czy dobrze jest się uczyc niemieckiego, po angielskim?

Temat przeniesiony do archwium.
Witam , doszedłem do pewnej biegłości w angielskim, tzn mogę w miarę swobodnie wyrażać to co myślę na co dzień. Nie są to może przemyślenia filozoficzne ale jednak rozmowa przychodzi mi dość łatwo.

I teraz myślę czy nie zabrać się za naukę języka niemieckiego-tak mnie naszło akurat-jednak boję się że utracę część umiejętności nad którymi pracowałem w j. angielskim.

Jak myślicie walczyć dalej z angielskim - choć czuje że więcej mi się może nie przydać, czy brać się za niemiecki?

Pozdrawiam i proszę o pomoc,
Slawek
ja osobiście uczyłam się niemieckiego 5 lat (może i w szkole, ale styczność z językiem jakąś tam miałam), a po dwóch latach niemieckiego równocześnie zaczęłam uczyć się angielskiego. na początku to angielski mylił mi się z niemieckim, ale niedługo potem stało się odwrotnie. do tej pory zdarza mi się pomylić słowa w niemieckim z angielskim, ale NIGDY odwrotnie :D ponadto chciałabym jeszcze dodać, że według mnie niemiecki jest może i przydatny, ale (jak dla mnie) nieprzyjemny do uczenia: wszystko się dziwnie wymawia, jedno słowo potrafi mieć około 15 liter (i takich słów jest niestety niemało) i rodzajniki są według mnie bezsensowne... jedyny plus jest taki, że są tylko 3 czasy ; ) (no właściwie 4, ale jednego się prawie nie używa) ogólnie to jeśli chcesz się uczyć dla przyjemności to odradzam, wybierz może hiszpański lub jakiś inny, przyjemniejszy język : )
Lepiej mieć 15 znaków do przeczytania niż 15 znaczeń które dane słówko może posiadać w zależności od kontekstu czy przydawki. "Angielska to trudna jazyka. Dla Polakowi zwłaszcza." Nie znaczy to że leksyka w niemieckim to jakieś hocki klocki
Uczę się obu języków od bodaj 20 lat i ciągle zdumiewam się jak mało wiem o angielskim i dziwię się czemu ludzie uważają ten język za prosty i łatwy do nauczenia? Dla mnie to jeden z trudniejszych języków jakie dane mi było poznać choć przyznam ze inne poznawałem może nie przelotnie ale pobieżnie (rosyjski, łacina, włoski, niderlandzki). On może jest prosty na elementarnym poziomie gdy trzeba powiedzieć 'wyszłem poszłem' i nie będzie to raziło w uszy ale precyzyjne posługiwanie się angielskim to wg mnie wyższa szkoła jazdy. jego pozorna łatwość wynika chyba z tego że Polak myśli że jak nie mamy zbyt wielu wyrazów do odmiany w zdaniu to hulaj dusza... wszystko można i najlepiej przenieść kalkę z polskiego na angielski, na koń się wsiędzie i jakos to będzie. A tu zonk i wychodzą kwiatki w typie I'm after breakfast w sensie 'jestem po śniadaniu'. O wymowie nie piszę bo to fakt powszechnie znany że Polacy (inne nacje pewnie też) zwykle nie widzą różnicy w wymowie eyes i ice czy hair - her. To język pełen pułapek i dwuznaczności które trzeba sobie uświadomić a przede wszystkim angielski trzeba umieć zrozumieć. I to rozumienie sensu danej konstrukcji a w następstwie stosowania jej (obok wymowy)stwarza chyba obcokrajowcom najwięcej kłopotów.
A czy jest potrzebny? Oczywiście że tak i jak najbardziej tego języka warto się uczyć ale nie powiedziałbym żeby niemiecki był jakimś upośledzonym językiem pod tym względem. To równie piękny język co angielski jeśli się nim właściwie posługujemy. Mi na przykład gramatyka niemiecka wydaje się być o wiele bardziej przejrzysta i bardziej zrozumiała niż angielska ale tym językiem aby operować swobodnie w mowie na poziomie nawet elementarnym potrzebna jest już duża wprawa. W angielskim jakoś wydukasz te proste zdania a w niemieckim już musisz odmieniać rzeczownik, czasownik, przymiotnik... jest to niby proste w zrozumieniu ale trzeba ćwiczyć ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć żeby w tym języku mówić. Na rodzajniki w niemieckim narzekają wszyscy. Nie tylko Polacy. Opowiadał mi kuzyn -Niemiec - że ma trochę znajomych auslanderów którzy też nie są w stanie przejsć prze rodzajniki. Dla nich to główny problem w tym języku. Zwłaszcza właśnie dla ludzi z krajów słowiańskich gdzie języki praktycznie nie znają takiego pojęcia.Nie byłoby z nimi (rodzajnikami) tylu kłopotów gdyby były odpowiedni skorelowane z rodzajami rzeczowników w innych językach ale jest inaczej i już na pierwszej lekcji można zaliczyć wpadkę z das Mädchen. Trudno. Rzeczowniki w niemieckim to prosta sprawa tylko jak napisałem - wymaga praktyki i przez to jest to czasochłonne i żmudne do opanowania.
Ucz się obu języków jeśli masz na to czas i możliwości. Tylko powoli i dokładnie. lepiej poznać 5 słów dziennie i jedną strukturę niż przerobić pół książki i następnego dnia nic z tego nie pamiętać. A przyjemność? Zawsze będą schody ... ktoś kiedyś powiedział ze tajemnica sukcesu geniuszy to w 1% talent a reszta to krew pot i łzy. Wiec jak to z nami, zwykłymi śmiertelnikami ma być?
Jeśli pytasz o to czy znajomość języka angielskiego pomoże Ci w języku niemieckim to muszę Cie rozczarować ale nie za bardzo. W niektórych przypadkach owszem, może za pomoca skojarzeń lepiej będzie uczyć Ci się pewnych zasad analogicznych do języka angielskiego. A co do Twoich obaw to fakt faktem, że jak się nie używa języka to się go zapomina... Niestety.
Myślę, że wszystko jest kwestią czasu: po pierwsze, czy któryś język będzie Ci potrzebny za kilka lat na określonym poziomie, czy też uczysz się bardziej "na wszelki wypadek"; po drugie, ile czasu możesz przeznaczyć na każdy język. I po odpowiedzeniu sobie na te pytania dobrać strategię - np. uczysz się 15 minut dziennie angielskiego aby go nie zapomnieć i 30 minut niemieckiego.
Na pewno nie porzucaj całkowicie angielskiego na rzecz niemieckiego, co innego spowolnienie nauki ang na rzecz niem wtedy ok.

« 

Pomoc językowa - Sprawdzenie

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia