NAUKA PRZEZ OGLĄDANIE FILMÓW...

Temat przeniesiony do archwium.
Witam. Chcę zacząć oglądać filmy po Angielsku, gdyż wielkokrotnie czytałem, że daje to duży efekt... I teraz moje pytanie jest takie, czy lepiej oglądać filmy po Angielsku z napisami, czy bez?
Z napisami angielskimi polecam :) Dodam od siebie, że to fajna metoda nauki jest i może być efektywna pod warunkiem, że jest się na poziomie przynajmniej B1. Znam sporo osób które w ten sposób się uczą, a tak na prawdę jest to wymówka i usprawiedliwianie swego sumienia żeby nie brać się za prawdziwą naukę.
Cytat:
a tak na prawdę jest to wymówka i usprawiedliwianie swego sumienia żeby nie brać się za prawdziwą naukę.

To co w takim razie dla ciebie znaczy 'prawdziwa nauka', hę?
Gdy mam nagranie do tego transkrypcję, najpierw oglądam potem czytam, zaznaczam to co ze słuchu słabo łapię. Pisze streszczenie tego nagrania własnymi słowami starając się użyć nowo zasłyszanych słów bądź fraz. A nie tylko kładę się jak worek przed telewizorem bądź laptopem i pozwalam żeby obrazki przeleciały mi przed oczami.
Haha - to ja m.in. dzięki temu kładzeniu się jak worek przed monitorem przeskoczyłem z poziomu B2 do C1/C2 jeżeli chodzi (słownictwo, słuchanie, poniekąd mówienie).
Ok. W internecie raczej trudno znaleźć filmy z angielskimi napisami i po Angielsku, także ta forma odpada. Mam teraz wakację, także postanowiłem zabrać się coś za Angielski zakupiłem Profesora Henrrego i sobie zaplanowałem codziennie obejrzeć jakiś film. Większe efekty będą gdy te filmy będą z polskimi napisami, czy też bez (wydaje mi się, że gdy będzie się skupiać na cyztaniu to trudnie będzie się wsłuchać? Proszę o opinię na ten temat. Dodam, że obecnie jestem jakoś na poziomie A2.
No widzisz pakk, a jak byś trochę popisał streszczeń i pogadał do siebie :D to by było też pisanie i mówienie, a nie poniekąd mówienie. I zwróć uwagę, że napisałem "...to fajna metoda nauki jest i może być efektywna pod warunkiem, że jest się na poziomie przynajmniej B1...". A ty byłeś na B2, więc w twoim przypadku to dobra metoda. infeqqq, angielskie napisy można znaleźć oddzielnie. Ja na przykład potrzebowałem zasobu słownictwa finansowego i w kwestii filmów i seriali przydatny okazał się film "Rogue Trader - The story of Nick Leeson'' oraz serial "Capital City", ale oczywiście głównie uczę się z podręczników!!! Mój post w podtekście miał podkreślić, że nie nie da substytuować tradycyjnej nauki wyłącznie oglądaniem filmów jak wiele osób robi z lenistwa. infeqqq jeśli oceniasz swój poziom na A2 to myślę, że lepiej najpierw się wyciągnąć na B1, inaczej nie będziesz rozumiał wielu konstrukcji gramatycznych w tych filmach. Ale mówię Ci to tylko po to abyś nie powielał moich błędów, zrobisz jak uważasz.
edytowany przez browar25: 03 cze 2012
Dziękuję.
Cytat:
No widzisz pakk, a jak byś trochę popisał streszczeń i pogadał do siebie :D

Nie lubię pisać i nie potrzebuję tego na aż na takim wysokim poziomie. Zresztą pisanie do szuflady jest trochę bez sensu, nie uważasz? Ktoś powinien to sprawdzać.

A mówię poniekąd mówienie, bo nie rozmawiam po angielsku na tyle dużo, żeby móc stwierdzić na 100%, ile daje mi oglądanie filmów, ale czasami zauważam, że używam wcześniej mi nieznanych słów. Zresztą na poziomie, na którym możesz powiedzieć wszystko, co chcesz, nie jest tak łatwo ocenić czy poprawiłeś się z mówienia.

Z poziomem min. B1 rzecz jasna się zgadzam, prawdę mówiąc lepiej B2 bo i tak wtedy będzie dużo nieznanych słów. Chociaż jeżeli to serial-tasiemiec, to po 5 czy 10 odcinku będize już dużo lepiej.

Cytat:
Mój post w podtekście miał podkreślić, że nie nie da substytuować tradycyjnej nauki wyłącznie oglądaniem filmów jak wiele osób robi z lenistwa.

Nie da się, bo to JEST normalna nauka. Czy nauka dla Ciebie to musi być koniecznie siedzenie z książką? Trochę zacofany ten pogląd. Czy wyjazd do obcego kraju też by dla Ciebie nie był nauką?

Ja ostatnio w ten sposób tylko uczę się niemieckiego i przynosi to więcej niż zadowalające rezultaty - poznaję mnóstwo naturalnego słownictwa, którego w podręcznikach po prostu nie ma. Z tym że ja sobie tłumaczę każde nieznane słówko i się go uczę; gdybym tego nie robił uczenie się tym sposobem byłoby mniej efektywne, ale gdybym miał dużo czasu też by przynosiło wymierne rezultaty.
mnóstwa słów nauczyłam się z filmów, ale z takich, które obejrzałam wielokrotnie (ulubionych),
jak ktoś jest na niższym poziomie to można np. obejrzeć najpierw z polskimi napisami, poźniej z angielskimi i w końcu bez napisów,
generalnie prostrzy język jest w wiadomościach BBC lub CNN, bez slangu i wyraźny, może od tego byś zaczął
pakk znam osoby które już od ładnych paru lat oglądają filmy bez napisów w celach poprawy języka i dalej go nie znają. A ich wypowiedzi brzmią "Kali widzieć krowa". Filmami ciężko sobie wbić gramatykę do głowy. Nie wyobrażam sobie, że miałbym się na bazie samych filmów nauczyć języka :) Książka to konieczność w pewnym stopniu, przynajmniej na początku nie da się jej uniknąć. Wyjazd za granicę to trochę inna bajka. Ale tu tez jest ciekawie, mam kolegę który był pół roku w Anglii wrócił i jest przeświadczony o swoich wysokich umiejętnościach językowych. Co ciekawe jego motywacją były nie tylko pieniądze, ale chęć nauczenia się języka. Po prostu normalnie uczyć mu się nie chciało. Niestety jego język jest bardzo niegramatyczny. Lepiej niż "Kali mieć krowa", ale znam osoby co siedziały w Polsce i mówią o wiele ładniej. Ostatnio starał się o pracę w firmie logistycznej, ale jej nie dostał właśnie ze względu na język. Co ciekawe z mówieniem to jeszcze jakoś idzie, ale jeśli chodzi o pisanie to jest tragedia. Człowiekowi niestety trudno się nauczyć języka omijając gramatykę i wyłącznie przyjemnymi metodami.
edytowany przez browar25: 03 cze 2012
Czy ktokolwiek wspominał tutaj o filmach bez napisów? Cały czas była mowa o filmach z napisami. Mowa była również o osobach z pewną znajomością języka - B1/B2.
Z napisami również, choć tu można trafić na kiepskie tłumaczenie i nabrać złych nawyków. Do tych umiejętności B1/B2 trzeba dojść a samymi filmami i bez książek ciężko ;)
A autor wyraźnie napisał, że jest na poziomie A2. Przepraszam za częstą edycję postów.
Ale ja cały czas mówiłem o oglądaniu filmów z _angielskimi_ napisami.

Cytat:
Do tych umiejętności B1/B2 trzeba dojść a samymi filmami i bez książek ciężko ;)

Nikt nie twierdzi, że jest inaczej.
Wg mnie najpierw najlepiej ogarnąć gramatykę zanim przejdzie się do nauki na filmach. Wystarczy repetytorium maturalne. A co do nauki słownictwa to się zgadzam, filmy pomagają. Podobało mi się stwierdzenie, że poznaje się dzięki temu naturalne słownictwo, którego z podręczników się nie nauczymy. Zgadzam się z tym w 100 procentach. Na filmach uczymy się języka naturalnego, nie podręcznikowego. Dużo ludzi uczy się przedziwnych słówek, których się nie używa, później stosują takie i brzmią nienaturalnie. Dobrej nocy :)
Przecież to jest oczywiste, że oglądając same filmy nikt się nie nauczy dobrze języka, ale wydaje mi się, że ta metoda stosowana jako dodatek i zarazem forma rozrywki może coś wspomóc.
Moze zamiast ogladac filmy, byloby lepsze ogladac sztuki (plays) gdzie masz przed soba caly tekst i to sledzisz a twoja koncentracja jest na wymowie.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Pomoc językowa