>Co do formułowania pytań.Raczej nie ma głupich pytań ale głupie
>odpowiedzi.Chociaż dobrze zadane pytanie zawsze kryje w sobie klucz do
>trafienia na poprawną odpowiedź.Co nie oznacza,że nauczyciel ma jakiś
>obowiązek nieustannego naprowadzania ucznia na właściwą odpowiedź za
>pomocą możliwie najtrafniejszego pytania.Gdybyśmy tak postępowali
>można by w ludziach doszczętnie wytępić dociekliwość.A chyba nie o to
>w edukacji chodzi?
Uwazam, ze to pytanie, czy moze raczej ten temat jest tematem glupim i wlasnie tepiacym dociekliwosc.
Nie mam nic do Ciebie, po prostu uwazam, ze nie mozna odpowiedziec w taki sposob w jaki to zrobiles/as.
Dlaczego? Poczynionego zalozenia nie mozna poprzec. Nie jest tak, ze za kazdym razem gdy ginie jakis jezyk, swiat traci czastke swojej zdolnosci przetrwania.
Odpowiedz pozytywna nie bedzie zgodna z rzeczywistoscia. Jezeli istnieje chociaz jeden jezyk, ktory umierajac nie zabral ze soba zadnej, istotnej z punktu widzenia ludzkosci tajemnicy, wowczas teza pada. Nie bez kozery odnioslem sie do jezyka Ranow; to nie jedyny jezyk o zywotnym w tym przedmiocie znaczeniu.
Jezyki wspolczesnych Polanom czy Germanom Ranow, Prusow, Jacwingow czy wspolczesnych Anglikom czy Walijczykom mieszkancow Kornwalii wymarly.
Czesc z nich zostala ozywiona dzieki staraniom zapalencow, nie zmienia to jednak faktu, ze staly sie one tworami sztucznymi, w kazdym razie wzorowanymi na oryginale, ale ciaglosc zostala zerwana (nie wiemy czy akcent jest poprawny, czy wszystkie reguly gramatyczne badz znaczenie slow zostaly odwzorowane prawidlowo, czy znaczenie slow jest zgodne z oryginalem, nie znamy rowniez skali utraconego slownictwa). O ile na upartego mozemy stwierdzic, ze j. kornijski 'zyje', o tyle j. Prusow jest chodzacym, na sile reanimowanym trupem.
Najdobitniejszym przykladem na nieprawdziwosc rozpatrywanej tezy bedzie smierc jezyka Ranow.
To nie bylo tak, ze Ranowie zostali pewnego poranka wycieci w pien. Ranowie ulegli asymilacji, przyjeli jezyk oraz zwyczaje sasiadow. Jak pisalem wczesniej Hulicina zmarla ok 14[tel]roku. Co z tego wynika? Bardzo wiele, mianowicie:
-Ranowie jako lud wspolczesny i sasiadujacy z innymi nie mogli dysponowac wiedza o fundamentalnym znaczeniu dla ludzkosci w takim zakresie, w jakim nie byla ona znana innym ludom im wspolczesnym;
-Poniewaz Ranowie ulegli asymilacji, nie jest tak, ze jakas czesc, istotnej z punktu widzenia problematyki przetrwania gatunku ludzkiego wiedzy (przy zalozeniu, ze takowa posiadali) mogla zostac gdzies zgubiona. Poniewaz Ranowie w naturalny sposob stali sie czlonkami sasiednich spolecznosci (w troche mnie naturalny bo przymusowy sposb stali sie chrzescijanami), nagle okazalo sie, ze ich poganska kultura oraz wlasny jezyk nie byly im do niczego ptrzebne. Kultura i jezyk wymarly w sposob naturalny, ale wiedza zwiazana z postepem cywilizacyjnym, wazna z pragmatycznego punktu widzenia przetrwala. Niewazne, ze zostala ona przekazana pozniejszym pokoleniom w jezyku odmiennym niz ten w ktorym zostala wykuta. Wazne, ze przetrwala. Jezyk nistety umarl. Jego smierc jednak nie miala najmniejszego wplywu na mozliwosc utraty przez swiat jakiejs czesci wiedzy umozliwiajacej przetrwanie.
Takich jezykow jest cale mnostwo.
Cale rodziny jezykow, ktorymi poslugiwali sie Indianie Ameryki Polnocnej wkrotce stana sie jezykami martwymi (znaczna czesc juz jest przeszloscia), jednakze wyksztalcona w tych jezykach wiedza o ktora sie tu rozchodzi, jak rowniez kultura i zwyczaje religijne przetrwaja badz w zapiskach etnografow, badz w jezyku angielskim, ktory staje sie pierwszym jezykiem potomkow tychze Indian. Zadziwiajace jest to, ze znaczna czesc potomkow polskich zolnierzy PSZu pozostalych po wojnie w Anglii nie uzywa jezyka polskiego, jezeli obydwoje rodzicow nie bylo narodowosci polskiej. Rozumieja, ale bardzo slabo mowia, z kazdym pokoleniem bedzie coraz gorzej. To doskonale ilustruje naturalna smierc jezyka.
Dlaczego uwazam ten temat za niedorzeczny? Otoz odpowiedz jest tylko jedna, przewija sie ona zreszta w moim poscie sprzed 4 dni, kiedy to rzucilem garsc uwag. Poniewaz odpowiedz jest jedna, doglebne ewaluowanie argumentow 'za teza' staje sie nierzeczowe (sygnalizujemy tylko ich istnienie), poniewaz wiemy, ze za chwile sami bedziemy musieli w sposob przesadzajacy sprawe zanegowac. Paradoks tego pytania polega na tym, ze zabija ono wszelka dociekliwosc. Dla osoby, ktora na dzien dobry zdaje sobie sprawe z tego, ze teza jest nieprawdziwa, niepotrzebnym hassle staje sie wnikanie w przedmiot. Moze i w rzeczy samej jest to taka troche parweniuszowska metoda na skroty, niemniej jednak nauczyciel takim formulowaniem tematu sam na to przyzwolil.
Dlaczego napisalem, ze opadaja mi rece? Dlatego, ze jestem w 99% pewien, ze nauczyciel nawet nie przewidzial, ze ktos moze temat zanegowac, ba sam by tematu nie zanegowal, pytania nie przemyslal, bardzo mozliwe, ze sciagnal pytanie z internetu (moze nawet z ktorejs ze stron ze stron przytoczonych przez Bartka), aby nie walic plagiatu dopisal druga czesc i tyle.
Niezanegowanie tezy bedzie bledem merytorycznym zaslugujacym na pale, poniewaz nie przeprowadzono krytycznej oceny argumentow za teza. Poniewaz katalog przedmiotowy zakreslony w temacie jest zamkniety, wystarczy skuteczne przeprowadzenie jednego argumentu przeciw tezie aby poznac odpowiedz. To w zasadzie zwalnia nas od obowiazku przeprowadzania dowodzenia za teza.
W moim pierwszym poscie z 8 wrzesnia przeprowadzilem analize dwoch argumentow 'za, ktore obalilem kontrargumentami.
To jest wlasnie ten paradoks. Dobry esej powinien zawierac krytyczna analize argumentow 'za' i 'przeciw'. Kazdy myslacy uczen uzna to za afront skierowany przeciwko swojemu zdrowemu rozsadkowi, jezeli w sytuacji gdy po przeprowadzeniu pierwszego argumentu przeciw tezie i znajac juz odpowiedz musi dokonywac dalszych porownan. Po co? Aby nadrukowac 5 kartek a4?
Przeciez wszyscy twierdza, ze liczy sie jakosc a nie ilosc.
Madry nauczyciel powinien tak konstruowac pytania, aby udzielenie odpowiedzi na nie nie bylo takie latwe a odpowiedz taka oczywista. To pytanie jest bardzo glupie. Lllllaluska, postaraj sie jeszcze raz zapytac nauczyciela, chcialbym tylko wiedziec, czy dopuszcza mozliwosc negacji tezy.