Trudne slownicwo do przetlumaczenia, pomozcie

Temat przeniesiony do archwium.
Brak wkładu własnego

Wpis zamieszczony (lub przeniesiony) do grupy "Brak wkładu własnego" oznacza, że autor wpisu nie zadał sobie trudu samemu spróbować poradzić sobie z zadaniem lub prośba o tłumaczenie została przepuszczona przez Google Translator. Jeśli ktoś z użytkowników forum ma czas i ochotę może odpisać na taki wpis ale jeśli takiej odpowiedzi nie będzie - nie ma co się denerwować - po prostu nikomu nie chce się odrabiać zadań za kogoś ;-)

Dlatego zachęcamy do własnych prób - szansa na odpowiedź jest znacznie większa.

Mam nadzieje ze to odpowiedni dzial, jesli nie to przepraszam. Nie znam angielskiego i na dodatek mialem w Anglii niemilo sytuacje gdzie litowka wjechala mi samochodem w nadkole i teraz sie ta sprawa ciagnie za mna...ciagle dostaje rozne listy, ale za wiele z nich nie wiem, wiem tylko tyle ze to nie byla moja wina i ze Wy mozecie mi pomoc tlumaczac. Z gory dziekuje i prosze o pomoc.

Tekst podaje w linkach gdzie wyswietli sie jako scan w serwisie fotosik.

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0a8a7c6a74709982.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/3048f51218199c45.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/93909984ca29608b.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/44119607af375395.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0daf05acde439577.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8456ab4360cbe61f.html
Prosze tego nie ignorowac. Dlaczego nie brales pierwszego listu do Citizens Advice albo innych miejsc, gdzie sa mozliwosci spotkac sie z tlumaczem??

1. Osoba ktora 'niby' spowodowala ten wypadek oczywiscie nie przyznaje sie do czynu, i dlatego oni prosza o dokladny opis jak to sie stalo.
W 2gim prosza o rysunek/sketch gdzie to bylo, jak i co. Pytaja czy miales swiadkow (ich dane i adresy) i czy policja byla przy wypadku (ich dane itp). Najlepiej tez zdjecia tego co sie stalo.
Jak szybko nie odpowiesz na to wszystko, to twoje ubezpieczenie nie bedzie moglo walczyc z tym i nie dostaniesz odszkodowania.
Musisz udowodnic czyja to byla wina, mowienie ze napewno nie twoja, (przeciez tak samo ten drugi mowi).
Wszystkie tłumaczenia robione są na szybko, mogą nie być specjalnie piękną polszczyzną, ale chyba zachowują sens oryginału:

Skan 1:
Piszemy do Pana w związku z Pańskim wypadkiem samochodowym, który wydarzy się w podanym wyżej terminie.

Ubezpieczyciele drugiego poszkodowanego spierają się co do odpowiedzialności za wypadek i uważają Pana za odpowiedzialnego.

Aby ułatwić nam odparcie ich oskarżeń pod Pańskim adresem, jesteśmy zmuszeni poprosić Pana o przesłanie nam w załączniku szczegółowego opisu wydarzeń, z uwzględnieniem:

Szczegółowego opisu zdarzeń
Szczegółowego rozrysowania zdarzeń
Danych osobowych ewentualnych świadków (imię, nazwisko, adres zamieszkania i numer telefonu)
Jeżeli do wypadku wezwano policję, szczegółów związanych z wezwaniem, w tym: numeru odznaki oficera policji, adresu komisariatu i numeru referencyjnego zdarzenia.
Innych materiałów, które Pańskim zdaniem świadczą na Pańską korzyść, np. zdjęć, na których widać uszkodzenia obu pojazdów, pisemnego potwierdzenia odpowiedzialności przez którąś ze stron.

Prosimy o podanie jak największej ilości informacji, gdyż tylko dzięki takim informacjom możemy przedstawić przekonujące argumenty, które pozwolą nam udowodnić, że po Pańskiej stronie nie było winy.

Skan 2:
Będziemy zatem wdzięczni za podanie jak największej ilości informacji wyszczególnionych powyżej, które następnie przekażemy firmie ubezpieczającej drugiego kierowcę.

W związku z tym wymagamy od Pana odpowiedzi w ciągu 14 dni.

Z poważaniem

Skan 3:
Kwestionariusz dot. świadków wypadku

Nr ref
Imię i nazwisko
Adres
Telefon

Czy wypadek widzieli jacyś świadkowie (w tym osoby trzecie, związane z wypadkiem)?

Świadek 1:
Imię i nazwisko
Numer rejestracyjny pojazdu
Adres
Telefon
Czy świadek jest stroną niezależną?
Czy świadek miał jakiś związek z wypadkiem?
Jeżeli tak, jaki?

[i tak jeszcze 3 razy]

Czy została wezwana policja? Jeżeli tak, proszę podać numery odznak funkcjonariuszy, adres komisariatu i numer referencyjny wypadku.

Skan 4:
Kiedy wydarzył się wypadek?
Na jakiej ulicy lub drodze lub w której części drogi?
Kto ponosi Pańskim zdaniem winę za wypadek?
Czy druga strona mogła uniknąć wypadku? Jeżeli tak, jak?
Czy druga strona w jakiś sposób Pana ostrzegła lub nadała inny sygnał? Jeżeli tak, jaki?
Czy któryś z pojazdów miał włączone światła?
Czy druga strona jechała niesłuszną stroną jezdni?
Jaka była mniej więcej prędkość obu pojazdów przed zderzeniem?
Jakie panowały wtedy warunki na drodze?
Czy obie strony były trzeźwe?
Czy rozmawiał Pan z osobami zamieszanymi w wypadek? Jeżeli tak, proszę podać szczegóły.

Skan 5:
Prosimy własnymi słowami opisać jak doszło do wypadku/jak przebiegał wypadek (można użyć dodatkowych kartek papieru)

Skan 6:
Prosimy o narysowanie szkicu wypadku, z uwzględnieniem wszystkich oznaczeń na drodze, znaków drogowych, zaparkowanych pojazdów, „śpiących policjantów” itd.



Wierzę, że podane przez mnie informacje są zgodne z prawdą:

Podpis ________

Dnia _______
Boginka nawet nie wiesz jak bardzo Ci jestem wdzieczny, czy moglabys mi jeszcze pomoc w przetlumaczeniu z pol. na ang??? Odwdziecze sie.
Poniezej pisze zdania ktore sam wstawie w odpowiednie miejsce.(jesli mi ktos pomoze i przetlumaczy) Niestety ja nie znam angieskiego i znalazlem sie w takiej sytuacji zyciowej ze nie mam sie do kogo zwrocic, dlatego Was prosze o pomoc, sa tam trudne slowa, a dla Was specialistow nie jest to problem, Dziekuje.


Stluczke widzial swiadek NIE zwiazany z wypadkiem, jest to osoba bezstronna oraz niezalezna.Ponizej podaje jego dane kontaktowe:
.
.
.
oraz jeszcze dwie osoby, ktore ze mna przyjechaly do pracy i siedzialy w moim samochodzie, sa to osoby:
.
.
.
Policji nie wezwalem, poniewaz osoba ktora spowodowala stluczke rozplakala sie i mowila zeby tego nie robic,- ze ona za wszystko zaplaci. Dlatego na poczatku mielismy sie dogadac, bez zglaszania 'claimu', lecz ona po uplywie ok. 2h zmienila zdanie, twierdzac, zebym jednak sobie to zglosil do mojej ubezpieczalni. Zatem to byl powod nie wezwania policji, zreszta zdarzenie to bylo na parkingu samochodowym przed miejscem pracy, gdzie policja zapewne by nie przyjechala, z tego co mowili niezalezni swiadkowie.

Wine za kolizje zdecydowanie ponosi L... U mnie z technicznego punktu widzenia nie bylo to mozliwe, poniewaz w tym momencie zamierzalem wysiasc z wylaczonego pojazdu. Silnik byl wylaczony!

Druga strona mogla jak najbardziej uniknac wypadku, poprzez zmniejszenie predkosci oraz (moze to smieszne co powiem) nacisniecie pedalu hamulca. Niestety nie zostal on w ogole uzyty!.

Nie wydarzylo sie to bardzo szybko i nagle. Zdazylem tylko schowac wlasne nogi do srodka auta, poniewaz groziloby mi dlugotrwale kalectwo.

Moje swiatla byly wylaczone tak jak caly silnik samochodu a drugiej strony nie pamietam.

Tak jak wspomnialem byl to parking o duzej ilosci placu.

Ja nie mialem zadnej predkosci poniewaz jak juz wielokrotnie wspomnialem, silnik mojego pojazdu byl wylaczony a drugiej strony ok 5-10 mil

Na parkingu panowala bardzo ladna pogoda, tzn nie padalo, sucho, bezwietrznie oraz przejrzyscie.

Co do trzezwosci to moge powiedziec tylko za siebie ze bylem jak najbardziej trzezwy, jednak tego samego nie moge stwierdzic u drugiej strony.

Rozmawialem tylko ze sprawczynia kolizji, pytajac jak i dlaczego to zrobilas??? Jak mozna cos takiego wykonac na parkingu, z boku wygladalo to jak na zamierzone dzialanie.

Opis wypadku:

O 8 godz. rano kazdego dnia rozpoczynalem prace. Dnia 15 czerwca w piatek o godz. 7.40 rano przybylem na miejsce parkingowe przed moja praca, zgasilem silnik i ok godz. 7.42 zaczalem prubowac wysiadac. Zdazylem tylko jedna prawa noge wystawic na zewnatrz pojazdu jak zobaczylem jak sprawczyni wypadku nagle nadjezdza zza moich plecow i dziwnie zbliza sie ku mojej kierownicy. Zdazylem szybko schowac nogi, aby uchronic je przed kalectwem, poniewaz wystarczyloby aby sprawczyni uderzyla w moj samochod 30 cm w lewo a przednie drzwi zmiarzdzylyby mi prawa noge. Kobieta ta nawet jeden raz nie nacisnela na pedal hamulca, wrecz przeciwnie po uderzeniu w prawe przednie nadkole odbila sie i nadal noge trzymala na gazie, po czym obroty jej silnika spadly na tyle, ze 'zdusila' auto i silnik zgasl. Nastepnie wysiadlem ze swojego samochodu i podszedlem do niej pytajac: 'cos ty zrobla???' Kobieta ta nawet nie byla w stanie wycofac na bezpieczna odleglosc od mojego uderzonego pojazdu, bo tak sie trzesla i plakala. Jako ze byla to znajoma z pracy, powiedziala mi zebym sie nie martwil bo ona za wszystko zaplaci itd. Po uplywie 2h zmienila zdanie i od tego momentu zaczely sie problemy...
Nastepnie spisujac dane kontaktowe z ubezpieczenia tej kobiety dla bezpieczenstwa zrobilem zdjecie telefonem komurkowym, gdzie widac czesc ubezpieczenia wraz z nazwa firmy. Jesli trzeba moge je zalaczyc do materialu dowodowego. Mam tez informacje, ktora nie jestem w stanie sprawdzic w 100% , ale wiem ze ta kobieta nie posiada prawa jazdy, wiec w tym momencie sprawa jest jasna.
Judin - nie jestem pewna, czy tego rodzaju wypowiedzi nie powinien tłumaczyć tłumacz przysięgły - my tu w końcu mówimy o pewnego rodzaju zeznaniach, których dokładna treść może mieć dla ciebie wymierne skutki. Zresztą, z instrukcji wyraźnie wynika, że ubezpieczalnia oczekuje opisu "we własnych słowach" co trochę sprawę komplikuje. Radzę się w tej kwestii skontaktować z jakimś specjalistą.
Pozdrawiam
Boginka dla mnie Ty jestes jak tlumacz przysiegly i uwierz mi ze opis we wlasnych slowach NAPRAWDE wystarczy, wiec naprawde prosze Cie o pomoc, bo na emigracji nie mam mozliwosci kogo o to poprosic:(

z gory bardzo dziekuje i prosze Cie o pomoc
plz
Judin - po pierwsze, nie powinno być chyba problemu ze skontaktowaniem się z jakimś polskim tłumaczem przysięgłym i zasięgnięciem jego rady (to plan minimum). Istnieją telefony, mamy internet, mamy chyba nawet takie miejsca co to się nazywają konsulaty i ambasady
Po drugie - to, że dla Ciebie takie tłumaczenie wystarczy, nie oznacza, że ono w ogóle wystarczy - ubezpieczalniom też musiałoby wystarczyć, że Ty piszesz w języku ojczystym, a przekłada ci to anonimowy "nie-wiadomo-kto", bez żadnych uprawnień, bez odpowiedzialności cywilnej za wierność przekładu...
Ja nie piszę o konsultacji ze specjalistą ze złośliwości tylko dlatego, że to jest po prostu ważna sprawa.
Boginka jeśli nie jesteś tłumaczem przysięgłym, możesz (o ile takiego znasz) wystąpić z wnioskiem o dokonanie tłumaczenia podprzysięgłego, uwierzytelnienia dokonuje tł. przysięgły, Ty również otrzymujesz wynagrodzenie.

Nie możesz się podejmować tłumaczenia tego rodzaju rzeczy, gdyż jest to naruszenie kodeksu tl. ogólnie i nie tylko.

To są tak naprawdę poufne dane i nie powinny być w ogóle dostępne na forum, bez względu na to czy details zostały wymazane, czy tez nie.

Radzę się skontaktować z biurem tłumaczeń np. Intertext, AmaR, Atet i MAAR i tam poprosić o tłumaczenie, które zostanie wykonane profesjonalnie.

Najlepiej byłoby zakończyć ten wątek.
Polecam wybrać tłumacza na stronie www.tlumacze.ms.gov.pl
To lista tłumaczy przysięgłych na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości.
Rzetelniejsi są ci,którzy uzyskali uprawnienia po 2004 roku (objęła ich nowa ustawa i inne kryteria dopuszczenia do wykonywania zawodu, bardziej restrykcyjne niż wcześniej obowiązujące).
Mogę polecić Pana Jacka Czownickiego (numer tłumacza: TP/711/06).
Nie jest najtańszy ale bardzo dobry.Ma doświadczenie w pracy z organami ścigania i z wymiarem sprawiedliwości.
Żeby nie było wątpliwości- miałam zaszczyt brać udział w prowadzonych przez niego szkoleniach z zakresu tłumaczeń prawniczych i poza tym nie mam z nich żadnych związków, osobistych czy zawodowych.Mogłam się jedynie osobiście przekonać, że jest świetnym tłumaczem.
Judin,

a ja polecam napisać to ładniej, przejrzyściej i bardziej logicznie. To nie świstek papieru, ale dokument urzędowy, który musi poświadczyć tłumacz przysięgły własnoręcznym podpisem.
Wiem, że można wystąpić o potwierdzenie tłumaczenia przez tłumacza przysięgłego, ale to i tak wiąże się ze skontaktowaniem się, z takim tłumaczem. W związku z tym będzie dużo lepiej, jeżeli od pierwszej do ostatniej kropki zajmie się tym specjalista.

Doskonale wiem, że nie wolno mi tłumaczyć dla kogoś dokumentu, do którego nie mam uprawnień. Cały czas próbuję to, możliwie łagodnie, wytłumaczyć autorowi.

Pozdrawiam serdecznie
EOT
Ludzie prosze Was nie przesadzajcie, to nie jest rozprawa ani zaden podobny urzad. Sam przed chwila rozmawialem ze swoim ubezpieczycielem (polskim, lecz dzialajacym w uk) i pani prosila mnie o napisaniu nawet najprostszych zdan. Nie wiem dlaczego tak sie jakos uczepilscie jakis tlumaczy przysieglych itp. Sama kobieta z ubezpieczenia sie smiala, powiedziala ze musze napisac nawet najprostrze zdania, lecz po angielsku i pytala czy nie mam kogos takiego. Odpowiedzialem ze nie mam nikogo, bo taka prawda i tu mam problem. Ubezpieczalnia mi w tym nie pomoze. Prosze Was o to.

Boginka czy moglabys napisac do mnie maila, prosze... [email]
Judin – nie mam mnie przez dwa dni „w pracy”, a dla Ciebie każdy jest ważny, to po pierwsze. Po drugie nie wiem po co, biorąc pod uwagę że ja Ci tego nie przetłumaczę ot tak sobie. Fakt, że w UK instytucja tłumacza przysięgłego wygląda inaczej niż w Polsce (bodajże jest tak, że instytucja sama ocenia, czy dokument ma być „certified” czy nie i kto jest ich zdaniem odpowiednim specjalistą, a w przypadku szczególnie ważnych dokumentów tłumacz dokonuje zaprzysiężenia tłumaczenia u brytyjskiego notariusza), ale ja nawet nie mam o tym wystarczającej wiedzy. Nie chcę się babrać w czymś, co uważam za dokument bo, a) może być jakaś odpowiedzialność prawna (opina pani z ubezpieczalni mnie nie przekonuje), b) nie odpowiada mi sytuacja, w której ktoś miałby się podpisać pod moim tłumaczeniem, jak pod swoją własną wypowiedzią, nie rozumiejąc kompletnie co tam jest napisane, c) ja oficjalnie nie mam ŻADNYCH kwalifikacji.

Naprawdę radzę znaleźć kogoś, komu ta tematyka jest bliższa. Bo ja tego nie ruszę.
Pozdrawiam i zupełnie szczerze życzę powodzenia.
Koniec moich wypowiedzi w tym temacie.
Zamiast edycji posta (której na tym forum nie ma) - przypomnę, że możesz także skontaktować się w jakiś sposób z ubezpieczycielem tej drugiej osoby i po prostu poinformować ich o sytuacji - może coś doradzą.
Koniec edycji
Powiedzcie mu że jest tego dużo i nie chce wam się . To normalne że nikt nie chce robić tak długiego tłumaczenia za free. Z drugiej strony jak macie chęci , a wiem że są tu takie osoby ,bo wielokrotnie i bezinteresownie mi pomagały w tłumaczeniu ,to weźcie od chłopa e-mail i po sprawie - nie musicie mu tego tłumaczyć na forum . Poza tym czego się boicie - zginął ktoś ?
Nie musisz tego uwierzytelniać; chcą Twojego wyjaśnienia i nie obchodzi ich czy sam to napiszesz czy ktoś to zrobi za Ciebie. Jak sam napiszesz, to też będziesz to uwierzytelniał? A czy w Polsce wyjaśnienia dla ubezpieczyciela też się potwierdza u notariusza?
(A czy w Anglii w ogóle system poświadczania tłumaczeń jest taki sam jak u nas?)

Z drugiej strony: wrzuciłeś dwie strony tekstu i liczysz, że ktoś Ci to tak sobie pstryknie od ręki. OK, może i pstryknie. Ale zamiast jęczeć, to zadzwoń może do jakiegoś biura i dowiedz się ile byś musiał zapłacić za taki tekst zrobiony na już. Podpowiem, że kwota byłaby trzycyfrowa. IMHO Twoja prośba jest nieco bezczelna. Poza tym na Twoim miejscu miałabym poważne obawy przed zlecaniem tego tłumaczenia pierwszej lepszej osobie (OK, wiem, że i zawodowi tłumacze tu siedzą, ale ilu z nich rzuciło się właśnie do roboty?). Prawdopodobnie będziesz prowadził dalszą korespondencję z ubezpieczycielem, być może będziesz musiał podpisywać jakieś dokumenty - skoro nie znasz języka, poproś o pomoc profesjonalistę, bo możesz się nieźle przejechać.
Potred widze ze rozumiesz mnie doskonale:) i w ogole sytuacje, zreszta smieszna, a nie jak niektortzy pisza, z duza powaga...

Nie jeczalem tylko wzialem sie do roboty i sam bardzooo prostacko opisalem, nie wiem czy ktos cos zrozumi. Czy ktos na forum chcialby mi pomoc w ewidentnej poprawie tekstu???

Prosze o maile moj: [email]
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Studia za granicą


Zostaw uwagę