Niee.. z antykwariatu angielskiego, 50p za sztuke:D a "Neither here nor there" po prostu uwielbiam:) a tak to tez czytam co sie nawinie, a to yahoo, a to inne ksiazki (zwykle z ksiegarni, a najczesciej z British Council), lubie tez gazetki (newsweeki, angloramy, national geographic itd).. szkoda tylko ze w czasie roku akademickiego jest tak malo czasu na takie przyjemnosci:) no ale tez sie duzo czyta (podrecznikow glownie) wiec nie narzekam. No i teraz bede miala podwojna dawke czytania bo jeszcze mi wejdzie historia starozytna i inne sprawy. Co prawda wolalabym po angielsku,ale po polsku tez lubie czytac:)
Ja sie nie uczylam codziennie bo nie mialam na to czasu, ale staralam sie zawsze pod koniec tygodnia wiedziec co bylo na zajeciach - czyli w wolnym czasie sobie przegladalam notatki..musze powiedziec ze najbardziej poplacalo czytanie rozdzialow z ksiazek na zajecia - wielu ludzi sobie to olewalo no i potem przed egzaminami zarywali noce..