Studia UK, utrzymanie i praca

Temat przeniesiony do archwium.
Witam
Mam potworny dylemat. Ogólnie to już od pierwszej klasy liceum myślałam o studiach w Anglii, dowiadywałam się czego mogłam, w tym roku zaaplikowałam na kierunek Psychologia z Kryminologią, dostałam się warunkowo, teoretycznie muszę tylko zdać maturę i mam miejsce. Jednak ostatnio rozmawiałam ze znajomym, który już od 13 lat mieszka w Anglii i w zasadzie okazuje się, że nie wszystko jest tak kolorowe jak niektórzy mi pisali. Przede wszystkim nie jest już tak łatwo z pracą w Anglii jak niegdyś, coraz większe bezrobocie a i na Polaków patrzą dosyć niechętnie. Jest to dla mnie dość istotny fakt, gdyż chcąc tam studiować będę musiała sama siebie utrzymywać. Dodatkowo, przed rozpoczęciem pracy w Anglii trzeba wyrobić NIN, a żeby go wyrobić trzeba już w Anglii być, z kolei na sam NIN można czekać nawet miesiąc, a co za to idzie, może się okazać, że przez pierwszy miesiąc albo i dłużej nie będę w stanie w ogóle żadnej pracy podjąć. A więc z ogólnych obliczeń wynika, że muszę mieć min 1500 zł w kieszeni, żeby ten pierwszy miesiąc przetrwać i mieć nadzieję na to, że zaraz potem uda mi się znaleźć pracę. I że uda mi się znaleźć pracę taką, żeby "odbić" sobie tą sumę wyłożoną na początku.
Jest jeszcze sam fakt pożyczki studenckiej. Wszystko pięknie, zasady spłaty są super, ale nie jestem pewna, czy warto zaczynać "dorosłe życie" z ogromnym długiem na koncie. Tym bardziej, że nie jest to żadna super uczelnia, dokładniej Coventry University. Alternatywą jest pozostanie w Polsce albo studia dzienne albo zaoczne i znowu - szukanie pracy, z tym że tutaj nie zaciągam długów. No i faktem jest też to, że Polska ma o wiele wyższy poziom edukacji.
Tak mi wyszła cała tyrada, a poza tym wszystkich za i przeciw jest jeszcze wiele, a czasu na podjęcie decyzji coraz mniej. Dlatego będę wdzięczna za wasze opinie na ten temat - jechać czy zostać?
Cytat: Keassie
Dlatego będę wdzięczna za wasze opinie na ten temat - jechać czy zostać?

Obawiam się, że na to pytanie nie jestem Ci w stanie odpowiedzieć, bo to musi być Twoja decyzja, a nie doradzona przez forumowiczów.
Musisz sama odpowiedzieć sobie na kilka ważnych pytań, przede wszystkim czy jest to Twoje marzenie, aby tam studiować, bo bez tego nie ma po co się pchać.
Z tego co piszesz wynika, że chcesz sama się utrzymywać, jest to mało realne. Oczywiście możesz zatrudnić się gdzieś full-time, pokrywać cały koszt życia, ale wtedy studia na tym ucierpią. Nie wyobrażam sobie, abyś pracując full-time miała siłę (czas) na wykłady, czy choćby na jakąkolwiek naukę po pracy. A wtedy studia się mijają z celem. Jeśli samodzielne utrzymywanie wynika z Twojej ambicji, to przemyśl to jeszcze raz. Jeśli z sytuacji rodzinnej, to musisz wiedzieć, ze będzie ciężko. Czy nie możesz liczyć nawet na małą pomoc? W końcu gdybyś studiowała w Polsce to tez rodzice by Ci w jakimś stopniu pomagali...

Coventry University nie jest zły. Oczywiście nie jest to ta "topowa 10", ale w rankingach jest na 25-30 miejscu. Nie kieruj się rowniez samymi rankingami, ale kierunkiem na który się wybierasz. Przejrzyj wszystkie informacje, które są o nim dostępne i zdecyduj, czy Cię on na pewno ciekawi. Pozycja rankingowa to nie wszystko, ale jeśli z góry zakładasz ze to jest kiepska uczelnia to nie jest to dobre podejście.

Jeśli chodzi o wyższy poziom edukacji w Polsce, to proszę Cię, nie powtarzaj zasłyszanych głupot. Jeśli chodzi o uniwersytety to na pewno nie jest to wyższy poziom. Poza tym system nauczania jest też zupełnie inny, w UK nie ma przeslizgiwania się przez kolejne lata, wyblagiwania ocen, wszystko jest bardziej sprawiedliwie załatwiane. A sprawdź jak najlepsze polskie uniwersytety wypadają w światowych rankingach...

Co do numeru Nin to poczekaj na wypowiedź kogo innego, ja niestety nie mam wiedzy w tym temacie.

Jeśli cokolwiek, co napisałam zabrzmiało niemiło to wiedz ze nie mam na celu Cię "zjechać". Mówię tylko wprost co myślę :) powodzenia w podejmowaniu decyzji.
Nie wiem, kto to taki byl, ale niestety albo zle zrozumialas, albo on/ona Ci to zle powiedzieli. Prace mozna podjac (nawet nie majac numeru NIN-ubezpieczenia). Wtedy pracodawca daje Ci tymczasowy numer zanim wyrobisz normalny. To nie jest zaden problem. Przeciez miliony Polakow tak juz robilo w GB.

Zapomnialas tez o tym, ze w UK mamy kwote wolna od podatku. W roku 2015/2016 jest to 10,600 funtow na rok - tak, ze jak zarobisz mniej to nie placisz zadnego podatku.

Gdybym byla na twoim miejscu, to zdalabym mature i pojechala studiowac do UK. Gdy tego nie zrobisz teraz - to nigdy tego nie zrobisz.
Zapomnialam dodac, przeciez wszyscy studenci ktorzy dostaja pozyczke na studia maja dlugi. Jakos wszyscy jeszcze zyja z tym i nie przejmuja sie tym. Dlug bedzie sciagany pozniej.

Sama musisz pomyslec co chcesz w zyciu robic. Isc na studia w Polsce i pracowac w Polsce, albo isc na studia w UK i pracowac w UK. Albo tez isc na studia w Polsce a pozniej pracowac w UK.
Jeśli chodzi o studia i pracę, to z tego co pisała mi kobieta ze strony brytanka.com jest to zupełnie do pogodzenia, jako że wykłady na uczelni to zwykle max 20 godzin tygodniowo, więc większość studentów uczy się i utrzymuje samemu. Ja niestety ani za granicą ani w Polsce na pomoc rodziny liczyć nie mogę, jestem całkowicie uzależniona od siebie. Zdaję sobie sprawę, że łatwe to nie będzie, ale życie z reguły nie lubi niczego ułatwiać... Jedynie ten numer NIN bardzo mnie przeraził, bo myśl, że przez pierwszy tydzień, dwa czy nawet miesiąc nie będę w stanie podjąć żadnej pracy bo go nie posiadam mnie raczej odrzuciła. Z kolei jeśli chodzi o sam uniwersytet to wiem, że jest on jeszcze dość młody i m.in. dlatego nie posiada tak dużej renomy, po prostu mój brat bardzo przekonująco próbuje mi wytłumaczyć, że tamtejsza edukacja do pięt nie dorasta naszej i wrócę jeszcze głupsza niż byłam. Tym bardziej, że Coventry nie powala tak nazwą jak Oxford. Teraz tylko zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście tak trudno będzie mi pracować na swoje utrzymanie i studiować? Wiem, że wszystko jest do ogarnięcia, jednak wolałabym już teraz przygotować się na to, co mnie tam czeka, niż potem płakać po nocach, w co ja się wpakowałam.
Cytat: Keassie
Jeśli chodzi o studia i pracę, to z tego co pisała mi kobieta ze strony brytanka.com jest to zupełnie do pogodzenia, jako że wykłady na uczelni to zwykle max 20 godzin tygodniowo, więc większość studentów uczy się i utrzymuje samemu.

Ogromna bzdura - wykłady rzeczywiscie czesto zajmuja 20-25h, ale nauka na wykładach sie nie konczy. Większość studentów DORABIA sobie w weekendy, ale nie znam takich, którzy utrzymują się w 100% sami i nie zawalają nauki. Kurczę, nie wiem ile razy trzeba ludziom tłumaczyć, ile wynosi stawka minimalna, ile godzin można pracować i jakie są koszta utrzymania :/ A Brytanka sobie mówi co mówi, tyle ile błędów jest na ich stronie przechodzi pojęcie.

Cytat:
Ja niestety ani za granicą ani w Polsce na pomoc rodziny liczyć nie mogę, jestem całkowicie uzależniona od siebie. Zdaję sobie sprawę, że łatwe to nie będzie, ale życie z reguły nie lubi niczego ułatwiać... Jedynie ten numer NIN bardzo mnie przeraził, bo myśl, że przez pierwszy tydzień, dwa czy nawet miesiąc nie będę w stanie podjąć żadnej pracy bo go nie posiadam mnie raczej odrzuciła. Z kolei jeśli chodzi o sam uniwersytet to wiem, że jest on jeszcze dość młody i m.in. dlatego nie posiada tak dużej renomy, po prostu mój brat bardzo przekonująco próbuje mi wytłumaczyć, że tamtejsza edukacja do pięt nie dorasta naszej i wrócę jeszcze głupsza niż byłam.


No jeśli masz zamiar swoją naukę oprzeć o 20h wykładów, zapomnieć o zaliczeniach i pracy własnej, to z pewnością mądrzejsza nie wrócisz. Tutaj rzeczywiście JEST niewiele wykładów, ale za to większy nacisk jest na prace grupowe, pracę w domu. Z drugiej strony, ja mówię o normalnym życiu studenckim, a nie mieszkaniu w 5 osobowej piwnicy i wydawanie na żywność 10 tygodniowo - ale co kto lubi. Naprawdę, to nie jest rocket science zobaczyć, ile kosztuje żywność, chemia i podstawowe kosmetyki na stronie tesco, ile kosztuje pokój (gumtree), doliczyć telefon, internet, ksero, książki i porównać z płacą minimalną (£5.13 for workers aged 18 - 20 years).
W takim razie teraz całkowicie mam już mętlik w głowie. Przez ostatnie trzy lata (jako że korespondentuję z kobietą z brytanki od trzech lat) cały czas mi wmawiano, że wszyscy tak robią, żadnym problemem nie jest utrzymać się tam i sobie studiować, a teraz się dowiaduję, że to raczej nierealne. Z kolei jest też sprawa życia na socjalu w trakcie studiów. Po przepracowaniu trzech miesięcy zaczynając już w wakacje, mogłabym podczas studiów aplikować o socjal i całkowicie skoncentrować się na nauce, czy to też jest równie nierealne?
Nie jestem jeszcze studentka w UK, ponieważ wybieram się dopiero w tym roku do Szkocji m.in po to by uniknąć zadłużenia. Natomiast moja siostra studiowała w Anglii, wiec mam informacje z pierwszej ręki, a nie przekazywane od koleżanki wujka ciotki. Zawsze powtarzała to samo, co Oliwka (zresztą jej posty stanowią skarbnice wiedzy dla osoby wybierającej się do Uk, wiec polecam lekturę:) ze samodzielne utrzymywanie się poprzez pracę ma duży wpływ na studia. Mimo niewielu godzi wykładów pracy poza uniwersytetem tez jest sporo, a pracując full-time tylko przeslizginiesz się przez lata i stracisz wiele z tego czego powinnaś się nauczyć.
Przez ostatnią godzinę sobie sprawdzałam różne oferty i tak tylko napiszę, że z tego co zdążyłam sobie jako tako przeliczyć, to wynikałoby, że pracując part time, bo tak w zasadzie studenci mogą pracować tylko do 20 godzin tygodniowo, jestem w stanie zarobić ok 500 f miesięcznie, oczywiście tak mniej lub więcej, opieram się tylko na ofertach pracy znalezionych na różnych portalach. Z kolei za pokój w Coventry płaci się zwykle ok 80 f tygodniowo, co daje 320 f miesięcznie w tym rachunki, tak również wnioskuję z różnych ofert na gumtree. Tak więc zakładając, że żyjąc po studencku wydam 20f tygodniowo na jedzenie, to jest 80 f miesięcznie, czyli podliczając, za pokój i jedzenie płacę jakieś 400f, a więc na pozostałe duperele typu kosmetyk, ciuch czy bilet zostaje mi ok 100f miesięcznie. I albo ja coś pomijam, czegoś nie dostrzegam, albo wydaje mi się to nawet wykonalne, żeby się utrzymać i studiować. Godzinowo, zakładając, że mam 20h na uczelni i 20h pracy, to wychodziłoby ok 8h dziennie wyjęte z życia, ale nie wydaje mi się, żeby było to tak dużo, że nie byłabym w stanie do tego dołożyć nauki własnej. Oczywiście wiem, że tak to mogę sobie pisać, a zupełnie inaczej to wygląda jak się już tak żyje, ale staram się jedynie ocenić swoje możliwości, bo teraz mam poważny dylemat co począć ze swoim życiem.
Cytat:
W takim razie teraz całkowicie mam już mętlik w głowie. Przez ostatnie trzy lata (jako że korespondentuję z kobietą z brytanki od trzech lat) cały czas mi wmawiano, że wszyscy tak robią, żadnym problemem nie jest utrzymać się tam i sobie studiować, a teraz się dowiaduję, że to raczej nierealne. Z kolei jest też sprawa życia na socjalu w trakcie studiów. Po przepracowaniu trzech miesięcy zaczynając już w wakacje, mogłabym podczas studiów aplikować o socjal i całkowicie skoncentrować się na nauce, czy to też jest równie nierealne?

O jakim socjalu mówisz? W Szkocji nie należy Ci się absolutnie nic. W anglii musiałabyś się zorientować nt ewentualnych grantów, ale to już temat rzeka i pewne warunki są do spełnienia. Czy masz 100% pewności, że taki 'socjal' dostaniesz i ile on wyniesie?

Cytat: Keassie
Przez ostatnią godzinę sobie sprawdzałam różne oferty i tak tylko napiszę, że z tego co zdążyłam sobie jako tako przeliczyć, to wynikałoby, że pracując part time, bo tak w zasadzie studenci mogą pracować tylko do 20 godzin tygodniowo, jestem w stanie zarobić ok 500 f miesięcznie, oczywiście tak mniej lub więcej, opieram się tylko na ofertach pracy znalezionych na różnych portalach. Z kolei za pokój w Coventry płaci się zwykle ok 80 f tygodniowo, co daje 320 f miesięcznie w tym rachunki, tak również wnioskuję z różnych ofert na gumtree. Tak więc zakładając, że żyjąc po studencku wydam 20f tygodniowo na jedzenie, to jest 80 f miesięcznie, czyli podliczając, za pokój i jedzenie płacę jakieś 400f, a więc na pozostałe duperele typu kosmetyk, ciuch czy bilet zostaje mi ok 100f miesięcznie. I albo ja coś pomijam, czegoś nie dostrzegam, albo wydaje mi się to nawet wykonalne, żeby się utrzymać i studiować. Godzinowo, zakładając, że mam 20h na uczelni i 20h pracy, to wychodziłoby ok 8h dziennie wyjęte z życia, ale nie wydaje mi się, żeby było to tak dużo, że nie byłabym w stanie do tego dołożyć nauki własnej. Oczywiście wiem, że tak to mogę sobie pisać, a zupełnie inaczej to wygląda jak się już tak żyje, ale staram się jedynie ocenić swoje możliwości, bo teraz mam poważny dylemat co począć ze swoim życiem.

Czy pokój jest z rachunkami czy bez? Czy wliczony jest w to internet i telefon? Jesli mieszkanie jest liczone bez rachunków, to wiesz, ile Cię one wyniosą? Co z książkami, drukowaniem, notatkami, telefonem, dojazdami na uczelnie, lekami? Jesteś pewna, że 20 funtów tygodniowo Ci na jedzenie wystarczy? Ja szczerze w to wątpię. Życie po studencku czyli zupki chinskie i kanapki? Nie zrozum mnie zle, każdy je co uważa, ale nie licz nic 'na oko' tylko usiądź ze stroną tesco i zobacz co ile kosztuje.
Cytat: Keassie
wydam 20f tygodniowo na jedzenie
= malnutrition. Ładne chcesz zrobić spustoszenie w swoim ogranizmie.
Dziwi mnie, czytajac caly wpis, ze mozna tyle pisac...nie wiedzac o niczym.
Z Polski przyjezdza do UK mnostwo studentow i jakos kazdy 'daje' sobie rade. A to, co gdzies tam, jakas tam kobieta z Brytanki mowila - to po pierwsze, trzeba dokladnie wiedziec czy ona studiuje, czy dobrze zna warunki itp - a ja wiem ze ....nie. nie i jeszcze raz nie.
Oliwka dobrze pisze - studiuje sie moze 20 godzin, ale te godziny to beda 2godz rano, 2 gdzies po poludniu, 2 gdzies indziej. Do tego musisz poswiecic druga tyle, jak nie wiecej na samodzielna nauke.
Najlepiej to zanim cos zadecydujesz naucz sie dobrze gotowac... bo to jest bardzo wazne i wtedy nie bedziesz wydawala pieniadze na kosztowne gotowe produkty.

Jest jeszcze inna opcja - zanim podejmiesz decyzje - to zrob sobie 'gap year' - gdzie bedziesz mogla pracowac na pelen etat (tzn 37-40 godzin na tydzien) i odkladac pieniadze na 'studia'. Dla mnie to jest to najlepszy pomysl.
To może ja tez dodam coś do poruszonego tematu. Na Twoim miejscu rzeczywiście zrobiłabym sobie gap year i poszła do pracy w Polsce( i oszczędzała pieniądze na pierwsze miesiące na studiach w UK). W przyszłym roku zaczęłabym szukać zatrudnienia w UK tak aby móc pojechać tam do pracy na KILKA MIESIĘCY PRZED ROZPOCZĘCIEM ROKU AKADEMICKIEGO. Pracując w UK nawet na pół etatu mozna się tam starać o status MIGRANT WORKER i jeśli bedziesz chocby na pół etatu rowniez podczas studiow pracowac ( a tak przeciez zamierzasz ) masz prawo starac się o Maintenance Loan ( pozyczka na utrzymanie) i Maintenance Grant ( bezzwrotne stypendium socjalne). Jesli pracę przerwiesz, tracisz uprawnienia do Migrant Worker. Poczytaj o tym na stronie The Student Finance England. Sprawdź rowniez na stronie swojego uniwersytetu w zakladce finanse, czy uczelnia ma w ofercie jakies stypendium socjalne ( bursary) rownież dla studentów z Unii.
Tak czy siak planuję jechać w wakacje do Anglii pracować i wtedy na pewno poznam trochę bardziej to życie, a przynajmniej będę miała lepsze wyobrażenie jak ono może wyglądać.
Jeśli chodzi o pokoje to patrzyłam na takie z rachunkami wliczonymi w cenę. Jeśli chodzi o jedzenie to wiem, że jest to raczej ciężkie do ogarnięcia z tak niskimi funduszami, ale powiedziano mi, że po trzech miesiącach przepracowanych w Anglii mogę starać się o stypendium socjalne, więc zawsze byłaby to jakaś dodatkowa pomoc materialna.
O zrobieniu sobie gap year też dużo rozmyślałam i nadal rozmyślam, jednak prawdę mówiąc najchętniej zaczęłabym studia już w tym roku, chociaż ostateczną decyzję podejmę dopiero we wakacje jak już będę na miejscu i poznam jak to wszystko wygląda w rzeczywistości. Jedyne co mnie martwi to tak sprzeczne opinie, jedni mi mówią, że wiele osób tak robi i da się studiować, pracować half time i jakoś żyć, a wg innych jest to jakaś bzdurna mrzonka.
Keassie

gdyby udało Ci się znaleźć pracę w UK juz w te wakacje, to nawet lepiej. Jeśli przepracujesz tam kilka miesięcy, mozesz sie starac o wspominany przeze mnie MIGRANT WORKER STATUS ( trzeba dowiadywac się w The Student Finance England--tam, gdzie przydzielają pozyczki na czesne). Jesli przydzielą Ci ten status, mozesz od nich dostac Maintenance Loan i M. Grant--tu biorą pod uwagę Twoje zarobki i to od nich zależy ile dostaniesz. Ale, jak pisałam, musisz pracowac przynajmniej na pół etatu rowniez w trakcie studiow--w przeciwnym razie tracisz prawo do tych pieniędzy. O innym socjalu, o ktorym piszesz, nie slyszałam....a sporo o kwestiach finansowych w UK czytałam. Ew. uniwersytety mogą dysponowac jakimis bursary, ale to tez zalezy, czy jestes Migrant WOrker, czy nie. Nie ma innej mozliwosci, aby będąc EU student dostac pieniądze na utrzymanie. Z rzadka zdarza się, że uniwerki o duzo nizszym prestizu, aby przyciągnąc kandydatów, mają jakies dodatkowe pieniądze, ale za bardzo bym na to nie liczyła.
Cytat: Keassie
Jedyne co mnie martwi to tak sprzeczne opinie, jedni mi mówią, że wiele osób tak robi i da się studiować, pracować half time i jakoś żyć, a wg innych jest to jakaś bzdurna mrzonka.

Powód jest prosty: podejście i stosunek do pracy i studiów. Jednemu wystarczy to, że się 'jakos przeleci' przez studia, to nic, że na wykładach go nie widzieli, to nic, że ocena C jest szczytem marzeń i to nic, że średnio ma pojęcie co w ogóle się dzieje na uczelni. Przyjeżdża taki Janusz na studia i wydaje mu się, że papier to papier, a wykładowce jakos sie uprosi, żeby dopuścił do egzaminu. A potem się okazuje, że jednak oceny w UK są ważne, że jednak dyplom dyplomowi nie jest równy, że istnieje coś takiego jak 'klasa dyplomu', od której zależy Twoja praca po studiach, że prace sprawdzane są zewnętrznie, że nikt nie będzie tolerował 'pan da 3' i że za ściaganie na egzaminach się z uczelni wylatuje. I kończy potem takie studia, ma za sobą kilka zmarnowanych lat, bezużyteczny papier i kilkadziesiąt tysięcy długu czesnego. I tak samo jak zapieprzał w Tesco 30h w tygodniu, tak będzie zapieprzał po studiach. No ale papier po dupowatej uczelni w UK przecież jest i jest się czym pochwalić sąsiadce Grażynie na wakacjach w polsce.
Widzisz, opinie sa sprzeczne...bo to zalezy od konkretnej osoby i jej priorytetów, kierunku jaki studiujemy, uczelni. Można studiowac i pracowac jednoczesnie, ale zawsze się to odbywa kosztem nauki. W UK, co juz wielokrotnie tu podkreslano, same zajęcia na uczelni to nie wszystko, TRZEBA DUZO SIE UCZYC SAMEMU--na tym ten system polega, więc tych godzin robi się więcej. Jesli chcesz miec dobre oceny i dyplom z porządną oceną, to trzeba sporo wlasnego wkladu. A oceny sie liczą w UK bardzo--patrzą na nie, gdy starasz sie o jakies konkursowe stypendium, praktyki, wyjazd na wymiane do innego uniwerku czy potem, gdy szukasz juz pracy. Niektorzy sobie dorabiaja trochę w weekendy i to jest ok, ale więcej godzin pracy zarobkowej zawsze odbija sie na wynikach na studiach. Cóż, doba rozciągliwa nie jest. Nawet z praca na pół etatu nie jest łatwo, bo nie zawsze masz zajęcia na uczelni ułozone tak jak Tobie pasuje, często są w róznych godzinach--jak w takich warunkach pracować?
O JAKIM STYPENDIUM SOCJALNYM CI MÓWIONO ? Bo poza MIgrant Worker innego nie ma, ale wtedy, jak pisalam, musisz pracowac co najmniej na pół etatu podczas studiow rowniez, by go nie utracic.
Prawdę mówiąc to chyba ja coś pomieszałam z tym stypendium i rzeczywiście chodziło o grant, kiedy trzeba pracować aby go otrzymać. Ale wydaje mi się, że nawet uczęszczając na 20h zajęć w tygodniu, plus przykładowo pracując dajmy na to w weekendy po 8h to jest łącznie 16h przepracowanych, jestem w stanie poświęcić jeszcze czas na samodzielną naukę. Teraz chodząc do liceum mam 32 godziny zajęć tygodniowo, a mimo to znajduję czas na naukę do matury, czy nawet jakieś wyjście ze znajomymi. A pracując tylko dorywczo w weekendy, mając możliwość wystąpienia o wspomniany przez was grant wydaje mi się, że jestem w stanie opłacić pokój i jakoś to żyć.
Gdy rzeczywiście wyjedziesz do Anglii do pracy zaraz po maturze, rozejrzyj sie dokładnie. Juz stamtąd zadzwoń do The Student Finance England--tel. znajdziesz na stronie i spytaj, jakie warunki musisz spełnic, aby dostac Maintenance Loan i Maintenance Grant--cos mi się wydaje, że dostaje się to w pakiecie, a nie tylko Grant, ktorego nie trzeba spłacac. ALe pewna nie jestem. Wiem, ze jakies drobne zmiany wprowadzili--musisz ich dopytac, ile tych godzin musisz pracowac w tygodniu ( wiem, ze jest jakis wymóg) etc. Ważne, aby PODJĄĆ PRACĘ PRZED ROZPOCZĘCIEM ROKU AKADEMICKIEGO. Piszesz, że dajesz radę z nauką w liceum i przygotowaniami do matury--tak, tylko że jestes teraz w domu, nie musisz się wielce martwic o brak pracy, masz na miejscu rodzinę. Tam będziesz sama, więc musisz się lepiej do tego przygotować. I wierz mi, lepiej mieć jakieś oszczednosci, stypendium ( słowem-pewne pieniądze), aby się nie stresować, ze nie mam pracy i co do garnka włozyć....a tu studia w obcym kraju i za jedzenie i rachunki płacic trzeba. Nie zniechęcam Cię tylko sugeruję, abys dobrze się do tego przygotowała. Mam nadzieję, ze dasz radę juz w tym roku podjąc studia, w ostatecznosci zawsze mozesz wziąc gap year, popracowac i odłozyc trochę gotówki. Naprawdę dobrze się do tego przygotuj, a same studia w UK są fajną przygodą.
Odnoszę wrażenie, że prosiłaś o opinię, radę - w pierwszych postach, a teraz przekonujesz (tylko nie wiem czy siebie czy innych) że dasz radę pogodzić studia i pracę. Moim zdaniem wszystko zależy od motywacji i determinacji, ale nikt Ci nie powie: dasz radę bo inni sobie poradzili, sama musisz być tego pewna, a lekko na pewno nie będzie.
Jeszcze co do godzin w liceum i wolnego czasu - jedno liceum drugiemu absolutnie nierówne, chociaż program "prawie" ten sam i matura ta sama.... podobnie jak uczelnie :)
Cytat: Keassie
Prawdę mówiąc to chyba ja coś pomieszałam z tym stypendium i rzeczywiście chodziło o grant, kiedy trzeba pracować aby go otrzymać. Ale wydaje mi się, że nawet uczęszczając na 20h zajęć w tygodniu, plus przykładowo pracując dajmy na to w weekendy po 8h to jest łącznie 16h przepracowanych, jestem w stanie poświęcić jeszcze czas na samodzielną naukę. Teraz chodząc do liceum mam 32 godziny zajęć tygodniowo, a mimo to znajduję czas na naukę do matury, czy nawet jakieś wyjście ze znajomymi. A pracując tylko dorywczo w weekendy, mając możliwość wystąpienia o wspomniany przez was grant wydaje mi się, że jestem w stanie opłacić pokój i jakoś to żyć.

Nie masz pojęcia o czym mówisz, porównując studia, samodzielne mieszkanie i utrzymanie się do nauki w liceum, kiedy wszystko masz podane na tacy, nic tylko zrobić notatki z podręcznika (od podanej strony x do y) i się tego nauczyć, gdzie rodzice pamiętają zamiast Ciebie o zakupach, rachunkach, budżecie, praniu, gotowaniu, sprzątaniu i tak dalej. System nauki na studiach kompletnie różni się od tego, co masz w liceum - tutaj nie masz podanego od a do z, co masz się nauczyć, tylko mniej więcej przedstawią Ci temat na wykładzie, a potem idziesz do biblioteki, szukasz źródeł i musisz ogarniać temat sama, czasem 2h wykład to 5-6h ogarniania go samemu. i dodaj do tego barierę językową na początku - robienie notatek z wykładów to na początku koszmar, bo nie wiadomo, czy słuchać, czy pisać i jak pisać. Za 16h w tygodniu się nie utrzymasz. Pracując 16h tygodniowo, miesięcznie zarobisz jakieś 370 funtów - dopiero co pisałaś, że pokój kosztuje około 320 funtów, więc jakim cudem przeżyjesz za pozostałe 50?
Dodatkowo nie rozumiem Twojego założenia, że nie będziesz miała pomocy rodziny. Skoro tak, to w jaki sposób się teraz utrzymujesz? Sama się w Polsce utrzymujesz będąc w LO? I dlaczego miałoby to sie zmienić na studiach? Nie chodzi mi o to, żeby rodzice Cię w 100% sponsorowali, ale w Twoim wypadku każdy funt się przyda.

Wybierasz się na psychologię - zapewniam Cię, że jest to jeden z tych kierunków, na których oceny i wolontariat 'w zawodzie' to jest 100% sukcesu. O ile pewne zarwane wykłady na biznesie, zarządzaniu czy nawet computer science możesz zasłonić umiejętnościami praktycznymi, o tyle w psychologii liczą się oceny i tytuły przed nazwiskiem. Od Twojej klasy dyplomu zależy czy dostaniesz się na magisterkę i czy dostaniesz pracę. Psychologia to OGROMNA konkurencja i naprawdę trzeba mieć dobre oceny, żeby później nie wylądować w takiej pracy, jaką mogłabyś spokojnie i bez studiów wykonywać. Klasa 2.1 to jest absolutne minimum, a w wielu miejscach musisz mieć 1 klasę, żeby w ogóle spojrzeli na Twoją aplikacje czy to na studia czy w pracy. Wiem co mówię, bo jestem na ostatnim roku psycho w UK.
Keassie,

a czy moge wiedzieć, dlaczego wybrałas Coventry University--to była Twoja decyzja, czy może przekonała Cię pani z Brytanki?
Jedź do UK i rozejrzyj się na miejscu--a nuż się okaże, że da radę juz w tym roku rozpocząć studia. A jeśli z finansowych powodów będzie to utrudnione, ja na Twoim miejscu zrobiłabym sobie gap year( może nawet zostałabym na rok w UK, gdyby finanse na to pozwalały).....a w przyszłym roku zmieniłabym uniwersytet na któryś w Szkocji--jesli tak bardzo boisz się długu ( Tuition fee Loan), to w Szkocji nie płaciłabyś czesnego, bo robi to za Ciebie SAAS. Możesz o wszystko spytac Oliwkową Oliwkę, bo ona studiuje tam psychologię ( Dundee University). Nie miałabys wtedy stresu związanego z pozyczką na czesne, pozostałoby wtedy zadbac o fundusze na utrzymanie podczas studiów. Rozważ i tę mozliwość. Zyczę powodzenia, a same studia w UK polecam.
Chcę tylko tutaj wyjaśnić, że wszystko co pisze to głównie moje odczucia i naprawdę mało wiedzy praktycznej, dlatego bardzo ważne są dla mnie wszelki wasze informacje. Może i wygląda to jakbym się wykłócała, ale chodzi mi tylko i wyłącznie o zrozumienie jak to ma wyglądać.
Jeśli chodzi o fakt liceum - studia to zdaję sobie sprawę z ogromu różnicy, jedynie dodam, że nigdy "rozpieszczana" przez rodziców nie byłam, wiem jak ugotować sobie obiad czy przeżyć, gdy zostaję sama z siostrami na dwa tygodnie (co oczywiście nie może się równać z mieszkaniem samemu, ale tylko chcę podkreślić, że nie jestem naiwna i wiem, że będzie to wyzwanie).
Jeśli chodzi o uczelnie, to w zasadzie tak, wybrałam ją pod wpływem brytanki, teraz jak już wiem o wiele więcej, z chęcią aplikowałabym do Szkocji.
Z kolei dowiedziałam się od osoby aktualnie studiującej na Coventry, że mój profil ma 14h zajęć, czyli tak jak jego, więc zapewne będzie podobnie jak on ma, czyli te godziny rozłożone na dwa dni zajęć na uczelni. Wiem, że psychologia to trudny orzech do zgryzienia, ale z drugiej strony bardzo się tym interesuję, więc liczę na to, że nie zniechęcę się do nauki zbyt szybko.
A jeśli chodzi o pracę 16h tygodniowo, to liczyłam, że pracując tam przez okres wakacji będę mogła odłożyć odrobinę pieniędzy, żeby na sam początek studiów jakoś przeżyć przy dorywczej pracy i od razu się starać o grant, co by mi łącznie powinno pozwolić na utrzymanie się.
Zrobienie gap yer coraz bardziej wydaje mi się sensownym krokiem, jednak prawdę mówiąc, nie specjalnie cieszy mnie taka wizja, ale cóż, jeśli to okaże się być najrozsądniejszą decyzją, to pewnie tak zrobię.
Keassie,

gap year wcale nie jest taki groźny, sporo osób go bierze z różnych powodów: czasem lepiej zrobić sobie rok przerwy i iść na lepszy uniwersytet- wtedy i satysfakcja, i perspektywy lepsze. Gdybyś nie słuchała pani z Brytanki ( odpuść sobie wszelkich pośredników), mogłabyś przez 3 lata liceum przygotować się do lepszego uniwersytetu. Nie chcę deprecjonować Twojego, ale na pewno mogłaś wybrać lepszy. Czy masz zdany IELTS z angielskiego ( albo masz go w planach) ? Ile zdajesz na maturze rozszerzen ? Zwykle uniwersytety wymagają 3 przedmiotów na poziomie rozszerzonym. Poczytaj na Student Room info o Coventry Uni: http://www.thestudentroom.co.uk/forumdisplay.php?f=505

Poszukaj info, jak pracodawcy patrzą na absolwentów tej uczelni, to ma znaczenie w przyszłości. jak jest oceniana psychologia ? Jesli spotkasz się kiepskimi opiniami, to moze jednak warto rok poczekac ( zarobic pieniądze, podszkolic jeszcze język,)--mam kilku znajomych, ktorzy skorzystali z gap year i wcale nie żałują. Studia to inwestycja pod kazdym względem--lepiej studiowac na uczelni, która jest bardziej honorowana. Pomyśl o tym. Pozdrawiam
Mysle, ze ten caly post od samego pierwszego zapytania daje ludziom duzo do myslenia. Napewno jest mnostwo nastolatkow w tej samej pozycji.
A teraz, trzeba pomyslec takL
1. Czy warto robic 'gap year'? Wg mnie 'tak', bo wtedy mozna byc samodzielnym, nauczyc sie zycia, pracowac, odkladac, a miedzyczasie rozgladac sie i poznac rynek pracy w dowolnym zawodzie.
2. Studia - warto studiowac TYLKO to, do czego sie ma najwieksza pasje w zyciu. Bo tylko to da ci motywacje przeczymac ciezkie czasy nauki.
3. Warto robic gdzies jakis woluntariat w dziedzinie w ktorej chcesz robic kariere, bo moze sie okazac, ze twoja wyobraznia zawodu jest calkowicie inna od jego realu.
4. Zanim sie wybierze jakis Uni, to rozpoznaj sie jak on jest uwazany na rynku, czym pracodawcy sa zachwyceni. Szkoda 3/4/5 lat nauki u Uni z ktorego nikt nie bedzie cie chcial zatrudnic, bo beda mieli kandydatow z lepszego.
5. Czasy, kiedy posiadania BA/Bsc czy MA/MSc otwieraly drzwi juz prawie sa za nami - dzisiaj trzeba sie pokazac/wyroznic czyms innym - szeroka gama innych udokumentowanych zdolnosci, ktore zdobywa sie w czasie studiow.
Tyle ode mnie.
hej Keassie :)

Mam nadzieje ze uda mi sie rozwiac twoje watpliwosci, i przekonac ze studiowanie za granica to najlepszy wybor :)

To prawda ze zalatwianie NINu to dlugi proces, najpierw dzwonisz i umawiasz sie na interview, na ktorym sprawdzaja twoje dokumenty a potem czekasz okolo 3 tygodnie na list z numerem. Musisz pamietac ze do np Londynu miesiecznie przyjezdzaja setki immigrantow bez tego numeru i kazdy musi troche na to poczekac, pracodawcy o tym wiedza (prawdopodobnie sami byli kiedys w tej sytuacji!) i nie jest to problemem w dostaniu pracy. Ja pierwsza prace znalazlam dokladnie w 10dni po przylocie, majac 17 lat i zero doswiadczenia! Najwazniejsza jest twoja determinacja, osobowosc i oczywiscie dobry poziom jezyka.

Ja zaczynam studia dopiero w tym roku, dostane maintenance loan bo jestem to juz 3 lata, ale i tak mam zamiar pracowac part time zeby sobie dorobic i wiem ze nie bedzie to kolidowac z moja nauka. Natomiast praktycznie wszyscy EU studenci ktorych znam, utrzymuja sie sami, pracuja 25-30h tygodniowo i bez problemu zaliczaja. niektorzy w czasie egzaminow albo waznych deadlinow biora sobie pare dni wolnego, ale uwierz mi ze da sie pracowac i studiowac jednoczesnie! oczywiscie musisz pamietac ze twoje social life nie bedzie takie bogate jak te brytyjskich studentow, bo zamiast chodzic na imprezy to prawdopodobnie bedziesz w pracy, ale zawsze sa ferie itd kiedy mozesz to nadrobic :)

i nie wiem skad ci sie wzielo ze 'Polska ma o wiele wyższy poziom edukacji', chyba dopiero jak tu postudiujesz to zrozumiesz jak wielka jest przepasc dzielaca UK i Polske. Przedewszystkim tutaj ucza cie myslenia, analizowania, stosowania wiedzy w praktyce etc. ja osobisicie mialam duzy problem z przestawieniem sie z polskiego systemu na tutejszy, bo zamiast uczenia sie regulek na pamiec nauczyciele wymagaja ode mnie myslenia! chca mojej wlasnej opinii a nie podazania za kluczem i uwazam ze angielski system duzo lepiej przygotuje cie do kariery.

ale to twoja decyzja, zawsze mozesz sie przeniesc do uk po pierwszym roku w pl itd ale wydaje mi sie ze warto sprobowac :) przyjedz do uk juz na poczatku wakacji, znajdz prace, znajomych, a jak ci sie nie spodoba to w pazdzierniku wrocisz na studia to pl :)
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - Sprawdzenie

 »

Nauka języka