Ależ oczywiście!
Oprócz gimnazjum mam jeszcze podstawówkę i uczę w klasach 1-6! Do maluchów mówię po angielsku, dużo gestykuluję i używam intonacji. Te dwie ostatnie sztuczki są bardzo pomocne. Język typu: sit down, stand up, look, quiet, listen to me itp. jest na porządku dziennym. Poza tym zadaje się dzieciakom na bieżąco proste pytania (jak najwięcej do danego obrazka czy sytuacji: is it blue, happy, big, small, sad, angry? bla, bla, bla) Ponadto jak je przywołujesz na środek klasy, to też po angielsku, podajesz magnes i mówisz że ma coś przypiąc to też po angielsku, DOSŁOWNIE WSZYSTKO, CAŁY ŚWIAT FIZYCZNY WOKÓŁ NAS. Dzieci nie myślą abstrakcyjnie w taki sposób jak dorośli. Łapią wszystko jak leci. Ja zwracam ogromną uwagę wówczas na wymowę stażysty, bo jak maluch przywyknie do "kolor" przez "o" to już tak pociągnie :) a tego byśmy nie chcieli :)
Oczywiście wiele zależy od babeczki z angielskiego. Jeśli sztywno trzyma się książki, to klapa. Zwróć uwagę czy mówi do nich po angielsku. Ty mów tyle ile ona + 25%. Powinno być okey.
W starszych klasach (zazwyczaj angliści nie mówią po angielsku) dzieciaki mogą na początku struchleć lub parskać śmiechem. Zawsze będą twierdzić że nie rozumieją i będą Cię błagać o polski. Oley te ich skomlenia. Mów po angielsku, stanowczo, użyj gestów, zademonstruj, aż w końcu to zaakceptują. Gramę możesz wyłożyć po polsku. Resztę egzekwuj w języku obcym: od obecności, po uwagi, po pożegnanie i pomoc w noszeniu np. magnetofonu.
Mam nadzieję, że pomogłam :)
pozdrawiam