Predyspozycje na filologa

Temat przeniesiony do archwium.
Jakie predyspozycje trzeba mieć aby w miarę łatwo i przyjemnie skończyć filologię angielską?

Pytam, bo będąc młodym i głupim zaczynałem studia na kierunkach, do których nie miałem predyspozycji co spowodowało sporo perturbacji w moim życiu. Angielski zawsze szedł mi łatwo i przyjemnie. W domu 2/3 książek jest po angielsku. Cały czas spędzam w amerykańskim Internecie, forach etc. Lubię czytać, gadać i trochę pisać. Mam dobrą wymowę. Jakie cechy jeszcze należałoby mieć aby studia nie były okresem katorżniczej pracy wynikającej z braku "what it takes"?
Dobra pamięć,zamiłowanie do czytania,dobra znajomość języka polskiego, zainteresowanie anglosaskim kręgiem kulturowym-historią,polityką ,kulturą, zrozumienie najistotniejszych pojęć z zakresu gramatyki-części mowy,części zdania,tryby etc., umiejętność rozumienia z kontekstu,zdolność myślenia metaforycznego,dociekliwość i systematyczność,umiejętność samodzielnego poszerzania wiedzy czyli zdolność do konsekwentnego, wytrwałego i stałego samokształcenia się-niesłychanie istotna (bo język jest żywy i ulega stałym zmianom, nie da się go opanować raz na zawsze bez konieczności dokształcania się ).Ze względu na ilość lektur-systematyczność,umiejętność analizowania literatury i najlepiej zdolność szybkiego czytania lub czytania w każdych warunkach (w autobusie, metrze, tramwaju etc. ;-) ).
No i nie mieć wstrętu do korzystania z papierowych słowników-też istotna. ;-)
Bo wielu rzeczy nie ma w internecie.
No własnie, jak sprawa wygląda z ilością "lektur obowiązkowych"? Ile książek miesięcznie przetrawiać ma przeciętny student? Jestem zainteresowany głównie USA, ich literaturą, kulturą, oraz tłumaczeniami.

Dzięki za pomoc! :)
Hm, predyspozycje też sumie zależą od konkretnej uczelni. Mnie interesowała literatura, teoria literatury, tłumaczenia. I byłam niepocieszona (choć wiedziałam, że nalezy się tego spodziewać) tym, że na filologii tyle jest wiedzy z pogranicza fizyki, biologii czy logiki. Dużo uczenia się pamięć (np. na gramatyce historycznej, syntaxie, fonetyce i fonologii). To nie są wbrew pozorom studia wyłącznie humanistyczne - moje koleżanki po przebyciu w liceum klas o profilach matematycznych, fizycznych czy informatycznych świetnie sobie radziły, zdecydowanie lepiej ode mnie (ja skończyłam profil humanistyczny) i z perspektywy czasu (5 lat na uam zleciało jak z bicza strzelił) wydaje mi się, że to było najcięższe i najbardziej zaskakujące. Ale to zależy też od filologii - na niektórych jest większy nacisk na językoznawstwo (Poznań), na innych może być większy nacisk na literaturoznawstwo i sprawy kulturowe.
Jako cecha na pewno przyda się systematyczność - ona z resztą bywa często wymuszona ciągłymi wejściówkami i kołami.
Za miesiąc koniec, fajnie było, ale cieszę się, że to już meta.
Jeśli interesuje cię USA to nie wiem czy nie lepsza byłaby Amerykanistyka a nie filologia.
Zależy mi też na zdobyciu praktyczynego skilla, tj. wyjątkowo dobrego opanowania jezyka angielskiego. Amerykanistyka to egzotyczny kierunek. Wolałbym tam zwyczajnie wyemigrować niż studiować o USA w Polsce. :)
Tak się skałda, że mam pewne predyspozycje do "ścisłości". Jestem programistą amatorem, a maturę zdawałem z matmy.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa - Sprawdzenie


Zostaw uwagę