Metoda, którą opisujesz, jest bardzo dobra w naturalnym środowisku nauczanego języka. W takim przypadku student, który na lekcji nauczył się zwrotu \"A loaf of bread, please.\", za dwie, trzy godziny będzie musiał poprosić o \"pound of sugar\" i poprosi.
Ucząc się w ojczyźnie musi większą uwagę przywiązywać do abstrakcyjnego powiększania zasobu słówek (wiele z nich będzie mu potrzebne za 2, 3 lub nawet 15 lat), prawideł gramatycznych itd, itp.
Natomiast jeśli chodzi o wymowę, to wszystko zalezy od nauczyciela. Zarówno Polak, jak i native może uczyć wymowy nie zawsze prawidłowej.
Ja ucząc się języka, korzystam z nagrań na kasetach i płytach, ale zdaje sobie sprawę, że uczę się wymowy pana Smitha, czy pani Brown, a nie poprawnej angielszczyzny, bo takiej tak naprawdę nie spotyka się.