Jak patrzę na nich tak ogólnie, to są to lenie w większości,
patrzą tylko co by tu zrobic aby się nie narobić i zaliczenie zdobyć.
Tacy totalnie nic nie robiący i pojawiający się z rzadka to są zwykle ci przystojni i pod koniec semestru kleją się do dziewczyn typu kujonki. Kujonki robią maślane oczy do nich, tłumaczą, pożyczaja notatki, robią im ściągi, pomagają na testach, a po sesji ulegają zapomnieniu przez przystojniaków leniwców.
Ale są też ambitniaki, mają zwykle po 100 pytań po zajęciach, wśród nich wyróżniaja się panikarze, którzy panikują przed sesją, że nie zaliczą, podczas gdy wiedzą najwięcej z całej grupy. Ambitniaki rzadko używają wody toaletowej, jest to domena leniwców. Są też ambitniaki, którzy przed sesją czytaja wszystko od rana do nocy itp i tuz przed oraz w czasie trwania sesji nie myją włosów.
Część studentów łączy się w grupy, spotykają się razem, robią imprezy, opracowują wspólnie zagadnienia, uczą się pracy w grupie, organizacji i rozdzielania zajęć, są także samotnicy oraz kujony, nic innego nie robią, tylko kują na pamięć, odmawiają współpracy w grupie, udziału w imprezach oraz tylko komentują wszelkie tego typu sprawy jako strata czasu. Co ciekawe, wcale nie mają najwyższych ocen oraz jak się im przerwie wypowiedź wyuczoną, to się zacinają i już jak to mówią \"po ptokach\". Nikt takich nie poleci do pracy.
Najbardziej cenię studentów z otwartym umysłem, o szerokich zainteresowaniach, którzy maja własne poglądy, a nie cytują tego, co już gdzieś przeczytali, ale tacy się nie tak często trafiają.
Nie cierpię tych, którzy uważają, że wcisną jakiś kit i już mam w to wierzyć,
są tego tacy pewni, oraz takich, którzy uważają, że jak już są studentami, to im się wszytko należy i że moim obowiązkiem jest prowadzić ich za rączkę, szukają zastępczej matki, czy co?
No i te malutkie \"dowody wdzięczności\" wręczane tuż przed zaliczeniem,
mogliby sprawdzić czasami co tam im sprzedawcy pakują do tych koszy, niby ładnie to wszystko wygląda, ale przeterminowane czekoladki są naprawdę średnio smaczne...