możecie się wypowiedzieć?

Temat przeniesiony do archwium.
cześć,
właściwie to nie wiem czemu tutaj piszę. moze dlatego, że chciałabym posłuchać co wy na ten temat byście powiedzieli czy zdecydowali, będąc w mojej sytuacji...mianowicie dostałam się na studia w UK ale jest mnóstwo znaków zapytania (a jest dość późno): nie wiem co z kredytem, mieszkaniem, czy będę mogła pracować, zeby się utrzymać. po drugie tutaj jeszcze musze zdać na prawko i mam pracę, za której wrzesień dostałabym kasę. to są przeciw wyjazdowi. no i mam możlwiość zwaną "defer netry", która pozwoliłaby mi na podjęcie pracy (mam pewną, bo rozmawiałam z kobietą). opiekowałabym się dziećmi ale dodatkowo miałabym dużo czasu dla siebie, na naukę. mogłabym chodzić tam na bezpłatne zajęcia angielskiego i hiszpańskiego. po drugie pracowałabym w miejscowości 30min od miejsca,gdzie miałabym studiować, co pozwoliłoby mi na rozeznanie się w rynku i znalezienie wczesniej pracy i mieszkania. no ale z drugiej strony jest mama, która mówi, że będzie to "rok w plecy". poczatkowo byłam oprawie pewna ale teraz się waham...
a zapomniałam napisać studiować będe własnie języki w Portsmouth. i tutaj też nie wiem czy dobrze zrobiłam, bo miałam do wyboru (dwa najlepsze z pozostałych opcji) Liverpool i Portsmouth.
co o tym myślicie?
nie wiem, czemu tutaj napisałam ale może znajdzie się ktoś, kto mnie nie wyśmieje.
Nie chodzi o to,ze ktos Cie wyśmieje albo nie.Chodzi o to,ze decyzje i tak będziesz musisz podjąć sama,nie ważne kto i co Ci tu napisze... To TY masz jechać albo zostać,to TY będziesz żalowac wyboru albo nie będziesz,to TY za to wszystko odpowiesz,bo to po prostu TWOJE życie i porady nic Ci nie pomogą,chociaż teraz pewnie myślisz inaczej...
Powodzenia,szczerze!!!
I'd say- give it a try, go there start studying and you will see.
Call SLC till they will tell you what's happening with your loan?
well,life is basically full of on-the-spot decisions,so if you can,go for it.
the rule is: do and then you may regret it or not,but when you decide not to do it,you will definitely regret...it's statistics -honestly 50/50 in the first case, 100% in the other as far as regretting life decisions is concerned.
cheers!
no coz, najwazniejsza jest pozyczka, jak jej nie dostaniesz to nie ma pewnie co marzyc o studiach niestety, bo 3000L to olbrzymia suma co by nie mowic...jak juz portsmouth wybralas to naprawde nie ma co myslec czy to dobrze czy zle...ja osobiscie jednak radze Ci poczekac ten rok...i pozniej pojsc z marszu do studiow, mysle, ze bedzie Ci wtedy o wiele latwiej...co do straty roku, coz udzo ludzi zmienia kierunki albo zaluje tego co studiuje, jestes mloda i to naturalne :)pozdrawiam, i satysfakcji zycze.
pewnie, że to moja decyzja i ze sama ją podejmę ale chciaam tlkyo zapytać jak wy byście się na to zapatrywali:) jeszcze nie wiem co zrobię ale na dniach coś mi trzeba będzie postanowić. bardziej skłonna jestem przepracować, choć bardzo chciałabym studiować już ale za dużo niepewności... no cóż, zobaczę :P dzięki
na twoim miejscu, ja bym wziela opcje z 'deferred entry'- pojechala, zobaczyla, poznala wszystko, popracowala, poznala lepiej jezyk. A co to 'jeden rok' w plecy. Studia, nigdy nie gwarantowaly lepszej pracy, - one tylko 'otwieraja drzwi' do starania sie o prace. Nie wszyscy w UK sa po studiach, jak sama zobaczysz, np. Sir Alan Sugar skonczyl szkole majac 16 lat a teraz - dobrze sie jemu powodzi.
Ja tak samo. Ten "rok w plecy" to może się okazać rokiem do przodu a w niektórych przypadkach nawet kilka lat do przodu. W wieku 18, 19 czy 20 lat tak naprawdę nie wie się czego się chce. Większości wprawdzie się wydaje, że są dorośli i pozjadali wszystkie rozumy, no ale...

Nierzadko się okazuje, że po I czy II roku studiów ludzie dochodzą do wniosku, że to jednak nie to i zmieniają kierunek. Gdyby sobie zrobili ten "gap year" po liceum, to kto wie, może zdobyliby więcej doświadczenia, poznaliby różnych ludzi, popracowaliby trochę w różnych miejscach i dopiero potem wybraliby właściwe studia.

Z drugiej strony, jeśli ktoś robi sobie "gap year", bo nie wie co ze sobą zrobić i przez cały rok nic nie robi, to ten "gap year" całkiem mija się z celem.
w sumie ja też prawi jestem przekonana do "defferred entry" i nie będę słuchać mamy. wydje mi się, ze bedzie to lepsza opcja, choć ambicje ciągną, żeby sprawdzić czy sobie poradzę... czasami mam takie chwile, że wiem na pewno, ze bedę pracować, bo to jest lepsze. z kolei czasami jest tak, że myślę, że i się uda i że to tlkyo na darmo będzie ta praca... ale nie wiem jeszcze sama. za parę dni podejmę ostateczną decyzję i wiem, że będzie to mój wybór i moja przyszłość... ale msuze p[owiedzieć, że ciężka to jest decyzja. no ale coś trzeba postanowić:)
no juz dobra nie zaśmiecm forum tymi głupotami:)
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Studia językowe