Jestem absolwentka filologii germanskiej na PWSZ we Wloclawku. Pod wzgledem dydaktycznym uczelnia stoi na bardzo wysokim poziomie o czym swiadczy chocby fakt, ze z mojego rocznika zaczynalo ja 97 studentow, a skoczyla niecala 20... poodpadaly nawet osoby, ktore mialy predyspozycje, wlozyly cala energie w nauke... Podejmujac sie studiow filologicznych bylam swiadoma, ze czeka mnie duzo pracy, ale nie sadzilam, ze "studenckosc" bedzie polegala WYLACZNIE na nauce, siedzeniu po nocach i zyciu od kola do odpytki, a sen bedzie najwiekszym marzeniem...a jednak tak wlasnie bylo.Wykladowcy byli niezwykle wymagajacy, niesprawiedliwosci sie zdarzaly, zawziecia rowniez (sama padlam ofiara jednego z nich, jaka okazal sie promotor prof dr hab najprawdopodobniej "Chamstwa nadzwyczajnego" z uniwerku lodzkiego, choc prym wiodla parka wykladowcow:on i ona prowadzili PNJN, z ktorych to nie mozna miec warunku i gdy jedno z nich (Ona..) uwalalo czesto za twarz, drugie (on) tez nie dawalo zaliczenia i studencina wylatywal z hukiem). Mnie te studia nauczyly charakteru i wytrwalosci w dazeniu do celu. Jesli ktos nie jest mocno przekonany, ze sie nadaje, jesli nie boi sie tego, ze beda go na kazdym kroku mieszac z blotem, nie boi sie zerwanych nocy, nie zrazaja go zjebki pomimo wielogodzinnej nauki to niech sprobuje swych sil. zycze powodzenia!