Nie można generalizować, że każda ze stu osób na każdej uczelni na pierwszym roku powinna mieć poziom taki a taki etc. Są tacy, którzy nie robią absolutnie nic, żeby poziom podwyższyć, są tacy, którym poziom spada a są tacy, którzy cały czas się rozwijają.
Co z tego, że ktoś ma FCE zdane na A a ktoś CAE zdane na B - mógł sobie zdać w sesji zimowej i opieprzać się przez cały semestr a język sam się szkolić nie będzie. Można było zwyczajnie mieć szczęście. Poza tym czy posiadanie tego czy innego certyfikatu to jedyne, co Was w studiowaniu anglistyki interesuje? Trzeba by lubić czytać literaturę/poezję, umieć i lubić ją interpretować, lubić uczyć się historii, dat, nazwisk, lubić gramatykę (rozbiory zdań, drzewka, części mowy i zdania, rodzaje zdań itp) i wiele innych rzeczy. A na wstępie wiedzieć więcej, niż kto jest premierem Wielkiej Brytanii i że Szekspir wielkim dramaturgiem był.
Ktoś pytał o książki; osobiście korzystałam z:
-H.Krzyżanowski '100 testów z gramatyki angielskiej'
-Vince/Murphy/Bywater (którekolwiek z tych nazwisk) - grammar
-Kaczmarski 'Testy z języka angielskiego'
-'Advanced Vocabulary in Use' do słownictwa rzecz jasna
-czarne książeczki do testów Cambridge (CAE lub CPE)
Do tego warto posłuchać codziennie radia i rozwiązać chociaż jeden test albo pogadać do siebie.
I przede wszystkim przynajmniej raz odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego chcę iść na anglistykę? Jeśli odpowiedź brzmi: bo przez ostatnie dwa lata jestem dobra/dobry z angielskiego, to może warto zapisać się na kurs do CPE i iść na jakiś inny kierunek?
Pozdrawiam (: