Starałam się przetłumaczyć list, jaki dostałam w rękę, ale nie szczególnie mi to szło. Jeśli ktoś z Was mógłby mi w tym pomóc, to byłabym bardzo wdzięczna.
Pozdrawiam,
N.
Cześć, panowie!
Piszę, bo dotarliśmy już do domu. Lot był nieco opóźniony, ale samolot nie spadł, a to już sukces (choć wiemy, że wolelibyście, aby spadł – wtedy nie byłoby ryzyka, że jeszcze do Was wrócimy).
Pozdrówcie Maxa. Jest trochę nieśmiały, ale to dobry chłopak. Rozkręcicie go.
Fly, powiedz Johnowi, żeby nie podrywał tylu dziewczyn na basenie, bo to źle robi na włosy.
I dziękujemy za tyle polskich piosenek na pożegnanie – to było naprawdę miłe. Przekażcie DJ’owi (aż mi głupio, bo nie znam nawet jego imienia, choć nie raz z nim rozmawiałam), że jednym z ładniejszych numerów na jego komputerze jest „Bombonierka” G. Turnau’a. To piosenka w zasadzie nie tyle o miłości (jak wszystkie wasze piosenki), co o pewnej grze, jaką jest pożądanie. Kobieta porównuje się do bombonierki, o której marzy mężczyzna, choć nie omieszka przy tym kosztować innych cukierków... Ładny utwór. I wyjątkowo piękne (i trafne) słowa.
Nie wiem, co z naszą grudniową wyprawą z powrotem do YYY. Może się uda. XXX możemy jednak chyba wykluczyć – jeśli przyjedziemy na angielskie tereny, to pewnie do ZZZ. Jak sądzę, żadna z nas by się nie obraziła, gdybyście nas tam odwiedzili. To tylko 30 minut samolotem z XXX. W zasadzie macie do pokonania jedynie morze. To nie tak znów wiele, prawda?
Bardzo ciepło wspominamy George’a (Fly, Ty wiesz...). Jeśli zobaczycie go jeszcze kiedyś, pozdrówcie go proszę. Fly, czy mógłbyś raz jeszcze podać mi jego numer telefonu? Bawiący się moim telefonem kuzyn pokasował mi kilka numerów, w tym numer George’a; a przyznam szczerze, że nie chciałabym stracić z nim kontaktu – tak jak i z Tobą, Fly.
Pozdrów Johna i DJ’a, a także Maxa, który dopiero musi się zaaklimatyzować w nowym miejscu. Dajcie mu trochę czasu, poradzi sobie.
Będziemy za Wami tęsknić (chyba nawet już tęsknię),
Edyta i Piotr,
PS: Jak to jest, że tylko George potrafił ujarzmić (/zapanować nad – mowa tu o dziecku) Mike’a? Co ten facet w sobie miał takiego?