Ktoś musi te auta myć, truskawki zbierać, domy budować i sprzątać, mało który Amerykanin się tego chwyci, a zresztą nawet jakby chciał, bardzo szybko pojawia się bariera językowa i motywacja do pracy. Dlatego właśnie pracodawcy mając do wyboru Amerykanina z wykształceniem, ale bez hiszpańskiego i który cały czas będzie szukał lepszej roboty i hiszpańskojęzycznego bez szkoły z chęcią do pracy, zadowolonego z tego co się oferuje, najczęściej wybierają właśnie tego drugiego.
Zresztą hiszpański w Stanach wszędzie się przydaje. Jest ich tu tylu, że mają swoje sklepy, lekarzy, prawników, wszystko co potrzebują można załatwić po hiszpańsku. Znam ludzi, którzy są tu po 30 lat i więcej i nadal nie mówią po angielsku, bo po prostu nie ma takiej potrzeby. Jak dzwonisz na jakąś infolinię to zawsze najpierw jest, for English, press 1, for Spanish, press 2, w różnych sklepach i instytucjach szyldy są po angielsku i hiszpańsku, w pewnych okolicach często łatwiej porozumieć się po hiszpańsku niż po angielsku. Co za tym idzie znajomość hiszpańskiego znacznie podnosi Twoje kwalifikacje na jakimkolwiek stanowisku w USA, od kierowniczych do tych za stanowe minimum.