10 lat nauki i brak rezultatów

Temat przeniesiony do archwium.
Witam, mam 21 lat, jestem obecnie na 3 roku studiów, gdzie mam angielski na poziomie B2/C1. Egzaminy jak narazie miałem 2 i zdałem na 3. Uczę się angielskiego od podstawówki, tylko, że to uczenie się jest w cudzysłowie praktycznie bo nigdy się go nie uczyłem tylko można powiedzieć - wegetowałem przy nim. Wszystkie kartkówki, testy jakie miałem w różnych szkołach to się zdawało tak jak się zdawało, czasem 5, czasem 3, zawsze coś umiałem powiedzieć itp. ale nigdy się nie uczyłem, ani 1 minuty nauki angielskiego. Znam olbrzymią ilość słówek, ale nie potrafię ich wykorzystać. Znam również dużo idiomow, wyrażeń, czasowników frazowych etc... jednakże, gdy przyjdzie mi coś powiedzieć albo przetłumaczyć to mam z tym bardzo duży problem. Jedynie czytanie mi idzie dobrze, natomiast słuchanie, mówienie porażka. Mam bardzo spaczony ten angielski przez wzgląd na to, że z jednej strony paradoksalnie umiem go znakomicie (olbrzymia ilość słówek, wyrażeń potocznych z filmów etc) z drugiej zaś nowa sytuacja = nie wiem co powiedzieć. I się zastanawiam tak czy jest sens w moim przypadku szlifowania angielskiego? Mimo, że go nie lubię, mam słabą wymowę, ale jednak jakaś ta wiedza jest czy też rozpocząć naukę, ale na poważnie od poczatku jakiegoś nowego języka? Po studiach zamierzam wyjechać do innego kraju, nie wiem tylko czy do Anglii czy też zostać na 2/3 lata jeszcze w Polsce, zapisać się na kurs Hiszpańskiego lub Włoskiego i wtedy wyjechać. Także co byście w moim przypadku radzili? Szlifowanie angielskiego czy od zera włoski lub hiszpański? Oba te języki mi leżą znakomicie, uwielbiam ich wymowę, akcent oraz temperament, wydaje mi się, że nauka przyszłaby mi bardzo prosto, zwłaszcza, że fascynują mnie te kraje, no i oczywiście języki, które po prostu uwielbiam, ale musiałbym zacząć od zera.
ang. juz tam gdzies tam troche znasz. Poszukaj dobrego korepetytora, zeby przelamac to mowienie i nigdy nie boj sie powiedziec cos nie tak.
Ale myślisz, że szybkiej bym osiągnął poziom C1 na zajęciach 1na1 aniżeli kurs np. z hiszpańskiego i uczenie się codzienne? Jestem zmotywowany do hiszpańskiego lub włoskiego, a angielski mi nigdy nie leżał, bo nie lubię jego wymowy.
A tak dokladnie (napisz mi wyraznie, bo jestem blondynka) to po co uczyles sie ang. poswiecajac czas przez ostatnie 10 lat jak nie lubisz tego jezyka?
Musisz pomyslec co dany jezyk Ci da. Czy widzisz swoja przyszlosc zwiazana z jednym albo drugim jezykiem?
Jak to po co się uczyłem? Angielski jest obowiązkowy w polskim systemie edukacji, więc nie będę się tutaj wypowiadał na temat koloru włosów. Nie miałem wyjścia, angielski mi zawsze towarzyszył, ale chcę mówić biegle w jednym języku i nie wiem czy jest sens zaczynać na poważnie angielski czy jednak od zera romański.
Jak nie TY, to kto bedzie zyl twoim zyciem, odpowiadal za wszystkie decyzje w twoim zyciu. Chyba TY wiesz najlepiej.
Ja moge Ci powiedziec ze jez. Chinski warto sie uczyc - to sie tego ucz, bo ja Ci tak kazalam.
Warto się uczyć tego języka, którego po prostu chcemy się uczyć. Wtedy nauka nie dość, że jest czystą przyjemnością, to jeszcze ma szansę być zdecydowanie bardziej efektywna niż w przypadku nauki czegoś, czego nie lubimy. Jeśli nie potrzebujesz już języka angielskiego, to sobie daruj, a czas i pieniądze zainwestuj w to, co masz ochotę rozwijać.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa

 »

Mógłby ktoś przetłumaczyć proszę


Zostaw uwagę