W jakim stopniu pobyt w USA rozwija jezykowo?

Temat przeniesiony do archwium.
Chce wyjechac jako aupair. Bede tez chodzil na kurs angielskiego w USA. Jedyny cel tego wyjazdu to podciągniecie mojej znajomosci angielskiego do min 90% z rozszrzonego. Teraz pisze na okolo 65-70. Po roku chcialbym wrocic i poprawic mature. Zakladam z gory ze nie uda mi sie osiagnac takiego wyniku. Nie chce studiowac w college'u dlatego potrzebuje tych 90%. Z polskiego jestem slaby dlatego licze tylko na angielski. Mowi sie ze jezeli angielski wypadnie gorzej to polskim mozna podciagnac ja niestety nie jestem w stanie podciagnać sobie wyniku jezykiem polskim. Moze ktos z was byl juz w USA ? Ile nauczyliscie sie po pobycie ? Czy biorac do reki przykladowy arkusz maturalny stwierdzilibyscie ze to jest smiesznie latwe ? Bardzo prosze o odpowiedzi bo do konca tego roku musze zdecydowac czy wyjezdzac czy zostac tutaj i podjąć studia w college'u !
Zalezy. Jesli bedziesz przebywal wsrod Polakow, to nic sie nie nauczysz.
Jesli 100% w angielskojezycznym towarzystwie, (ale takim, ktore uzywa standardowego angielskiego), to mozesz sie duzo nauczyc.
Eva bede mieszkal z amerykanska rodzina w amerykanskim domu :) Czy ich jezyk rozni sie od tego na maturze ? (wymowa brytyjska a amerykanska) Mysle ze bede tylko w towarzystwie amerykanow, moze tylko weekendowe wypady gdzies na miasto z polakami o ile wogle beda. A tam bede mial oplacony kurs angielskiego przez rodzine u ktorej bede mieszkal. Eva a Ty mialas juz doswiadczenie z takim wyjazdem ?
Bediesz mial doskonale warunki, zeby sie wiele nauczyc.
Mimo wszystko nie zaszkodzi przypomniec sobie gramatyke po powrocie, kiedy bedziesz robil probne testy przed matura.
mg twoje zdanie wynika z wlasnego doswiadczenia ?
Nie chce Cie zniechecac, ale jezeli jedziesz tylko zeby nauczyc sie jezyka i praca z dziecmi Cie nie interesuje, to powaznie sie zastanow. Bedziesz mieszkal w amerykanskim domu, to fakt, ale moze byc tak, ze dzieci male i jeszcze nie mowia, a rodzice pracuja od rana do nocy, wiec z nimi tez za bardzo nie pogadasz. Co do amerykanskiego towarzystwa, tez sie trzeba za tym dobrze nabiegac, naprawde duzo latwiej znalezc znajomosci w innych kregach. Kurs jezykowy rodzina owszem, oplaca Ci, ale tylko do $500. Zeby zaliczyc wymogi wyjazdu, musisz wziasc 6 kredytow. Tak sie sklada, ze wiekszosc kursow, w tym ESL (ktory przypuszczam najbardziej Cie interesuje) sa 5-unitowe, co oznacza, ze musisz wziasc przynajmniej 10 unitow. No i jak mieszkasz gdzies w Arizonie czy na innych wioskach, to moze i nawet finansowo sie w tych $500 na upartego zmiescisz, jednak sprawdz sobie ile by Cie wyszlo 10 unitow w miejscach, gdzie warto pojechac (wez pod uwage, ze placisz international tuition, nie tak jak rezydenci) i przekonasz sie, ze bedziesz musial przynajmniej drugie $500 do tej przyjemnosci dolozyc. Ja mimo wszystko wszelkiego rodzaju wyjazdy zagraniczne serdecznie polecam, zawsze sie czegos nauczysz, a wspomnienia i przyjaznie na cale zycie:D
Sha ja bede szukal rodziny w ktorej dzieci juz mowia. Jezeli chodzi o znajomosci to jakie 'kregi' masz na mysli ? Mozesz mi wytlumaczyc o co chodzi z tymi kredytami i unitami. Rezydenci placa mniej za nauke ? Myslisz ze bede musial dolozyc jeszcze 500$ miesiecznie ? Bede dostawal 140 tygdniowo wiec wychodzi na to ze prawie cale kieszonkowe bede musial wydac na kurs ? Sha prosze o wyjasnienie widze ze jestes bardzo dobrze zorientwana. Ty odbylas juz taki program ?
Im wiecej wymagan co do rodziny stawiasz, tym dluzej czekasz. Poza tym stara prawda sie sprawdza, male dzieci - maly klopot, duze dzieci - duzy klopot, ale to tez zalezy. Mi akurat przecietni Amerykanie niespecjalnie podchodza i moim skromnym zdaniem Latynosi chociazby bija ich na leb na szyje. Inna sprawa, ze angielskiego sie raczej od nich nie nauczysz, bo wiekszosc z nich po angielsku po prostu nie mowi, ale za to hiszpanski mozna podszlifowac:P Poza tym to inni emigranci raczej, na tym ESL chociazby. O co chodzi z kredytami i unitami, to poczytaj troche o tamtejszym systemie edukacji i szybko sie dowiesz o co chodzi. Rezydenci danego stanu placa najmniej; rezydenci USA, ale innego stanu gdzie studiuja placa juz duzo wiecej; a studenci miedzynarodowi to wiadomo, najdrozej maja. Te ceny to byly na semestr, a nie na miesiac, wiec nie jest tak zle. Jak jestes zainteresowany to przegladnij troche to forum, duzo juz tu na ten temat bylo albo podaj swojego maila i/albo gg to odezwe sie do Ciebie i odpowiem na Twoje pytania, bo nie chce tutaj ludzi zanudzac.
Sha ja zamierzam zlozyc aplikacje juz w styczniu, wiec mam taka nadzieje ze do 20 maja (wtedy mam ostatnia mature) znajde rodzine. Moje [gg]
Wyjazd do kraju, gdzie jezykiem podstawowym jest angielski jest zdecydowanie swietna szkola jezykowa. Ale to tez zalezy od tego CZEGO chcesz sie nauczyc. Bo i ile taki wyjazd jest fantastyczna okazja do "rozwiazania sobie jezyka" i do uzywania angielskiego na codzien, a wiec wzbogacenie slownictwa w nieoceniony sposob (wyrazenia, zwroty, przyslownia, powiedzonka, synonimy...), o tyle POPRAWNOSCI gramatycznej na pewno sie nie nauczysz, bo Amerykanie rzadko kiedy mowia ze 100% poprawnoscia, a wiec uslyszysz zdania typu: I DIDN'T finish it YET. A czasy typu present perfect continuous albo future perfect continuous to juz totalna rzadkosc.

Duze dzieci niekoniecznie musza oznaczac duzy klopot;-) Wszystko tak naprawde zalezy od rodziny do jakiej trafisz, jak sie z nia dogadasz i na ile bedziecie na siebie wzajemnie otwarci.

Na pewno podczas takiego wyjazdu nabiera sie pewnosci w mowieniu, ale gramatyka i pisanie to juz inna sprawa. No chyba, ze na tym kursie porzadnie przycisna-to co innego.

Koniec koncow, ja mysle, ze jak najbardziej JECHAC! Przygoda na cale zycie!!!
Nie polecam wyjazdu jezeli twoim celem jest jedynie podszlifowanie jezyka. Mozna to lepiej zrobic w POlsce przez sluchanie radia BBC i rozwiazywanie testow.

Bylam rok w Wielkiej Brytanii jako au pair. I niestety duzo sie nie nauczylam- ciezko o znajomych wsrod anglikow a rodzina byla tak zapracowana ze w ogole z nia nie rozmaiwalam. Dzieci tez maja swoje zycie i zazwyczaj nie chca rozmawiac. Na pewno moze pomoc szkola jezykowa ale przede wszytskim samemu trzeba miec duzo zapalu. Samo to ze jestes w kraju anglojezycznym pomoze ci w osluchaniu sie i nabraniu pewnosci w mowieniu, polepszy tez twoj akcent-ale to tylko na pewien czas-jak wrocisz do Polski to akcent sie pogarsza po paru tygodniach. Wyjazd na pewno nie pomoze w gramatyce. Co do slownictwa to tez bym sie klocila-bo raczej proste slownictwo jest uzywane.
Z moja gramatyka nie jest zle, jezeli chodzi o wypracowania pisze je zawsze powyzej 80% gramatycznie sa one poprawne. Ujemne punkty dostaje za zbyt slabe bogactwo jezykowe oraz poprawnosc jezykowa(nie chodzi tu o bledy gramatyczne tylko proste bledy w pisaniu slow) Moja pietą ahillesowa jest slowotworstwo i listening i tez robie bledy w readingu. Jezeli chodzi o cwiczenia gramatyczne (np transformacje zdan) caly czas pracuje nad tym z moim korepetytorem i widze postepy. Najbardzien zaalezy mi na poprawieniu listening'u i reading'u. Cala gramatyke ktora tutaj przerobie z korepetytorem zamierzam zabrac do USA i powtarzac sobie. Akurat jesli chodzi o czasy typu present perfect continous czy future perfect continous to na maturze nie sa przydatne bo w rozprawce nie bede uzywal tych czasow (nastawiam sie na pisanie rozprawki)Mrowak TY juz miales doswiadczenie z taka podróżą ? ;] Myslisz ze po powrocie listening i reading opanuje na 100% Te tematy z listening i readingu sa z zycia wziete wiec co moze mnie zaskoczyc ? ;]
chetnanawyjazd, ale przeciez tam nie bede sluchal tylko radia tam bede caly czas sluchal amerykanskich rozmow ;] ogladal tylko amerykanska telewizje, Naprawde wiecej nauczylas sie siedzac w domu z ksiazkami ? Mrowak, jezeli 'naslucham' sie tej niepoprawnej mowy amerykanskiej to sam zaczne myslec, pisac, mowic nie poprawnie po angielsku ?
>mg twoje zdanie wynika z wlasnego doswiadczenia ?

raczej z doswiadczen z egzaminowaniem osob, ktore powrocily do Polski - mowia ladnie, ale prostymi zdaniami i miewaja problemy z powazniejsza gramatyka. Zeby dostac 100% z rozszerzonej musisz po powrocie przypomniec sobie troche gramatyki oraz exam tecxhniques, tzn. jak pisac poszczegolne czesci egzaminu. Jezeli gramatyka jie sprawia Ci klopotow, tym lepiej.

PS (do innego dyskutanta) "I didn't do it yet" to nie jest blad, tylko amerykańska gramatyka.
Bardzo polecam wyjechać do USA/GB przed maturką/studiami, ale rzeczywiście trzeba trochę powtórzyć. Akcent mam ładny teraz, ale grammar, GRAMMAR!!
Staszekgupek, a gdzie byles? W USA czy w UK?
UK, w Norfolk- przez 9 miesięcy.
Testy typu matura robię na 80-90%, ale dużo pracy włożyłem w naukę już po przyjeździe.
staszekgupe a na ile % pisales przed wyjazdem ?
Mrowak TY juz miales doswiadczenie z taka podróżą ?
>;] Myslisz ze po powrocie listening i reading opanuje na 100% Te
>tematy z listening i readingu sa z zycia wziete wiec co moze mnie
>zaskoczyc ? ;]

Mam doswiadczenie z taka wlasnie podroza i dlatego kazdemu bede polecac taki wyjazd jesli tylko jest szansa. Ale czy opanujesz listening i reading na 100%? Tego najstarsi Indianie nie wiedza;-)Byc moze nabierzesz wiekszej pewnosci w sluchaniu, skoro bedziesz exposed na ten jezyk non stop. A reading....no coz, jak bedziesz duzo czytal to kto wie, ale jak nie bedziesz to nie opanujesz-proste:-)

>Mrowak, jezeli 'naslucham' sie tej niepoprawnej mowy amerykanskiej to sam >zaczne myslec, pisac, mowic nie poprawnie po angielsku ?

A to z kolei zalezy miedzy innymi od tego czy bedziesz swiadom tego, ze jezyk mowiony czesto nie zgadza sie z gramatyczna poprawnoscia. Ja nie "sadzę" bledow za bledami podczas mowienia mimo pobytu za granica;) Jesli wiesz co jest gramatycznie OK a co nie, to nie wydaje mi sie, zebys nagle zaczal mowic z wielkimi bledami.
Wyjazd pomaga w osluchaniu sie i swobodniejszym porozumiewaniu sie+ oczywiscie ladniejsza wymowa- mi sie ona popsula po przyjezdzie do Polski. Tzn nie jest taka super jaka byla podczas pobuty w Anglii. Pierwszy miesiac po przujezdzie do Polski bylo super ale pozniej z czasem gdy jezyka nie uzywa sie w tak duzym stopniu to jednak akcent sie pogarsza.

W POlsce wiecej sie nauczylam jezeli chodzi o wyrafinowane slownictwo i gramatyke. Wiem ze jezeli ktos jedzie tylko do Anglii czy Usa zeby zrobic sobie certyfikat to mysle ze nie ma sensu. Bpo w Polsce tez bardzo dobrze mozna sie przygotowac-wlasna praca i jeszcze raz wlasna praca.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia