wykształcenie lektora?

Temat przeniesiony do archwium.
jakie są szanse na znalezienie pracy w charakterze lektora języka angielskiego, jeśli nie posiada się wykształcenia filologicznego (i nie jest się absolwentem NKJO)? zakładając posiadanie CPE;)

wydaje mi się, że coraz więcej szkół za punkt honoru stawia sobie zatrudnianie wyłącznie filologów... a ja jestem już w połowie innych studiów, nie mam zamiaru ich rzucać, ale wiem, że nie będzie mnie interesować praca w 'wyuczonym zawodzie', powoli wracam więc do tego, co zawsze najbardziej mnie pasjonowało, czyli angielskiego.

wiem, że wiele osób bardzo wzbrania się przed 'skończeniem jako nauczyciel', ale mi by to nawet odpowiadało;)

rozważam więc wiele opcji - zaoczne NKJO? (bo zaocznej filologii w moim mieście nie ma, jest tylko dzienna) widziałam też na stronie miejscowego NKJO jakieś roczne kursy metodyczne?

być może ktoś z doświadczonych lektorów będzie w stanie mi pomóc;)
Jesli chcesz uczyc w dobrej szkole prywatnej, przyda Ci sie certyfikat CPE i kurs metodyczny. Slyszalam tez, ze b. dobrze widziane sa certyfikaty CELTA i DELTA, ale nie znam nikogo, kto ukonczyl ten kurs. Moze ktos inny wie cos na ten temat?
dzięki za odpowiedź;) szkoda, że CELTA to prawie 5 tys.:/ no ale za to - trwa tylko miesiąc (przynajmniej intensywny kurs w wakacje) i przypuszczam, że poziom jest raczej wysoki...
Zacznijmy od tego , co czesto powtarzamy- papier nie jest nipodwazalnym wykladnikiem wiedzy. Ja jestem po filologii angielskiej, jednak języka hiszpańskiego uczę w jednej ze szkól językowych, pomimo iz ukonczyłam tylko korespodencyjny kurs ESKK. Wiedzę jaką zdobylam na nim oceniam za wystarczającą.Pozdrawiam.
ok, zgodzę się, że papier nie jest niepodważalnym wykładnikiem, ale potencjalny pracodawca nie będzie się bawił w sprawdzanie moich umiejętności, tylko będzie chciał właśnie zobaczyć jakiś 'papierek'...

poza tym, gdybym już miała być lektorką, to wolałabym mieć jakieś metodyczne podstawy. nie chciałabym zrobić moim uczniom krzywdy przez swoje nieudolne pseudo metody:) sama znajomość języka przecież nie gwarantuje, że będę umiała go przekazać...;)
w dobrej szkole sprawdzą na pewno. I to bardzo szczegółowo.
No tak jb, ty wolalabys zapewne zeby Twoj pracodawca sprawdzil inne Twoje "kwalifikacje językowe". Domyslam sie , ze masz sprawny jezyczek.:-) i egzamin jezykowy zdalabys nie wydawszy z siebie zadnego slowa ... no moze kilka jękow.
hm, chodzi mi o to, że posiadanie certyfiaktu językowego, a nawet w ogóle wiedzy nie oznacza, że się jest dobrym nauczycielem, to wszystko. i daruj sobie głupie żarty.
magda, z twojej wypowiedzi bije niesamowite prostactwo! Skoro juz masz ochote na dialog na tak karygodnie niskim poziomie, odpowiedz prosze na nastepujace pytanie: jakim cudem- nie posiadajac zadnego wyksztalcenia w tym kierunku, bedac jeno po kursie jezykowym- dostalas prace lektora jezyka hiszpanskiego? Czyzby twoj- niezwykle sprawny, rzecz jasna- jezyczek poszedl w ruch w trakcie rozmowy z pracodawca? Odbylas przy okazji rozmowy kwalifikacyjnej seks oralny? Moze z finalem w ustach, co??? I jak, sympatycznie slucha sie takich bzdur???
Nie slucha a CZYTA- to po pierwsze. Prace nauczyciela j. hiszpanskeigo dostalam z prostego powodu- moj pracodawca zainteresowny byl przede wszystkim moimi umiejetnosciami. Posiadam przygotowanie metodyczne a hiszpanski znam dobrze. Nie wystarczy Ci? Swoja drogą z Twojej wypowiedzi bije razące niedbalstwo jezykowe spowodowane zapewne twoim drobnomieszczanstwem. Seks oralny z finalem w ustach??? hm, chyba jestes gejem i wiesz cos wiecej na ten temat.
Rany,jak mozesz uczyc hiszpanskiego ukonczywszy tyko kurs korespondencyjny?Pracodawca bezmyslny,a Ty nie masz dziewczyno wstydu!
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Praca za granicą

 »

Szkoły językowe


Zostaw uwagę