[pytanie] Jak wrócić do SuperMemo po długiej przerwie?

Temat przeniesiony do archwium.
Hej,

Szukałem, szukałem ale nie znalazłem.
No właśnie: Jak wrócić do SuperMemo po długiej przerwie?

Wykasować wszystkie postępy i zacząć od nowa?
Czy walczyć z tym co jest?
Ktoś z Was wracał, czy teoretyzuje? :)

Ukończone miałem ang 1 i 2 poziomy oraz około 30% z 3.



pozdrawiam.
Warto było się poddać w takim momencie? Teraz to już chyba trzeba zaczynać od nowa. Wyobrażam sobie, że ilość nagromadzonych powtórek jest olbrzymia. Ina kwestia, czy warto znów zaczynać. Skoro raz się poddałeś, to najprawdopodobniej zrobisz to znów. Sorry, że tak mówię, ale tak było z każdym kogo znam. Są albo ci co zaczęli i robią do dziś, albo ci co wiecznie zaczynają i nigdy nie kończą.
edytowany przez browar25: 25 lis 2014
Nie zgodzę się z przedmówcą - według mnie można wrócić do nauki z SuperMemo i wytrzymać. Kwestia samozaparcia. Miałam podobny przypadek - uczyłam się kiedyś pilnie z kilku kursów, a potem urodziły się dzieci i nie było czasu na naukę przez parę lat... Postanowiłam sobie, że wrócę i zawzięłam się! Wcześniej korzystałam z kursu na komputerze, a teraz przede wszystkim na tablecie (na tablet musisz osobno wykupić kursy, ale wygoda jest nieporównywalna, a cena mnie nie odstraszyła). Postępy w nauce przeniosłam sobie na tablet przez supermemo.net (synchronizacja). Najpierw przerabiałam tylko powtórki (było ich ponad 2000), w ogóle nie wchodząc w nowy materiał. Byłam w szoku, że nadal sporo pamiętałam, ale wychodzenie z powtórek zajęło mi dobre parę miesięcy. Teraz zaczęłam przerabiać nowe słówka (uczę się z English Extreme), ale tylko po 10 na sesję. Doszłam do wniosku, że za szybkie tempo wprowadzania nowych słówek może mnie zabić, a 10 jestem w stanie przyswoić. No i od ponad pół roku nie opuściłam ani jednego dnia z SuperMemo :)
Jest jeszcze kilka innych sposobów, podzielę się w kombinowaniu w SM :)
To zależy jaka przerwa i ile powtórek - musisz sam ocenić czy tak jak napisała "młoda" dasz radę nadgonić zaległy materiał, nie wchodząc na nowy - wymaga to dużej samodyscypliny i zaparcia.
jest jeszcze inne rozwiązanie:
1. cofasz datę w komputerze do pierwszej niezrobionej powtórki np. jakiś 11 dzień miesiąca z przed pół roku - hipotetyczna data kiedy przerwałeś kurs
2. Otwierasz SM i przepychasz kurs w kalendarzu SM tzn. wyłączasz z powtórek wszystkie te dni do daty bieżącej
3. Zamykasz SM, przestawiasz datę w PC na bierząca
4. Jesteś na bieżąco z powtórkami, nic zaległego
Ryzyko:
- Jak była to duża przerwa to zachodzi ryzyko, że część mogłeś zapomnieć
kolejna metoda:
Jw. cofasz się do daty kiedy miałeś pierwszą niezrobioną powtórkę i ją robisz i znowu przestawiasz dane o jeden dzień i robisz - robiąc powtórki z 2-3 dni na raz szybciej zmniejszysz dystans zaległych powótrek
Efekt uboczny:
- Hardcore, ciągłe kombinowanie z datami, upierdliwe zamykanie i przestawianie dat

Ten pierwszy sposób jest naprawdę całkiem dobry.
Ja raczej nie bawiłbym się z cofaniem i przywracaniem dat. Lepiej jest przerabiać po np. 60 powtórek dziennie i dodawanie 10 nowych. Niestety musisz zapamiętywać ilość powtórek na początku "lekcji" i śledzić ich licznik.

Piszę czysto teoretycznie, nigdy nie miałam przerwy dłuższej niż 10 dni.
dlatego mój sposób jest dobry jak nie najlepszy w takiej sytuacji. Cofasz datę do początku przerwy i wykluczasz ten okres z nauki w kalendarzu. Ustawiasz bieżącą datę i jedziesz dalej - program na 100% zareaguje jakby była to celowo zaplanowana przerwa, albo inaczej - program dalej będzie kontynuował jakbyś wcale nie miał przerwy.

Przestawianie dat przerabiam w praktyce tylko z datami do przodu w celu rozbicia ilości nagromadzonych powtórek więc dlatego wiem jak program reaguje.
młoda, Skorp75, bejotka - dziękuję Wam za odpowiedzi.

Na razie stwierdziłem, że nie będę kombinował i pojadę tak jak jest.
Zacząłem od No problem! 1 - było 1745 powtórek.
Przez 2 dni, siedząc około 2h/dzień liczba powtórek zniwelowała mi się do 1250.

Bardzo mi się tak nie chciało i nie miałem tak motywacji jak teraz.
Ale jadę. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Wejdę tu za około tydzień i napiszę co i jak.
szybko lecisz, a jak wygląda Twój kalendarz powtórek do przodu po takim hardcorze?
Ja bym Ci radził zapisać plik z obecnym stanem nauki tak na wszelki wypadek, bo może ci się przydać
Dobry pomysł z tym zapisaniem. Zrobione.

Znowu siedziałem 2h. Tak cholernie mi się nie chce, taki ból wewnętrzny czuję jak to robię, ale się zmuszam. I znowu jest mniej o 250. Mam nadzieję, że się rozkręcę.

Kalendarz na grudzień, sam ang 01 --> http://i.imgur.com/MLJKsUH.jpg
A tak wygląda wszystko --> http://i.imgur.com/77xAZlr.jpg
To strasznie malutko masz :) myślałem, że przy takiej ilości ok 50% powtórek poleci na mniej jak 6-90 dni i średnio wyjdzie dziennie 40-60 w kolejnym lub kolejnych miesiącach, ale jak tak, to całkiem nieźle.
60-90 dni <- zero zjadłem w poprzednim poście
No właśnie coś mało mi się widzi. Tym bardziej, że z tych 250 około 50 wrzucam do utrwalenia.
Już wczoraj nie chciałem smarować, ale dopatrzyłem się po tych Twoich powtórkach, że wszystko może być przed Tobą jeszcze. Mogę się mylić, ale z screena z powtórkami wychodzi z tych trzech poziomów jakieś 3000 powtórek. Jeśli obecnie trafiasz powtórki z pierwszego poziomu to daje je zapewne na długi czas np 4[tel]dni, ale jak trafią się świeższe powtórki to mogą polecieć poniżej 60-90 dni i wtedy się zacznie. Powtórek masz naprawdę dużo, więc nic straconego by mieć hardcore w kalendarzu jeszcze.
Musisz przyuważyć jak naciskasz ocenę na ile dni leci powtórka - na tym lewym panelu co odtwarza dźwięk.

Co do utrwaleń: jeśli dajesz na prawie wiem to wchodzi na utrwalenie dzisiejsze, ale ilość dni do kolejnej powtórki jest mniej więcej taka jak wiem. Co innego jak klikniesz nie wiem to zafundujesz sobie powtórkę za 2-3 dni, lub nawet następnego dnia i od początku zaczniesz zaliczać cały cykl dla danej powtórki.
Udało się nadrobić pierwszą część.
Kalendarz dla pierwszej części teraz wygląda tak --> http://i.imgur.com/3DzElqs.jpg
Od jutra zaczynam nadrabiać część drugą angielskiego - do nadrobienia jest około 1600. Już tak kolorowo nie będzie. Jak do końca grudnia ją nadrobię to będę się cieszył.

Ale co chciałem napisać.
Czyli jednak można. Około 2h/dzień przez tydzień i poszło gładko.
Więc jeżeli ktoś tu kiedyś wejdzie i będzie się zastanawiał czy powrócić do nauki to niech wie, że zdecydowanie TAK.

Tylko trzeba trochę silnej woli. Na początku tak bardzo mi się nie chciało, że wręcz mnie to fizycznie bolało kiedy siadałem do nauki hehe.
Teraz już jest nieco lepiej. Nadal mi się nie chce ale idzie to wszystko jakoś tak żwawiej.

Podobno potrzeba 21 dni aby wyrobić w sobie nawyk. Więc jeszcze dwa tygodnie... już tylko dwa tygodnie codziennego siedzenia i będzie z górki.
Nurtuje mnie jedna kwestia niezwiązana z supermemo a Twoją wiedzą i jakością takiej nauki - powtórki to też niestety nauka:
Napisz proszę w wolnej chwili na jakim poziomie znasz angielski i czy materiał z tych powtórek znasz na tyle dobrze by walnąć powtórkę i przejść do kolejnej. Czy po prostu lecisz by zaliczyć jak najwięcej i trzymać się planu ilościowego. Pytam, gdyż średnio w tym tempie bez odpoczynku wychodziłaby kolejna powtórka co 28 sekund - to bardzo szybko. Z doświadczenia przynajmniej swojego wiem, że po takim czymś niewiele co zostaje w głowie - chyba że się to dobrze już zna :)
Ciężko jest mi napisać na jakim poziomie jest mój angielski. Ale tak naprawdę nie jestem z niego zadowolony. Najbardziej jestem niezadowolony z rozumienia teksów piosenek...

Może napiszę kilka zdań to sam oceń jaki mam poziom.
Pierwszą styczność z angielskim (w szkole) miałem dopiero na studiach. Wiadomo jaki poziom. Ale tak naprawdę zacząłem się uczyć, naprawdę czyli codziennie, dopiero po studiach, z SM.

Moje pierwsze podejście było z 2-3 lata temu. Przerobiłem wówczas No problem 1 oraz No problem około 30%. Później odłożyłem angielski na jakiś czas. Wróciłem w tym roku. Zrobiłem od początku wszystko aż do około 30% No problem 3. Były dni, że byłem w stanie siedzieć nad tym po 6-8h/dzień.

Już pamiętam dlaczego zrezygnowałem za drugim razem - wkurzało mnie, że mam przerobione tyle materiału a mój angielski ciągle był kiepski. To mnie zdemotywowało.

A teraz wróciłem po raz 3. No problem 1 i 2 chcę zrobić same powtórki a 3 zacząć od nowa.
Teraz wyszło na to, że materiał z 1 mam naprawdę dobrze obcykany. Myślę, że jakbym teraz robił ten kurs to mógłbym całość (czyli około 3000 jednostek) machnąć w 3 dni.

Z No problem 2 już nie jest tak kolorowo. Przez 2h/dzień zrobiłem 1[tel]powtórek. Przy robieniu powtórek cały czas mam otwartą przeglądarkę i powtarzam gramatykę.

Od około kwietnia, tego roku, filmy i seriale oglądam tylko z napisami angielskimi. Jeżeli nie mogę znaleźć napisów to oglądam bez. Czasami na noc włączałem sobie BBC world service (ale to raczej niewiele daje). Jak gram w jakieś gry (niewiele - w tym roku grałem, może w 3 tytuły) to też tylko po angielsku z napisami angielskimi.

Na początku roku zacząłem czytać Harrego Pottera, ale bardziej mnie to męczyło niż sprawiało przyjemność więc przerwałem. Ale za to czytam teraz książkę o programowaniu. Czytam i się z niej uczę. Idzie wolno, ale do przodu.

Od niedawna słucham podkastów Luke's English Podcast(1). Przesłuchałem kilkanaście. Rozumiem z nich z 95% słownictwa. Polecam do przesłuchania (jak na razie) podcast pt. Learning English with Podcasts...(2) oraz Are you a good learner of English?(3). Z tego pierwszego rozumiem jakieś 95-98% słownictwa.

Z rzeczy technicznych, co też może, chociaż minimalnie, wpływać na szybkość nauki to jest to, że ja nie używam myszki w SM. Wszystko robię na klawiaturze (numerycznej + tabulator lub shift+tab). Oceny daję za pomocą 4, 5, 6. Dźwiękiem nawiguję za pomocą 7, 8, 9.

W jakimś wywiadzie dr Krzyżanowski wspomniał, że 5% ludzi ma niezwykłe zdolności językowe i 5% nie ma w ogóle do tego talentu. Tak się zastanawiam jak to jest. Znam kilka osób, które mówiły, że nigdy nie uczyły się angielskiego (codziennie pracując nad nim), a zawsze mi się wydawało (i nadal wydaje), że znają go lepiej ode mnie, mimo, że ja już włożyłem w ten angielski masę pracy. Z tego wnoszę, że jest mi bliżej do tych drugich pięciu procent.

Jak będziesz miał jeszcze jakieś pytania to śmiało :)


ps. mam jeszcze przerobione 60% niemieckiego i mam nadzieję skończyć chociaż pierwszy poziom :)


1. http://teacherluke.co.uk/the-podcast/archive-of-episodes-1-149/
2. http://teacherluke.co.uk/2009/10/20/learning-english-with-podcasts-advice-from-a-chinese-student-at-oxford-university/
3. http://teacherluke.co.uk/2009/11/10/are-you-a-good-learner-of-english/
Tak prawdę powiedziawszy to jestem ostatnią osobą, która mogłaby ocenić Twój poziom angielskiego, ale jeśli cię to w jakiś sposób pocieszy to z linka 1 prawie nic nie zrozumiałem - takie tam poszczególne słowa wyłapałem. Z linka 2 coś tam o pogodzie, ogólny sens, ale nie by przetłumaczyć sobie. Po chwili się zirytowałem i zmęczyłem i poleciał krzyżyk w przeglądarce. Więc widzisz są osoby które są bliżej tych 5% niż Ty :)
Prawda jest taka:
Wykonujemy czynności, ale nie robimy tego za free. Zawsze czegoś oczekujemy od siebie: świadomie lub nie, ale oczekujemy. Ucząc się dwie godziny dziennie mamy świadomość że to będzie wymagało czasu by się czegoś nauczyć, ale z natury jesteśmy niecierpliwi i już po kilku dniach oceniamy swoje postępy i jak coś jest nie tak, lub poniżej naszych oczekiwań to jest myśl:
- kurcze uczyłem się przez miesiąc po 2h dziennie, tyle wyrzeczeń i co? i np. mylę podstawowe wyrazy
gdzieś tam mieliśmy oczekiwanie znacznie lepszego postępu w tym czasie ale zazwyczaj nie bierzemy pod uwagę, że 2h spędzone na nauce nie zawsze = 2h spędzone na uczeniu się
co chcę powiedzieć, że czytając Twoje posty widzę duże podobieństwo do mojego podejścia, choć już sprowadzam się bardziej do stanu świadomego co pozwala powolutku eliminować pewne błędu co uświadomił mi Bejotka w wielu swoich postach na tym forum.
Oczywiście Twój poziom jest zdecydowanie wyższy od mojego ale podstawowy problem jest bardzo zbliżony do mojego:
Niecierpliwość! - Kurcze ile razy mnie to zgubiło, coś szybciej, coś mniej dokładnie, coś na skróty, byle tylko szybciej i do przodu - ale finalnie chyba zawsze przy tym podejściu byłem do tyłu.
Cytat:
Z rzeczy technicznych, co też może, chociaż minimalnie, wpływać na szybkość nauki to jest to, że ja nie używam myszki w SM.

Jesteś jak dragster w SM - nie masz takiego wrażenia?
Być może za szybko! Nie mam prawa Cię pouczać w samej nauce, ale nie trzeba mieć jakiejś szczególnej wiedzy by dość do wniosku, że szybkość nie przekłada się na jakość. Sam nawet przyznałeś że z drugą częścią nie jest już tak słodko, ale mimo to nadal starasz się utrzymać jak najszybsze tempo. Jest duże prawdopodobieństwo, że po przerobieniu całości dojdziesz do wniosku iż tyle czasu poświęciłeś, tyle energii i dalej nie umiesz tak jak byś chciał, dalej jest coś poniżej oczekiwań i kolejny raz przyjdzie uczucie znane już z przeszłości: zwątpienie, rezygnacji, flustracja co doprowadzi do zakończenia nauki.
Może po prostu powinieneś zwolnić, bo jeśli miałeś już przerobiony w przeszłości ten materiał a nadal coś nie pewnie idzie to może sygnał, że swoją wiedzę mimo iż masz na dużo wyższym poziomie to w sumie jest ona zbyt słabo ugruntowana i lepiej zwolnić, poświęcić więcej czasu na poukładaniu sobie jej niż zaliczać kolejny materiał z szybkością dragstera na ¾ mili. Czasem robiąc pozorny krok w tył robimy duży skok do przodu.

Ja pierwszy poziom skończyłem 11 listopada i 12 miałem włączyć 2 poziom by przeć cały czas do przodu zgodnie z definicją im więcej tym lepiej - tylko co z tego że miałem przerobiony cały materiał jak słabo go umiałem. Przez prawie miesiąc jechałem na samych powtórkach - efekt oczywiście poniżej oczekiwań moich (bo jakby inaczej), ale obiektywnie patrząc lepiej mam przećwiczony pierwszy poziom niż miałbym robić go razem z drugim, co w pewnym momencie mogłoby poskutkować to tym iż materiał mógłby się zrobić zbyt trudny w stosunku do wiedzy pozostałej w głowie.

Piszę Ci to wszystko dlatego iż czytając Twoje posty widzę duże podobieństwo do swoich błędów i poczynań nawet z niedalekiej przeszłości co nie oznacza że ich nie popełniam w mniejszej lub większej części dalej :( ale przynajmniej jestem bardziej ich świadomy i skutków z tego wynbikających.

I jeszcze jedno:
Cytat:
Znam kilka osób, które mówiły, że nigdy nie uczyły się angielskiego (codziennie pracując nad nim), a zawsze mi się wydawało (i nadal wydaje), że znają go lepiej ode mnie, mimo, że ja już włożyłem w ten angielski masę pracy.

I to są właśnie oczekiwania: „tyle się uczyłem, tyle pracy i..”
Weź pod uwagę, że może ktoś jest młodszy, może nie do końca jest tak, jak mówi, może ktoś się uczył od przedszkola, a Ty tylko od szkoły średniej, może ktoś ma darmowe konwersacja a ty ich nie masz. Ja też się tak w pracy porównywałem z kolega o 15 lat młodszym. Też się ponoć nie uczył, tak sam jakoś mu wpadł! Jasne. Wyszło szydło z worka jak się lepiej poznaliśmy po jakimś czasie. On miał styczność z angielskim już w podstawówce, gimnazjum i szkole średniej, do tego dochodzi internet i wszechobecność z tym językiem. Sąsiad który znał perfekt angielski i był jednocześnie częstym gościem w domu co umożliwiało mu bezpłatne konwersacje – tak miał rację samo wpadło, ale wpadało w sposób naturalny przez wiele lat, a jak było u mnie:
Podstawówka j. rosyjski, szkoła średnia język ang. od podstaw chyba 2h na tydzień w klasie 28 osobowej. Ogólny dostęp do języka angielskiego – znikomy – brak znajomych w bliskim otoczeniu znających dobrze ten język, internet jest obecny dopiero od końca lat 90, a rozpowszechniony w polskich domach dopiero po roku 2002 czy 3. Obecnie mam 39 lat i niestety we wszystko muszę wkładać 2x więcej pracy niż gdybym miał 20 pare lat. Sam widzisz, że nie wszystko tak wygląda jakby się wydawało.
Widzę, że pochopnie Cię oceniłem. Muszę się tego oduczyć. Przepraszam jeśli Cię uraziłem. Po pierwszym poście pomyślałem, że jesteś po prostu strasznym leniem. Ale widzę, że jednak problem tkwi gdzie indziej. Twój progres jak na osobę, która zaczęła się uczyć dopiero na studiach i uczy się sama, nie jest zły. Słuchałem podcast 21. z Azjatką z Oxfordu i skoro rozumiesz go w ponad 90%, jak na 2-3 lata nauki z przerwami, nie wydaje mi się złym wynikiem. Na pewno nie jesteś wśród 5%, co mają wyjątkowo pod górkę.

Twój problem, z tego co widzę, polega na wygórowanych oczekiwaniach względem samego siebie oraz zbyt dużych oczekiwaniach względem kursu, z którego korzystasz. Dodatkowo to wszystko jest pompowane przez otoczenie. Mówiąc otoczenie, mam na myśli osoby o których wspomniałeś. Osoby, których poziom oceniasz na wyższy niż Twój, a które twierdzą, że ich jedyny wkład to oglądanie bajek po ang. w dzieciństwie. W praktyce sami są niezłymi bajkopisarzami i po prostu uczą się sporo. No ale powiedzieć, że się nie uczy, a umie to można wyjść na geniusza w oczach otoczenia i dokarmić ego. Nie pozwól, żeby takie osoby pozbawiły Cię motywacji.

Co do kursu to nie oczekuj po nim cudów. On ma na celu pozwolić Ci wystartować z językiem i tyle. Osiągnąć pewien poziom samodzielności, dzięki której możesz sobie słuchać takich podcastów, czy czytać artykuły i ze wsparciem słownika uczyć się dalej, przez obcowanie z żywym językiem. Kurs ma Cię wznieść na taki poziom, który pozwoli Ci nie mordować się z każdym kolejnym zdaniem jako całością. Masz rozumieć ogólne znaczenie dzięki najważniejszym słowom i gramatyce, których się z niego nauczyłeś. Nielogiczne byłoby oczekiwać pełnego zrozumienia żywego języka po przerobieniu kursu, który ma 4-5k słów i tylko część gramatyki. Nie daj się zwieść marketingowej propagandzie w postaci nadrukowanego B2/C1 na jego okładce.

W sumie dużo prawdy zawiera ten podcast 21. Że warto wystawić się na żywy język, a nie ograniczać się jedynie do materiałów książkowych. Jeśli Harry Potter Ci nie przypadł, to polecam artykuły. Podcasty to moim zdaniem za mało (co nie znaczy, żeby z nich rezygnować). Zwykle gada się w nich o ogólnych rzeczach i brakuje trochę tego słownictwa trudniejszego. Artykuł jest na tyle krótki, że nie zniechęci Cię tak jak książka. Po po przerobieniu odpowiedniej ilości artykułów, książka już nie będzie demotywować. Czytaj ten sam artykuł po 3 razy pierwszego, 2 razy drugiego i raz trzeciego dnia i potem następny. Zobaczysz, że nauczysz się sporo nowych słów. Mi się wydaje, że jesteś już właśnie na tym etapie, gdzie rozumiesz dobrze podcasty. I teraz jak chcesz zobaczyć postęp, to musisz wziąć się za coś, co pozwoli Ci się poczuć jak wtedy gdy zaczynałeś dopiero i było ciężko. Fajnie jakby artykuły dotyczyły tego co Cię interesuje. Jeśli chcesz coś ogólnego o wszystkim, to też jest spory wybór, np. the Independent (osobiście jakoś mi się podoba najbardziej). Wiadomo są tam różne artykuły, na różne tematy. Niestety też sporo o wspomnianym w nagraniu terroryzmie czy recesji, takie przygnębiające :) No ale i takiego słownictwa trzeba się nauczyć i tu się trochę z podcastem nie zgadzam.

Na koniec dodam, że warto też się uczyć o tym jak się uczyć. Tu masz link do chyba jednego z najwybitniejszych obecnie poliglotów: http://foreignlanguageexpertise.com/videos.html#LofW. Polecam na początku skupić się na jego filmikach YT, używa tam dosyć prostego języka i mówi stosunkowo wolno. Wierzę, że po nauczeniu się tylu języków jego metodologia zmieniła się sporo i wyciągnął wiele wniosków z błędów, które popełniał przy pierwszych językach.
edytowany przez browar25: 10 gru 2014
Dokładnie, zgadzam się z browar25 :
Cytat:
Skoro raz się poddałeś, to najprawdopodobniej zrobisz to znów. Sorry, że tak mówię, ale tak było z każdym kogo znam. Są albo ci co zaczęli i robią do dziś, albo ci co wiecznie zaczynają i nigdy nie kończą.


Ja zaczynałam naukę języka wiele razy, czy to angielski czy niemiecki - zawsze od zera do pewnego momentu. Chodziłam chyba pięć lat na kurs angielskiego, ale bardzo źle czułam się w tej grupie, bo wiele nie rozumiałam i każdy się ze mnie śmiał. Kurs zakończyłam nie zdanym egzaminem i wielką porażką. Tak nie może być tym razem i mam nadzieję że wytrwam w swoim uporze i nauczę się tego języka. Nie miałam styczności z językiem jak niektórzy, internet dopiero miałam jak sama zaczekam pracować. Styczność z językiem u mnie zerowa.
Cytat:
...dniach oceniamy swoje postępy i jak coś jest nie tak, lub poniżej naszych oczekiwań to jest myśl: - kurcze uczyłem się przez miesiąc po 2h dziennie, tyle wyrzeczeń i co? i np. mylę podstawowe wyrazy

Ja mylę wszystko, rzadko kiedy nie zrobię żadnego błędu :( Najgorsze jest to że wiem jak powinno być, znam regułę a i tak piszę źle. Miał ktoś tak w swojej nauce? Jak się tego pozbyć?
onizeg - Napisz jak Ci idzie?
Widzę, że nie idzie. Szkoda, że kolejna osoba odchodzi od SM
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia


Zostaw uwagę