Rozumiem ..Widziasz ja mysle o zaocznych... i stad moje obawy czy podołam.. To tylko 6 zjazdów ..I mam watpliwości czy praca samodzielna ( w głownej mierze) pomoże mi uzyskac taki stopien znajomości języka ang., jaki filologowi przystoi ;) Hmmm.. Można samemu poznac wiele słowek , swietnie znac gramatykę..To wiem - bo w głownej mierze ucze sie sama... i oceniono moja gramatyke na poziomie advanced a znajmość słow na poziomie "mocnym" upper-intermediate. Gorzej jesli chodzi o mówienie... Obecnie to tez poziom upper intermediate..ale niestety nie mam czasu na takie "szlifowanie go" ... poza uczęszczaniem na rózne kursy konwersacyjne. Boje się , że cięzko mi będzie osiagnąc odpowiedni- jak na filologa przystało- poziom jesli chodzi o KOMUNIKACJE, mówienie (przy 6 zjazdach na semestr) . Dlatego wazne jest dla mnie to , aby wypowiedziały sie osoby studiujące tam w trybie zaocznym . Jak jest WASZE zdanie? Jak sobie radziliście studiując zaocznie? Jaki był WAsz poziom wyjsciowy?