Ojciec kiedys mi smieszna anegdote opowiedzial.
Lezal rany (po Montecassino) i zwrocil sie do pielegniarki (angielka) i nie znajac wcale jezyka angielskiego, cos tam prosil o mundurze i odprasowaniu. Oczywiscie, uzyl slowo "kant"... dostal po twarze.
Jakis tam starszy zolnierz mu wytlumaczyl o co chodzilo.
:)