Ludzie. Najnormalniejsi z normalnych. Nie jestem na anglistyce UW, bo zrezygnowałam z niej rok temu (dostałam się w I turze) i jak widzę dostałabym się również i teraz od razu. Nie piszę tego postu dla jakiejś dzikiej satysjakcji, tylko irytują mnie ciągłe komentarze w stylu "na anglistykę UW to się albo olimpijczycy dostają albo ludzie po paru latach za granicą. Dla normalnych nie ma miejsc". Otóż olimpijką nie jestem i nie byłam, mieszkałam i mieszkam w Polsce cały czas i jakoś droga na UW otwartą się dla mnie stała. I nie uważam tego za jakiś ogromny wyczyn, skoro brana była pod uwagę tylko matura - o jej poziomie każdy wie. Na ile ktoś się uczył języka, na tyle go zdał. Bo co jak co, ale matura nasza obecna nie powinna być najmniejszą przeszkodą dla przyszłych studentów w/w kierunku. Mam 100/94. I przyznaję, że te 3 punkty przez głupotę własną straciłam.