PWSZ Nowy Sącz opinie

Temat przeniesiony do archwium.
Kiedy wybierałam się na studia w PWSZ (filologia angielska - translatoryka) trafiłam tu przez przypadek i przeczytałam masę opinii, bodajże z 2007 roku, które mnie przeraziły do tego stopnia, ze postanowiłam zrezygnować. Po przemęczonym roku na innym kierunku w Krk, który zupełnie mi nie odpowiadał, postanowiłam dać jednak szansę PWSZ i dziś, już po obronie mogę się wypowiedzieć co do aktualnego podejścia do studenta.
Wykładowcy są bardzo mili i dużo da się z nimi załatwić (np. jeśli chodzi o jakieś nadprogramowe nieobecności, dodatkowe terminy poprawy). Kolokwia - cóż, róznie to wygląda. Raz są okresy że nie ma żadnego, a nagle zdarza się, że przez kilka tygodni po 6-7 kolokwiów tygodniowo. Nie ma żadnych pytań z kosmosu, po prostu to co było przerobione. Ćwiczenia sa w wiekszości zaliczane kolokwiami, warunkiem jest uzyskanie 60% z całej puli kolokwiów (to znaczy, że jak jedno pójdzie komuś gorzej, to może nadrobić różnicę następnymi). Nie ma kolokwiów zaliczeniowych z całego półrocza (duży plus!), no chyba że ktoś nie dobije do tej granicy 60%. Jeszcze się wypowiem co do tej dużej ilości kolokwiów - moim zdaniem świetna sprawa, mam porownanie z UJ, gdzie z każdych ćwiczeń czekało mnie wielkie kolokwium zaliczeniowe z całego półrocza. Lepiej napisać kilka testów a mniejszych, to wręcz coś takiego jak sprawdziany :) dużo mniej stresu i dużo więcej czasu przed sesją na naukę do egzaminów. I zmusza do systematycznej nauki, co, uwierzcie - jest super.
Obawiałam się też że po liceum mogę mieć problem z tym, że wszystkie wykłady są po angielsku, ale to były obawy zupełnie bezpodstawne, wykładowcy (zwłaszcza na pierwszym roku) mowią bardzo dokładnie i wyraźnie, zresztą pierwszy rok, to można powiedzieć że to tylko leciutkie rozszerzenie liceum, prawdziwa praca zaczyna się na drugim roku.
Teraz z tego co wiem, jakieś ustawy tak się pozmieniały, że jak się ma średnią coś ponad 3.0 to z automatu ma sie zaliczony egzamin praktyczny. Dla mnie to śmieszne, bo w zasadzie to z automatu każdy będzie mial zdane. A dla nas praktyczny egzamin to był największy stres...
Jeżeli chodzi o język, skorzystałam bardzo dużo, wypowiadam się swobodnie, słownictwo, konstrukcje, jednak codzienne przebywanie z językiem średnio po 6 h dziennie jest niezastąpione i w sposób nieświadomy można się wiele, naprawdę bardzo wiele nauczyć.
Podsumowując - polecam! biorąc pod uwagę doniesienia o darmowym drugim kierunku myślę, czy nie zapisać się jeszcze na coś.
Zwłaszcza że sa fajne specjalności teraz - asystent biznesowy z językiem albo 2 języki - język angielski i drugi do wyboru: rosyjski albo niemiecki - specjalność translatorska. Żałuję, że dopiero teraz, a nie wtedy, kiedy zaczynałam studiowanie. Wtedy dwujęzyczna była tylko specjalność nauczycielska.
edytowany przez xxxcarolxxx: 04 lip 2014

« 

Ogłoszenia