Czy dam radę pomóżcie...

Temat przeniesiony do archwium.
Dostałam się na filologię angielską na UW. Tylko nie wiem czy dam radę. Lubię angielski, tylko że nie wiem czy przebrnę przez te wszystkie lektury do przeczytania...Mój ang jest mniej więcej na poziomie FCE (zdany w czerwcu 2006 i od tego momentu na pewno nie umiem więcej). Zastanawiam się czy to nie jest za mało żeby szykować się na filologię. Dostałam się również na Europeistykę i Turystyę na SGGW. Doradźcie mi co powinnam zrobić? Bo czasu na decyzje mam mało...
A lubisz i potrafisz sie uczyc? Jesli nie przeraża Cie wizja nauki całymi dniami (a moze i nocami) to wydaje mi sie, ze powinnas sprobowac. Bo rozumiem, ze z tych kierunkow na ktore sie dostalas najbardziej zalezy Ci na anglistyce. Z drugiej strony, filologia angielska to tez kultura, literatura, historia i te wszystkie nauki o języku. Musisz sie zastanowic, czy Ci to odpowiada i interesuje. Uwazam jednak, ze anglistyka na UW jest swietna szansa. Prace po niej na pewno znajdziesz.
naatala po prostu sprobuj.najwyzej po pol roku zrezygnujesz.bede jednak szczera...moim zdaniem nie dasz rady.poziom fce to nie jest poziom z ktorym mozesz zaczynac anglistyke.powinnas byc co najmniej na poziome cae.ale to co najmniej.studia jezykowe to nie kurs angielskiego gdzie przychodzisz zeby sie "podciagnac" w jezyku.angielski na anglistyce jest tylko narzedziem do mowienia o historii,kulturze czy literaturze.Pozdrawiam
bez przesady nie strasz dziewczyny ;) to od niej zależy ile wysiłku w to włoży i takie same wówczas będą efekty
Na pewno dasz radę, bez przesady,FCE to całkiem dobry poziom.Owszem przydałoby się trochę pracy, ale bez przesady. No, może ja się niepotrzebnie wypowiadam, bo idę do liceum, ale wg mnie każdy kto wkłada w coś trochę pracy, osiąga swój cel. A co do poziomu CAE, jak to Cię straszą co niektórzy, to tak naprawdę większość studentów nie ma takich certyfikatów. I dają radę! Nie martw się...Ja wierzę, że dasz sobie radę i 3mam kciuki.
Najszczersze gratulacje z powodu dostania się na wymarzone studia.
Pozdrawiam,
Łukasz
dzizas cae? przesada! mało kto idąc na filologię ma taki poziom , chyba, że chodził na kory całe życie. większość ma poziom fce a nawet nieższy i dają radę, choć jest ciężko, trzeba się uczyć.
Komisja rekrutacyjna podjęła decyzję za Ciebie: skoro Cię przyjęli, to twierdzą, że się nadajesz, a Twój poziom jest ok. Na studiach będziesz miała praktyczną naukę języka angielskiego, więc spokojnie, będzie czas się uczyć. Co do tych wszystkich lektur - czytając je podciągniesz sobie język. Jak czegoś nie zrozumiesz, zapytasz kolegów!!! Nie panikuj!!! Studia są dla ludzi!!!
Droga Natalio, gratuluję Ci!!! Dostałaś się na świetną uczelnię i oblegany kierunek, ktoś zadecydował, że się nadajesz, znaczy, że osiągnęłaś odpowiedni poziom. Wiesz, wiele lat temu, ktoś zadecydował, że będę studentką historii. Miałam te same dylematy co Ty obecnie. Dziś studia ,które mnie przerażały z jednej strony a z drugiej fascynowały, to wspomnienie najpiękniejszych lat życia. Podobnie jak Ty nie wierzyłam w swoje umiejętności z tu nagle niezłe w sumie wyniki, cudowne grono przyjaciół... Studia przeszły szybciutko, zakończyły się sukcesem. Bałam się strasznie, okazało się, że wszystko można, jeśli się chce. Dużo pracy Cię czeka, ale spokojnie,dasz radę. Wiele nieprzespanych nocy, ale czego się nie robi dla lepszych stopni...:) Będzie dobrze.Pa
Popieram bronte, skoro się zakwalifikowałaś to oznacza że się nadajesz. Powinnas isc na ten kierunek ktory najbardziej Cię interesuje, a to czy sobie poradzisz bedzie zalezalo juz tylko od Ciebie. Ja jestem po drugim roku anglistyki UŁ, w momencie kiedy się tam dostalam uczylam sie angielskiego jedynie trzy lata w liceum (w tym dwa lata w grupie podstawowej) więc moje umiejetnosci nie byly zachwycajace. Mialam farta, dostalam sie, podszkolilam i jakos sobie radze. Wszystko zalezy od chęci :) pozdrawiam i zycze powodzenia.

PS: Apropo lektur, tez sie tego balam, tym bardziej ze nie lubie czytac tego co musze tylko to na co mam ochote :) Nie wiem jak jest na UW ale u siebie moglam sobie pozwolic na nie-czytanie :) Robilam porzadne notatki na cwiczeniach, grzebalam w necie, jechalam na streszczeniach i udalo sie. Egzaminy na 4 :) Uwazam ze czlowiek wylatuje tylko wtedy jesli cos totalnie olewa. No ale na 5 trzeba juz oczywiscie popracowac, czasem zawalic nocke ale czy ja to teraz pamietam? :)
moze glupie pytanie, ale po co wam 5? (oprocz oczywistej poprawy sredniej i, byc moze, stypendium)
czesc wszystkim...nikogo nie straszylam jak mi to ktos zarzucil. mowie ze nalezy sprobowac jak najbardziej zeby sie przekonac!ktos pisze "dzizaz cae"..czywiscie ze tak.a od jakiego poziomu niby mialoby sie zaczynac??? Na kulu na pierwszym roku zaczynalismy na pnjcie od cae wlasnie, na 2gim oczywiscie juz podreczniki do profa.Jak juz powiedzialam.Anglistyka to nie kurs jezykowy.Tam sie juz idzie z okreslonym poziomem jezyka.Przepraszam ale jesli ktos sie chwali ze udaje mu sie jechac na streszczeniach z neta i zalicza na 4...to swiadczy to tylko o poziomie uczelni...;-((( Pozdrawiam naatala i nie obrazaj sie ze tak powiem.Po prostu nie chce Ci kadzic.Julia
heh... nie chwale sie, tylko pocieszam, że w razie potrzeby, jesli sie postarasz chociazby "w inny, mniej godny, sposob" to możesz sobie poradzic. Nawet gdybym siedziała godzinami i czytała "Pride and prejudice" to dziś pamietałabym z tego tyle samo co ze streszczenia. Na egzaminach pytań z plotu nie było za wiele, raczej pytania o wspaniałe "drugie dno", symbolike, szczegoly z biografii autorow (po co to komu...) i inne interpretacyjne sprawy. Oczywiscie, zachecam do czytania, nie mniej jednak pocieszam że jesli sie z tym całym czytaniem nie wyrobisz to i tak możesz sobie poradzić w taki lub inny sposob. Nie wierze ze na UW, czy gdziekolwiek indziej, kazdy kto zdał egzamin z jakiejkolwiek literatury przeczytał KAŻDĄ ksiązke. Ponadto śmiem twierdzić że sa osoby które nie zdały takowych egzaminów mimo że większosć ksiazek czytały... Tyle :) pozdrawiam :)
Bardzo dziękuję Wam wszystkim ze to co mi odpisaliście. Nie myślałam że aż tylu ludzi zechce mi cokolwiek poradzic :) Podjęłam decyzję, spróbuję...Nie będzie mi się podobało, nie dam rady.. to za rok z takimi wynikami jak mam nie powinnam mieć problemów żeby się dostać na turystykę czy eurpeistykę. Natomiast szansa dostania się na anglistykę może się już nie powtórzyć bo uczelnia co roku zmienia zasady rekrutacji... Trzymajcie za mnie kciuki jescze raz dzieki. Pozdrawiam
I tak trzymaj, sama zobaczysz, że studia to nie bułka z masłem, ale na pewno coś, co da się przełknąć:)
@julia
czy ja tu czegos nie rozumiem ? skoro przerabia sie podreczniki do cae, to chyba sie jeszcze nie zna angielskiego na poziomie cae, prawda ? w takim razie czemu piszesz ze trzeba byc 'co najmniej na poziomie cae' ?
Fakt powinnam byc bardziej precyzyjna ;-) Chodzilo mi o podreczniki do slownictwa.Gramatyke musisz miec na poziome cae gdyz inaczej nie poradzisz sobie z pisaniem esejow np.A eseje zaczyna sie juz pisac na pierwszym roku.Pozdrawiam
Dlatego że z niższą znajomością języka możesz nie przebrnąć przez samodzielną lekturę książek -literatura i metodyka, mało jest pozycji z tego zakresu wyłącznie po polsku.
Zdanie certyfikatu a praktyczna znajomość języka na potrzeby studiowania go to 2 różne rzeczy.
Parę lat temu było oczywiste,że szło się na filologię znając dany język a nie po to,żeby się go nauczyć.
Nie wiem czemu nagle przestało to być zrozumiałe dla kandydatów na studentów.
Podobnie na informatyce można studiować znając matematykę.Nikt nie zdaje na informatykę po to by się matematyki dopiero na studiach uczyć.
Język wiodący na filologii to przede wszystkim narzędzie pracy.
Od podstaw to sie można nauczyć dodatkowego języka na lektoracie.
FCE to poziom komunikacji codziennej a nie poziom na potrzeby akademickie.
Dlatego że z niższą znajomością języka możesz nie przebrnąć przez samodzielną lekturę książek -literatura i metodyka, mało jest pozycji z tego zakresu wyłącznie po polsku.
Zdanie certyfikatu a praktyczna znajomość języka na potrzeby studiowania go to 2 różne rzeczy.
Parę lat temu było oczywiste,że szło się na filologię znając dany język a nie po to,żeby się go nauczyć.
Nie wiem czemu nagle przestało to być zrozumiałe dla kandydatów na studentów.
Podobnie na informatyce można studiować znając matematykę.Nikt nie zdaje na informatykę po to by się matematyki dopiero na studiach uczyć.
Język wiodący na filologii to przede wszystkim narzędzie pracy.
Od podstaw to sie można nauczyć dodatkowego języka na lektoracie.
FCE to poziom komunikacji codziennej a nie poziom na potrzeby akademickie.
Poziom cae to poziom wyczuwania niuansów znaczeniowych słów,rozumienia ironii itp.niezbędnych do zrozumienia podręczników np. do pragmatyki.
Ten poziom to przede wszystkim zaawansowana znajomość słownictwa a nie gramatyki.
Jeśli chodzi o pisanie to wymaga ono nie tyle gramatyki co znajomości form wypowiedzi i stylistyki m.in inwersji.
No to tylko świadczy o poziomie uczelni.
Ja studiowałam w Szwecji i wiem ,że każdy z mojej grupy przeczytał każdą książkę.
Ale prowadzący zajęcia o to dbali-nie akceptowali sztampowych wypowiedzi na temat lektur i umieli korzystać z internetu ;-)
I nie wyobrażam sobie,żeby mogło być inaczej.
A co do pytań z symboliki-owszem sporo tego było, zwłaszcza w kontekście dramatu irlandzkiego.I uważam,ze było to fascynujące.
wiesz corazon zauwazylam ze niektorych ludzi nie przekonasz...i tak beda uwazac anglistyke za cos w rodzaju kursu jezyka angielskiego.ale moze to i lepiej.Czlowiek musi sie w koncu uczyc na wlasnych bledach.Jak nie na wlasnych to na czyich?Pozdrawiam
wiesz pakk-ludzie lubią być z siebie dumni.Po to chcą 5
Ja akurat na to nie patrzę-mam z jednego kierunku studiów 5 z przedmiotów, na których się kompletnie nic nowego się nie nauczyłam i 4 wywalczone w pocie czoła z naprawdę wymagających kursów.
Oceny nigdy nie są do końca obiektywną oceną wiedzy.
Ja się uczę po to,żeby mieć poczucie że się czegoś nowego nauczyłam.
A reszta to dla mnie czynności administracyjne uczelni,którym muszę się poddać by móc kontynuować naukę.
Nie lubię polskiego systemu uczenia i egzaminowania na studiach w stylu "5 srok za ogon na raz" ale co zrobić.
Szwedzki system uczenia i egzaminowania modułowego mnie popsuł;-)
(Jeden kurs w danym momencie i zaraz po egzamin lub praca pisemna-bajka.Pamiętam wszystkie zajęcia i wszystkie przeczytane książki.)
Ale podporządkowuje się by uzyskać dyplom.
A wszystkim radzę uczcie się dla siebie a nie pod średnią na stypendium bo to tylko zwiększa stres przed egzaminem i ze stypendium wtedy nici.
Jak kumpel uczył się pod stypendium to z nerwów zawalił całą sesję.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Studia językowe

 »

English only