callan-kurs dla lektorów

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 35
poprzednia |
Prośba do lektorów uczących Callanem: jak wygląda kurs przygotowujący (jak długo trwa,ile godzin dziennie) i w ogóle co sądzicie o skuteczności tej metody. Rady praktyczne dlaprzyszłej lektorki mile widziane. Z góry dziękuję!
litości, nie pakuj się w to. Szkoda czasu. Nikt na świecie nie uczy tą metodą. U nas chwyciła, bo 4 razy taniej i 4 razy szybciej. Wejdź na wyszukiwarkę i zobacz , że 80% wyników jest z Polski.
Calla ma wyryć w głowie utarte szlaki na zasadzie bodziec- reakcja. To wbrew logice w przypadku języka. Lepiej poświęć wolny czas na rozwijanie swojego warsztatu i metodyczne śledzeni nowinek
Zgadzam się z przedmówcą. Miałam tę nieprzyjemność uczyć metodą callana i z całego serca odradzam. Jest to przede wszystkim stasznie męczące fizycznie i psychicznie. Fizycznie dlatego, ze non-stop stoisz i gadasz (więc jeśli masz np. 4 czy 6 godzin pod rząd, to nogi Ci odpadają, gardło masz zdarte i czujesz się jakbyś miała gorączkę), a psychicznie dlatego, że wciąż klepiesz to samo, w ogóle się nie rozwijasz, a ja osobiście dostawałam szału jak miałam zadawać pytania typu: "Tell me the second of the second three ways in which the special verbs differ from aother verbs." , albo: What do we mean by a "time and motion man?" Metoda callan stworzona została koło roku 1960, w związku z czym pełno w niej przestarzałych(nieużywanych już dzisiaj) fraz czy słów (np. "master"- kawaler) i takie zwroty po prostu nie chciały mi przechodzić przęz gardło. Do tego jeszcze te zawiłe pytania gramatyczne, po brzegi wypełnione terminologią, których nikt z słuchaczy tak naprawdę nie rozumie..Bo musisz wiedzieć, że w metodzie callana nie ma miejsca na jakąkolwiek inwencję własną. Masz się trzymać ksiązki i tylko książki. Nie wolno Ci robić dygresji, niczego tłumaczyć...Cała metoda polega na tym, że lektor zadaje pytania(każde po dwa razy), wskazuję słuchacza, który ma odpowiedzieć i odpowiada razem z nim. Co jakiś czas słuchacze czytają (te same pytania i odpowedzi, które już słyszeli) i piszą dyktanda (naprawdę koszmarne i bezsensowne - zawierające nieużywane słowa, a na dodatek to samo słowo potrafi się powtórzyć wiele razy w jednym dyktandzie, a przecież raz vby wystarczył, żeby wiedzieć jak czy dobrze się pisze dany wyraz). Wszystko powtarza się wiele razy i w ten sposób to wszystko ma ci niby wejść do głowy "samo", bez prac domowych itp.
Z punktu wiedzenia lektora jedynym plusem tej metody jest to, że nie musisz przygotowywać lekcji, czyli masz więcej czasu dla siebie, tylko, że ja tysiąc razy wolę wymyślać ciekawe lekcje, niż trzaskać callana. Przygotowując się do lekcji metoda tradycyjną sama się rozwijam, a w callanie następuje regres.
Co do skuteczności metody, to wg mnie jest ona bliska zeru. Ludzie nie poznają ani wystarczjącej ilości słów (np. z działu jedzenie metoda wprowadza tylko "egg", "potato", "tomato", "peas" i nazwy posiłków), ani struktur gramatycznych. Brak prac domowych, możliwości dodatkowego tłumaczenia czegokolwiek czy ćwiczeń gramatycznych sprawia, ze pomimo tego kilkakrotnego powtarzania, ludzie tego nie umieją, nie jest to utrwalone.
Jedyna grupa osób, dla której callan może być skuteczny, to początkujący (ale tylko na początku, potem powinni przejść na inna metodę), a to dlatego, że od początku mówią, a przełamanie się i mówienie często stanowi problem przy metodzie tradycyjnej.
Co do szkolę to w różnych szkołach wygląda to różnie. Czasem każą ci czytać tzw. biblię callana, czasem wystarczy poznać zasadę, obejrzeć parę lekcji i już.
Zupełnie nie rozumiem czemu akurat callan jest tak popularny akurat w Polsce. Na oficjlnej stronie wyczytałam, że np. w Anglii jest 5 takich szkół, w Brazylii (która jest na drugim miejscu)-39, a w Polsce prawie 200!!! Może to wynika z tego, że żeby otworzyć taką szkołe naprawdę niewiele potrzeba. Nie trzeba nawet kupować tablic, ławek czy magnetofonów, a lektorzy nie muszą mieć wykształcenia metodycznego. Ludzie lecą na tanie chwyty reklamowe (szybciej, taniej, bez prac domowych itp.), chociaż wydaje mi się, że boom na callana zmierza ku końcowi (widocznie coraz więcej ludzi się na tym poznaje).

Szkoły też są różne. Ja osobiście zetknęłam się ze trzema i w każdej wyglądało to trochę inaczej; w jedych jest rotacja lektorów, w innych nie, w niektórych można dodatkowo tłumaczyć gramtykę, w jednych treba mówić z maks. prędkością, w innych można trochę zwolnić itd.
Nik by tego lepiej nie opisał. Dokladnie tak jest. Jeszcze tylko dwie uwagi
/ na metode Callana dziwnie sie usmiechają wszędzie, poza Polską
/przygotowanie metodyczne do tej pracy absolutnie cie nie rozwinie jako nauczyciela, wręcz przeciwnie. czyli czas stracony podwójnie.a może nawet poczwórnie
Nie krytykujcie tak bardzo, bo ta metoda ma coś, czego Wy w swoich szkołach nie potraficie osiągnąć.
1) System powtórek. Nie ma lepszego! Zapoznajcie się z techniką powtarzania.
2) Uczniowie cały czas są świadomi swojego postępu, bo wiedzą ile słówek się nauczyli. Działa to motywująco.
3) Nie ma żonglerki podręcznikami.
4) Zajęcia prowadzone poprawnie przez zmieniających się native speakerów znakomicie wyrabiają rozumienie ze słuchu.
5) W ciągu jednej lekcji uczeń odpowiada średnio na 20 pytań, czyli mówi bardzo dużo. Na lekcjach tradycyjnych? Hmm... Kto jest nieśmiały nie odzywa się.
6) Wbrew powszechnej opinii zdania domowe są na Callanie. Trzeba dobrze książki przejrzeć, a nie opowiadać głupot. Tak samo bzudry mówią, że nie ma gramatyki.

Jedyna wada to mało użyteczne zdania. Gdyby ten kurs został unowocześniony, byłby naprawdę dobry.
W punkcie 6) miało być "zadania domowe" a nie "zdania domowe".
moim skromnym zdaniem ta metoda wcale nie jest taka zła zwłaszcza patrząc z punktu widzenia uczącego się
ja właśnie zdałam FCE chodząc na kurs Callana i myżlę, że skuteczność zdawania egzaminów jest b. wysoka
1) System powtórek. Nie ma lepszego! Zapoznajcie się z techniką
>powtarzania.


Opisz, prosze go dokladnie. Ja bylam wprawdzie przeszkolona do nauczania ta metoda, ale ucieklam gdzie pieprz rosnie, no i bylo to jakis czas temu, wiec moze nie dobrze pamietam, ale z tego co pamietam ten system powtorek nie ma w sobie niczego nowatorskiego, tyle, ze jest nieodzownym elementem lekcji, ale ja np. tez spradzam co bylo na poprzedniej lekcji, poprzez krotka rozmowe z uczniemi/uczniem na ten temat z przypominaniem struktur i/lub slow przerobionych.

2) wg mnie na studentow dziala demotywujaco ogromna nuda, zwiazana z tym samym schematem lekcji za kazdym razem i niemoznoscia wykazania sie inwencja wlasna.


3) NIe ma, ale podrecznik Callana jest przestarzaly, zawiera slowa, kotrych juz sie nie uzywa i nie zawiera slow zwiazanych z tematyka wspolczesna, patrz komputery, rozwoj technologii itp.


4) Zajecia prowadzone sa przez rozne osoby, tez POlakowa z certyfikatami (np. FCE), a wiekszosc z nich ma silny polski akcent i zla wymowe.

5) Tradycyjny to jest Callan, bo jest z lat 60, a te metody, ktore nazywasz tradycyjnymi sa nowsze (o ile sa dobrze prowadzone, czyli duzo mowienia, nauczyciel mowi tylko po angielsku itd,) Na moich lekcjach tez uczniowie glownie mowia, i nie kaze im jedynie recytowac odpowiedzi na pytania z podrecznika, ale musza wykazac sie inwencja wlasna.

6) Ja tam zalecm przegladanie innych ksiazek niz Callana, by nauczyc sie gramatyki, gdzie zagadnina sa jasno wytlumaczone i poukladane w systematyczny sposob.

Brak unowoczensniena to naprawde ogromna wada, a nie marginalbna sprawa.

Pzdr,
KOciamama.
Callan uczy 4400 słów, z czego góra 200 jest przestarzałych. Największy problem to te dziwne zdania, które trudno zastosować w praktyce. I tu mi właśnie Callan podpadł.

Powtarzasz materiał z ostatniej lekcji, a na Callanie powtarza się materiał z SIEDMIU ostatnich lekcji. Oznacza to, że każde zdanie powtarzane jest przez 7 kolejnych spotkań. Potem znwów po paru miesiącach i po pół roku. Nawet osoby ze słabszą pamięcią zapamiętywały słówka.

Wierz mi uczeń na współczesnych lekcjach, żeby nie użyć słowa tradycyjnych :)), mówi znaczenie mniej niż na Callanie.

Dzięki temu, że lektorzy mają obowiązek mówić dwa razy szybciej, słuch przystosowuje się od pierwszych lekcji do radzenia sobie z codziennym językiem.

Lekcja Callana nie są tak nudne jak się wydaje. W dalszych podręcznikach są już teksty i jest swoboda korzystania z własnej inwencji.

Kto chce może ćwiczyć gramatyke z innych książek. Przecież Callan tego nie zabrania:)

Podstawa to dobra szkoła, tzn. certyfikowani native speakarzy. Niektórzy są świetni! Absolwnet metody Callana ma do czynienia z kilkoma nativami, więc nie jest przyzwyczajony wyłącznie do swojej pani od angielskiego:)

Problem może być w tym, że zakładane są szkoły i uczą tam osoby, którym się wydaje, że wystarczy czytać książkę na lekcji. Nieraz czytam tu na forum wypowiedzi osób, które twierdziły, że uczyły Callanem. Opowiadają takie rzeczy, że od razu widać, że nie przeszły kursu nauczycielskiego Callana i nie miały certyfikatów.

Czekam na dalsze pytania :)
Co do ilości powtórzeń na lekcji innej niż metodą Callan, to nie jest do końca tak jak mówisz. Bo i co z tego, że tam powiesz coś 20 razy, skoro wszyscy dookoła klepią to samo. Język to nie tylko odtwarzanie. Wypowiedzi na zajęciach np. w mojej szkole dotyczą spraw które intersują ucznia. On może także posłuchać innych, którzy maja inny zasób słów. I to nie prawda, że mało mówią. W czasie 4 lekcji tygodniowo u nas 70% to czynne mówienie.
Powtarzanie samo w sobie nie przynosi efektów.
Co do osób skromnych.Fakt wyklepia odpowiedź, bo w takich warunkach i konnia by nauczył. Ale to nie jest pokonanie nieśmiałości, wręcz przeciwnie. Oni pogrążają się w stanie, w którym nie moga nic zrobić SAMI i ORYGINALNIE. Zapytani na ulicy czy mają ochote dosiąść się na drinka uciekna w bramę przerażeni.
Większość twierdzi, ze krusy Callana "rozgadują" uczniów. Przyznają to zarówno nauczyciele, jak i sami uczniowie.

Wiemy, że nie ma idealnej metody nauczania, więc trzeba próbować znaleźć coś dla siebie. Dla jednych to jest Callan, dla innych wkuwanie w wygodnym fotelu w domu, dla innych chodzenie na różne kursy. Byłbym ostatnią osobą, która by śmiała twierdzić, że ten czy inny sposób nauki jest lepszy. Stanąłem w obronie Callana, bo podoba mi się zorganizowana nauka. Wytknąłem tej metodzie kiepskie zdania. Aha, metoda Wilka przypomina naukę Callanem i można znaleźć wielu zadowolonych z takiej formy nauki.
>Większość twierdzi, ze krusy Callana "rozgadują" uczniów. Przyznają
>to zarówno nauczyciele, jak i sami uczniowie.
>

Taka opinie najczesciej slysze od nauczycieli, ktorzy pracuja u Callana i maja za zadanie wyszkolic nowych nauczycieli/przyciagnac klienta. Bo co maja mowic?
Czesc ucznow, ktorzy uczycli sie przez wiele lat angielskiego u kiepskich nauczycieli, ktorzy nie dawali im szansy mowienia, ale skupiali sie na detalach gramatyki tlumaczac je po polsku ( z reszta tez czesto z miernym skutkiem) faktycznie u Callana czuja, ze cos mowia.

Na pewno ta metoda okazuje sie tez pomocna, w przypadku ludzi bardzo "opornych", i tacy, jezeli maja motywacje, to moze wykuja choc pare fraz (lepiej zeby zapamietali te do czegos potrzebne,. a nie zdania typu Can you balance a dinner plate on its edge?

Faktycznie, slyszy sie glosy o ludziach, ktorzy rzekomo zdali FCE uczac sie nagielkiego w rok od zera metoda Callana, ale ja takich ludzi nie znam. Chcialabym naprawde to zobaczyc na wlasne oczy, czyli zobaczyc jak grupa, ktora nie umie nic (nie zadni falszywi poczatkujacy, czy moze z poziomem (upper)intermediate, co to sie uczyli w szkole iles tam lat, i choc tweirdza, ze nic nie umieja, cos im w glowie zostalo), bez czytania ksiazek, gazet, sluchania ang. radia, ogladania filmow i tv) po roku nauki metoda Callana - bo wedlug jego "biblii" nic wiecej nie trzeba robic, zdaje FCE.

PZdr,
KOciamama.
Hmm, pamiętaj, że takie naciągane terminy to tylko strategie szkół, którym często wydaje się, że uczą metodą Callana. Niewiele jest szkół z prawdziwego zdarzenia. Londyńska szkoła Callana skąd mam certyfikat instruktora przygotowuje uczniów do FCE w 2-3 lata. Zależy to od liczby godzin w tygodniu. I jest to czas rozsądny i prawdziwy. W rok można się przygotować do FCE, ale w opcji 1-2 lekcje DZENNIE. Takie warianty też można wybrać.
Luzik
No tak tylko, ze londynska szkola callana ma to do siebie, ze jest w Londynie, a jesli sie przebywa w Londynie wlasnie, to sila rzeczy ma sie kontakt z jezykiem, i to znacznie wiekszy poza niz na kursie (gazety, tv, ludzie-angielski atakuje z kazdej strony). Przebywajac w takich warunkach, mozna spokojnie w niedlugim czasie przygotowac sie do fce chodzac na jakikolwiek dobry kurs, niekoniecznie na callana. Kurs w Anglii sluzy glownie do poukladanie wiadomosci zdobywanych, a pozniej wykorzystywanych i praktyowanch w codziennym zyciu. Mysle, ze w zadnym nieanglojezycznym kraju nie jest mozliwe przygotowanie sie do fce w tak krotkim czasie uczac sie od zera i tylko callanem. Zgadzam sie z kociamama, ze zazwyczaj twierdza tak ludzie, ktorzy rownoczesnie maja ang. np. w szkole.
Poza tym, callanem nikt sie nie nauczy pisania wypracowan, budowania dluzszych wypowiedzi, czy nawet rozwiazywania testow fce (tu sama wiedza nie wystarczy- trzeba znac pewne techniki i zasady).
Jak juz pisalam wczesniej, nie wiem czemu akurat w Polsce callan to taki hit. Przychodzi mi do glowy tylko to, ze moze ludzie u nas po prostu sluchaja "autorytetow", ktorymi w tym przypadku sa dla nich np. dyrektorzy szkol czy lektorzy. Problem w tym, ze te tzw. "autorytety" czesto same nawet angielskiego nie znaja(tak, tak-sama mialam do czynienia z taka zalosna i chora instytucja, gdzie ani wlasciciel ani dyrektorka angielskiego nie znali), wiec co oni moga wiedziec o potzrzebach ludzi uczacych sie tego jezyka?No co?.
Co do atrakcyjnosci tej mestody i rzekomych nieslusznych oskarzen o zbytnia monotonie, to powiem tylko tyle, ze w szkole, w ktorej uczylam wprowadzono raz na jakis czas zajecia konwersacyjne i nie wyobrazacie sobie jak ludzie to lubili. Woleli tysiac razy to niz callana..A mimo to trwali w szkole callana, co tylo potwierdza moja teze o zufaniu do autorytetow. Po prostu wmowiono im, ze sie naucza, to za wszelka cene chca wytrwac i czekaja az nadejdzie ten moment "umienia". Dodam jeszce, ze te wlasnie konwersacje pokazaly dobitnie, ze uczacy sie callanem nie umieja mowic!Ludzie na 8. czy 9. stage'u nie potrafili zbudowac nawet srednio dlugiej, ale wlasnej wypowiedzi. Nie radzili sobie nie tylko z gramatyka - brakowalo im tez slow. Callan nie uczy tez jak zachowac sie w podstawowych(czestych) sytuacjach, tzn. w sklepie, restauracji itp. To wszystko to kolejny dowod na to, ze fce po callanie tylko to mrzonka.
I jeszcze jedno ; nadal obstaje przy tym, ze callanem nie da sie dobrze nauczyc gramatyki. Reklamodawcy zapewniaja, ze w callanie gramatyki nie ma, ze to metoda polegajaca na rozmowie (dobre , hehe), ale to nieprawda - w callanie jest mnostwo gramatyki, tyle, ze wprowadzanej i wyjasnianej w taki sposob, ze juz lepiej zeby jej faktycznie nie bylo. Przesycone terminologia gramatyczna definicje i pytania i po ok. piec pytan z zastosowaniem danej struktury. Najgorsza jest ta terminologia - ludzie czesto nawet po polsku nie znaja terminow tam uzywanych, wiec gubia sie kompletnie, a przykladow za malo, zeby zrozumiec. Przykladem takiego bezsensownego zasmiecania ludziom umyslow jest slowko "paradigm". Ja sczesliwie dotrwalam do poziomu proficiency bez potrzeby uzywania tego terminu,a w callanie jest wprowadzany w pierwszej czy w drugiej ksiazce! Sluchacze poznaja to niezbedne do normalnej egzystencji slowo zanim dowiaduja sie jak po angielsku mowi sie "chleb".

Ps. Przepraszam za brak polskich znakow
Moje ostatnie komentarze do tego tematu:

>Co do atrakcyjnosci tej mestody i rzekomych nieslusznych oskarzen o
>zbytnia monotonie, to powiem tylko tyle, ze w szkole, w ktorej uczylam
>wprowadzono raz na jakis czas zajecia konwersacyjne i nie wyobrazacie
>sobie jak ludzie to lubili. Woleli tysiac razy to niz callana..

Gdy wypadają zajęcia albo nauczyciel zostawia klasę samą, uczniowie mogą lubić to tysiące razy bardziej od jakichkolowiek zajęć.

>Dodam jeszce, ze te wlasnie konwersacje pokazaly dobitnie, ze uczacy sie
>callanem nie umieja mowic!Ludzie na 8. czy 9. stage'u nie potrafili
>zbudowac nawet srednio dlugiej, ale wlasnej wypowiedzi. Nie radzili
>sobie nie tylko z gramatyka - brakowalo im tez slow.

Po kilku latach w szkole, gdzie nie uczy się Callanem, ale tyko "nowoczesnymi" metodami, w tym konwersacyjnymi, są ludzie, którze nie potrafią poprawnie stosować gramatyki, a słówek to wszystkim brakuje.

I to by było na tyle ode mnie.
GOOD BYE
>Większość twierdzi, ze krusy Callana "rozgadują" uczniów. Przyznają
>to zarówno nauczyciele, jak i sami uczniowie.
>
Ja należę do tej "większości". Niejednokrotnie na tym forum twierdziłem, że metoda Callana sprawdza się najlepiej w okresie dwóch pierwszych semestrów nauki lub w ostatnim tuż przed egzaminem.

Problem z tą metoda polega na tym, że w Polsce nie ma ludzi, którzy ja rozumieją. Dla wiekszości metoda Callana, to nauka ze skryptów Callana prowadzona tradycyjną nudną jak flaki z olejem metodą. Nawet tzw native-speakerzy dostosowują się do tego i ucząc w polskiej szkole reklamujacej sie "metodą Callana" uczą w tradycyjnym tempie mówić a blue pen na CZERWONY długopis, bo w żadanym stage-u nie ma wyrażenia A RED PEN. Nigdy nie chodziłem dożadnej szkoły Callana, ale dwukrotnie spotkałem się z tą metodą w tradycyjnej szkole. Jakkowiek te lekcje były przeprowadzane tylko co jakiś czas, to wiele uczyły, były też dużym urozmaiceniem nudnej codzienności.

Skuteczność każdej metody zależy od zdolnosci i zaangażowania nauczyciela, a to pociąga za sobą zaangażowanie uczniów.
"Po kilku latach w szkole, gdzie nie uczy się Callanem, ale tyko "nowoczesnymi" metodami, w tym konwersacyjnymi, są ludzie, którze nie potrafią poprawnie stosować gramatyki, a słówek to wszystkim brakuje"


To prawda, ale powinniśmy sprecyzowac co masz na myslim mówiąc "nowoczesnymi metodami" W polskich szkolach językowych poza jasno określona metodą Callana nie uczy się żadną metodą samą w sobie. jest to zazwyczaj tyz. eklektyzm, czyli wszystko co w danej chwili akurat jest porzydatne. I to bardzo dobrze, bo takie renesansowe podejście do nauczania języka najbardziej odpowieda naturalnemu procesowi przyswajania. tak jak małemu dziecku raz się mówi, raz pokazuje, raz rysuje, raz zmusza do mówienia raz słucha jak "duka". tak więc jesli szkoła lub nauczyciel potrafią wcielić do swojej pracy nowoczesne techniki nauczania, bardzo rózne, to to jest dobre. metoda Callana jest bardzo ograniczona, bo stosuje jedna metode na wszystko.
Myśle jednak, że warto przełamac mit o niechęci mówienia młodych uczniów w Polsce. od 3 lat obserwuje wyniki FC I CAE swoich uczniów i ku mojej radości NIKT OD 3 LAT NIE OBLAŁ OSTATNIE CZĘŚCI tzx. interview, choc zdarzało się oblewać inne, i w rezultacie nie zdac ( przy bardzo dobrym wynki z interview!!!). I tak jest też w tym roku. Ludzie coraz lepiej mówią i z coraz większą łatwościa. Myśle że to kontakt z natywnymi w szkołach, ale przede wszystkim kontakt ze światem.
Sorry, ale na tym tle Callan ma długą brode i siwe włosy.
PZDR
Mam wrażenie, że ktoś tu pod przykrywką dyskutowania o tym jak uczyć i o callanie robi sobie reklamę swojej niby wspaniale uczącej szkoły...
Masz rację, masz wrażenie. To nie jest reklama tylko opinia. Juz dawno nie jest to prawda, że Polacy źle mówią, bo ucza sie jakoś dziwnie. Polacy mowia bardzo dobrze, szczgólnie mlodzi. Ponieważ mogę to powiedzieć na podstawie obserwacji, więc o tym zwyczajnie piszę. Jeśli bym tego nie obserwowała, to bym tego nie pisała. I już.
Co toba kieruję?

Zazdrość, czy zawiść ludzka?
Ja chodziłam do szkoły metodą Callana przeszło pół roku i moge spokojnie powiedzieć że to całe gadanie angielski cztery razy szybciej itp to BZDURY. Co z tego, ze miałam naprawdę super nauczycieli, fajnych ludzi w grupie, jak na lekcjach było nudno, trzymaliśmy się ściśle podręcznika a dyktanda były proste jak drut. Callan, jak wszyscy powszechnie twierdzą, rozgaduje. Tak, może i tak, ale POCZĄTKUJĄCYCH i właśnie ludzi przed egzaminem FCE, jak sądzę, bo nie zdawałam tego egzaminu jeszcze chociaż mam taki zamiar, bo taki semestr nauki Callana myślę, że ustystematyzuje i ukoi nerwy przed egzaminem. W mojej grupie, która, niestety była dość slaba, tylko ja i moze dwie osoby były na wyższym poizomie o wiele , nie zauwazyłam żadnych postępów jesli chodzi o mówienie. Osoby, co dukały, dukały dalej, co kaleczyły akcent, kaleczyły dalej. Moim zdaniem ta metoda jest dla naiwnych osób, które wierzą że nauczą się cztery razy szybciej itp. Zapisując się na ten kurs, niewiele wiedziałam w ogóle o Callanie, i tak straciłam cenne pół roku nauki na jakieś bzdety. A system powtórek może sobie być skuteczny skoro jest beznadziejnie nudny. Po dwóch godzinach siedzenia na krześle bolał mnie tyłek, byłam znudzona i rwałam się do wyjścia. Podkreślam, że nauczyciele byli fajni, szkoła też przyjazna. Zawiodła metoda.
Metoda Callana to jakieś fatum,ciążące nad nauczaniem angielskiego w Polsce!Nic,tylko metoda Callana.Najlepsza,jedyna.Zerknąłem do światowych statystyk...i aż mnie zatkało.Anglia-5 szkół,całe USA-2,Niemcy-2,Czesi-1,Francja,jak i wiele innych krajów-O.W Polsce jedynie The Callan School of English in Kraków -stowarzyszona w Callan Method Organization,pozostałe to "wzorujące się" na tej metodzie,a jest ich:DWIEŚCIE DWADZIEŚCIA PIĘĆ.Hej,o czym my gadamy???
czy ktos wie, gdzie w Warszawie mozna znalezc kurs prowadzony metoda Wilka?
to jest metoda dla:
lektorów którzy lubią nauczać innych dla pasjonatów-leniom smierdzącym powinno się zakazać wogóle nauczać,a jest to najwieksza grupa nauczycieli którzy niewiadomo jakim códem ukończyli studia i im sie nie chce innych porządnie nauczać,bo sami nie umieją
witam. ile placili ci za godzine? jutro mam spotkanie z pracodawca. dziekuje
do Maruni- ale bełkot.Zastanów sie kogo krytykujesz, nauczycieli czy uczniów, bo niewiele z tej wypowiedzi mozna zrozumiec...
kochaniutka, ''cudem'' się przez ''ó'' nie pisze! Najpierw polskiego się nauczyć proponuję :)
Marunia1- jesteś lektorem czy właścicielem szkoły Callana? Ale poziom zaprezentowałaś- ogromne współczucie dla Twoich kursantów. Choć coś mi mówi, że raczej uczysz się tą metodą... życzę (4 razy szybszego) powodzenia!
Właśnie staram sięo 'posadę' w szkole Callana, byłam na paru lekcjach próbnych, dostałam właśnie książkę i mam przygotowaćlekcje na szkolenie. Zastanawiam siętylko co ja mam przygotowywać skoro wszystko tam jest... I mam pytanie: Jak jest nowe słówko to czytam pytanie raz i raz odpowiedx a potem zadaje uczniowi pytanie 2 razy i odpowiadam razem z nim??
I co oznacza jeśli jest napisane tylko pytanie??
I co oznaczająjakieś plusy lub minusy przy pytaniach (niby myslniki...)
jeśli nie ma odpowiedzi to znaczy, że uczeń udziela wedle własnego uznania, pytanie zadajesz 2 razy odpowiadasz razem z nim, ale tylko podpowiadasz - nie odpowiadasz za kogośrnrna dla wszystkich tych ostrych przeciwników: każdy z nas uczy się inaczej, co jest wpisane w nasze zdolności uczenia się, zdeterminowane m.in. pzrez temperament czy wykształcony typ uczenia - sama psychologia. Także dla jednej osoby jest to zupełna porażka, bo np. nie potrafi znieść tej monotonii - ciągle te same pytania - albo co ważniejsze nie potrafi oddzielić poszczególnych słówek i struktur gramatycznych od siebie i zastosować w innych sytuacjach jak te modelowe podane przez podręcznik. Sama metoda też wiele nie da jeśli nie robimy niczego więcej, więc lepiej się wziąść za siebie niż oczekiwać cudów. Jednak mi pomogła zacząć, bo nie wiedziłam JAK uczyć się języka obcego, nie czułam go, nie widziałam efektów uczenia, a przy tej metodzie udało mi się to jakoś przełamać i faktycznie nadrobiłam baaaardzo szybko to, czego ludzie uczyli się od podstawówki - po 3 latach nauki angielskiego dostałam się bez problemów na filologię. Moim zdaniem skuteczność zależy tylko i wyłącznie od osoby uczącej się.
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 35
poprzednia |

 »

Studia językowe