jaki kurs żeby udzielać korepetycji dzieciom

Temat przeniesiony do archwium.
Hej mam pytanie: Jakiego poziomu kurs powinno się skończyć by pełnoprawnie udzielać korepetycji z języka angielskiego??? FCE? CAE? A może inny? Pomocy!!!!
Ale żeby dawać korepetycje nie trzeba kończyć żadnych kursów... Teraz korepetycji z angielskiego udzielają studenci chyba każdego kierunku studiów, tak jak poloniści mogą udzielać korepetycji z matematyki. Dajesz ogłoszenie w Internecie albo pytasz po znajomych i znajdujesz sobie ucznia.
A czy ktoś będzie Cię pytał o skończone kursy, certyfikaty etc. to zależy. Ludzie są różni. Jednym jest wszystko jedno (sam fakt że ich dziecko ma korepetytora jest wystarczający) a inni są dociekliwi. A to na jakim poziomie możesz nauczać zależy od Twojej wiedzy. Mając np. CAE możesz uczyć sześciolatki, przygotowywać do testu gimnazjalnego, do FCE albo nawet do samego CAE (jeżeli naprawdę dobrze go zdałeś), ale wiadomo, że nie będziesz uczyć na poziomie CPE, bo nie masz jeszcze takiej wiedzy.
No tak ... Jakby nie patrzeć to masz racje. Pasuje nadgonić mi kilku uczniów żeby mieć jakiś zarobek a z czasem może zrobie jakiś papierek ze stopniem (tak dla formalności... i dla większej ilości uczniów). Dzięki za pomoc
Generalnie trzeba mieć skończony Kurs Niezaginalności, gdyż korkowicze zadają najróżniejsze pytania, a przykro wychodzić na idiotę co pięć minut i zerkać po słownikach i gramatykach :)))
Jest mniej więcej tak, jak napisała koleżanka Mychetka. Kilka lat temu dawałam korki dzieciakom jeszcze zanim sama zdałam FCE- muszę powiedzieć, że z pewnym powodzeniem;-) Zdarzyło mi się podciągnąć dziewczynę w I klasie LO, o profilu "poszerzony angielski", z trójki na pierwszy semestr na piątkę na koniec roku. Co do Kursu Niezaginalności wspomnianego przez Onamora: wszystko zależy od dociekliwości uczniów, ale też od podejścia rodziców. Kiedyś trafiła mi sie gimnazjalistka- pasjonatka zoologii. Przy którymś pytaniu o angielską nazwę zwierzęcia, o którym nawet po polsku nie słyszałam, matka dziewczęcia zbeształa je slowami: "Uspokój się, pani to nie jest jakiś komputerowy słownik, a tobie wystarczy, że będziesz dobrze mówić i pisać po angielsku!" Kiedy indziej przerażona mama 14-latka chciała, żebym podciągnęła jej syna, który chodzi do amerykańskiej szkoły, ale ona jest załamana, bo nagle zaczął zamiast piątek i szóstek przynosić z angielskiego +4. Oczywiście odmówiłam grzecznie, mówiąc, że chyba nie jestem w stanie sprostać jej oczekiwaniom. Cóż, różne są dewiacje;-) Moim zdaniem, poza świadomością własnego poziomu językowego ważna jest też świadomość tego, jaki przedział wiekowy nam odpowiada. Dla mnie 15 lat to jest minimum- nie znosiłam uczyć gimnazjalistów, a tym bardziej uczniów podstawówki. Nie ma sensu męczyć sie za te parę groszy z dzieciakami, które daja w kość albo nie chcą się uczyć i oczekują, że wszystko sama za nie zrobisz.

Zostaw uwagę