich jakimś innym, zupełnie dla nich niezrozumiałym. Obawiałam się, czy nie będą się przez to czuły odrzucone, ignorowane? Tego niestety nigdy się nie dowiedziałam.
Na początku w ogóle nie pisaliśmy, bo chłopaki po prostu nie umiały jeszcze pisać. Ale robiliśmy sobie jakieś tam kolorowanki i takie rzeczy na siedząco. Sporo im czytałam i zawsze wskazywałam palcem słowa, które akurat czytałam, więc jak śledziły mój palec, to widziały w którym momencie w tekście jestem i myślę, że to sporo im pomogło. Robiliśmy dużo fiszek, najpierw obrazkowych, potem słowo w języku obcym i mieli powiedzieć co to jest w ich języku. Bardzo lubili też dwie tabelki, jedna ze słowami w języku obcym, druga w pierwszym języku i oni mieli dopasować. Ja nie lubię za bardzo śpiewać, oni też nie bardzo muzykalni, więc piosenki akurat sobie odpuściliśmy, chociaż podobno to świetny sposób. Tak samo jak oglądanie kreskówek w języku obcym, tylko że akurat tu mama nam trochę przeszkadzała i puszczała bajki tylko w ich języku. Jak będziesz z nimi niecałą godzinkę tym bardziej wątpie, że będzie to polegało na oglądaniu z dzieckiem kreskówek po angielsku, ale tak na przyszłość, to bardzo fajny sposób, bo dzieciak szybko się wciągnie i nawet nie wie, że się języka uczy.