ile czasu do FCE?

Temat przeniesiony do archwium.
hej1 mam takie pytanko! może ktos juz je kiedys zadawał ale jestem tu od niedawna wiec sie nie orientuje (jak cos to sory za zamieszanie)
chodzi mi o to czy dużo czasu potrzeba aby przejśc z poziomu FCE na CAE? pytam bo teraz w czerwcu zdaje FCE a w grudniu chciałabym zrobić CAE tylko nie wiem czy to jest możliwe? dodam ze bede w klasie maturalnej wiec bede miec jakby mniej czasu niz normalnie:)
z góry dzieki za odpoweidz:)
nothing is impossible ;) ale wymagałoby to od ciebie na prawdę duzo poświęcenia i samozaparcia. no, chyba, że jesteś geniuszem, to inna sprawa.. ;)
ja zdaje w czerwcu CAE, FCE zdawałam dwa lata temu.
po prostu zależy, w jakim tempie pracujesz.
A jeśli miałabym coś doradzić, to po prostu ucz się dużo, na pewno się przyda, przed planowanym CAE zrob sobie jakiś sample test (np. http://www.cambridgeesol.org/support/dloads/cae_downloads.htm) i zobacz, jak ci wyszedł. tyle :) wtedy decyduj. powodzenia :)
Niby wszystko jest mozliwe....ale powszechnie wiadomo, ze pomiedzy FCE a CAE przepasc jest duza, chyba za duza, zeby uzyskac poziom potrzeby do zdania Advanced w kilka miesiecy, zwlaszcz, ze egzminy staja sie chyba coraz trudniejsze (ostatnie dw lat i Reading to walka z czasem...i nowymi slowkami).
Rok intensywnej nauki, zwlaszcza kolokacji, register i sporej ilosci phrsal verbs oraz idiomow to moze wystarczyc, ale powszechnie uwaza sie, ze raczej dwa...
Raczej 2 lata i to dość intensywnej nauki jeśli FCE zdasz na A.
Jeśli na niższą ocenę może nawet dłużej.I jeśli mam być szczera-raczej się tej granicy czasowej w jakiś spektakularny sposób nie przeskoczy.
Nauka języka to nie tylko nauka słówek na pamięć i nie da się tego osiągnąć w ciągu jednej nocy.Choć takie wrażenie probują wytworzyć producenci różnych super metod nauki słówek i tym podobnych wynalazków.Ktoś kto chociaż trochę interesuje się znanymi historii poliglotami wie,że nie ma cudownego środka na naukę języków obcych i że wymaga to systematyczności i czasu.Sama nauka sensownego i poprawnego gramatycznie pisania zajmuje sporo czasu, do tego dochodzą czasowniki frazowe,kolokacje, które dla utrwalenia wymagają oczytania i bardziej złożone słownictwo, które najlepiej zapamiętuje się w kontekście czyli jeszcze raz czytanie.
Moim zdaniem w takim tempie o jakim piszesz szkoda pieniędzy na egzamin.Po prostu najprawdopodobniej go nie zdasz.Ale zrobisz jak uważasz.Jak dotąd odradzałam pośpiech paru osobom, które mimo to się uparły i poszły na egzamin tylko po to,żeby się przekonać jak wielu rzeczy jeszcze nie potrafią.Od grudnia 2008 roku CAE wcale nie będzie łatwiejsze więc nie ma się po co śpieszyć.Lepiej solidnie się przygotować, pójść później i dostać lepsza ocenę niż wydać pieniądze i wrócić z niczym.
"w czerwcu zdaje FCE a w grudniu chciałabym zrobić CAE tylko nie wiem czy to jest możliwe?"
Wg mnie nie ma sensu zdawanie FCE w takim przypadku. Po co, skoro kilka miesięcy później masz zdawać CAE? Jeśli chodzi o czas przygotowania, w moim przypadku jest to dokładnie rok. W zeszłym roku w czerwcu zdałam FCE na B, a w tym roku w czerwcu podchodzę do CAE. Mock exam w lutym zdałam na wysokie C, ale przyznam, że dopiero ostatnio zabrałam się za naukę bardziej intensywnie... chociaż te intensywnie to jest max godzinna dziennie parę razy w tygodniu.

Kilka osób pisze tu o 2 latach, ale kurs trwa tylko 3 semestry, przy czym można go zrobić w trybie intensywnym.
Twój wysiłek ci się chwali ale najpierw zdaj prawdziwy egzamin a potem doradzaj innym.Na mock exam wynik z reguły jest o 10-15 % lepszy niż na prawdziwym wysokie C z mock w takim przypadku raczej wróży ostateczny wynik na granicy zdawalności niż pewny sukces.
Intensywny kurs 3 semestralny ma sens jeśli drugie tyle pracuje się samemu, robi się to regularnie i ma się na to czas.Wtedy mogą być efekty.Z mojego doświadczenia wynika,że najczęściej przyczyną niepowodzeń jest brak czasu i brak systematyczności w nauce, a tego nikt ani nic-ani szkoła, ani lektor, ani native speaker-poza samym uczącym się nie jest w stanie skorygować.
A tak na marginesie-jedna godzina dziennie codziennie może zdziałać cuda.Szkoda, że nie tak wiele osób w to wierzy i jest w stanie tak rozplanować sobie czas by ich nauka miała stały rytm i dzięki temu na dłuższą metę sens.
A tak na marginesie-jedna godzina dziennie codziennie może zdziałać
>cuda.Szkoda, że nie tak wiele osób w to wierzy...

Bo większość jest przyzwyczajona do 3 x Z: zakuć, zdać, zapomnieć.

Rzeczywiście lepiej jest się pouczyć pół godziny (tyle to chyba każdy jest w stanie wygospodarować) lub godzinę ale CODZIENNIE (czyli 365 dni w roku) niż na przykład 2 razy w tygodniu po 2 godziny. Wbrew pozorom w ciągu pół godziny można się wiele nauczyć.
Z własnego doświadczenia wiem, że potrzeba czasu.
Ja teraz mógłbym zdać FCE i dość szybko osiągnąłem ten poziom. Jeśli chodzi o CAE to, mimo, że pracuję (a właściwie pracowałem, bo po maturze należy mi się mała przerwa od angielskiego) z książkami przygotowującymi do CAE od dość długiego czasu, nie posiadam tak dobrego wyczucia w gramatyce, dobieraniu słów czy rozumieniu tekstów słuchanych/czytanych, żeby dobrze zdać egzamin. Do tego trzeba czasu, praktyki... Zjeść parę angielskich książek, oglądnąć nieraz BBC czy angielski film. Do tego małe "tortury" z sophisticated vocabulary. :-)
Mock exam był na poziomie past papers. Tak samo jak egzamin z FCE poszedł mi praktycznie na takim poziomie jak past papers, więc nie widzę powodu, aby sądzić, że zwykły egzamin z CAE pójdzie mi dużo gorzej niż probny... tym bardziej, że mock był kilka miesięcy temu ;-) Jestem dobrej myśli, chociaż niektóre części idą mi dość słabo, ale za to z innych zdarza mi się A, więc nimi nadrobię :) Pozdrawiam
Wracając do intensywnego kursu, w moim przypadku intensywny był pierwszy semestr, a reszta już w normalnym trybie.

"A tak na marginesie-jedna godzina dziennie codziennie może zdziałać cuda."
No to czemu chcesz mnie sprowadzić na ziemię przewidując kiepski wynik z prawdziwego egzaminu? ;-) Wiem, że nie powinnam być pewna tego, że zdam, ale w przeciwieństwie do zeszłego roku, tym razem nie chcę panikować i mieć pozytywne nastawienie. Wiem, że jeśli trafi się zestaw na wyjątkowo wysokim poziomie, będzie ciężko. Ale rok temu myślałam, że ledwo zdam FCE a jednak udało się :-)
Nie mam zamiaru cię zniechęcać.To kiedy ty przystąpisz do egzaminu to twoja decyzja.Chodzi o to,żebyś doradzała innym dopiero po tym jak zdasz egzamin,a nie po optymistycznych według ciebie wynikach mock exam. Bo nie zawsze mock exam oddaje rzeczywisty poziom prawdziwego egzaminu.
Czytając inne twoje wpisy trudno ocenić jak sobie poradzisz na egzaminie bo ktoś kto uważa FCE za trudny egzamin na ogół ma jeszcze długą drogę przed sobą zanim zdoła zdać CAE.
Nie mam zamiaru przekonywać cię tutaj do moich racji-uważam,że do tego, by weryfikować nasze błędne przekonania na własny temat każdy ma swoje życie.
Może masz wyjątkowe predyspozycje a może nie-to się okaże.Ale doradzasz na forum osobie, która próbuje delikatnie mówiąc porwać się z motyką na słońce a ty dajesz jej do zrozumienia,że nie ma w tym nic lekkomyślnego.A to już nie jest w porządku.Nie można ludzi zniechęcać ale nie można też zaszczepiać im bezpodstawnych, wygórowanych oczekiwań bo to zniechęca nawet bardziej niż straszenie trudnościami.
Gdybym cię uczyła i gdybyś bardzo chciała iść na egzamin to zrobiłabym wszystko,żebyś napisała trudny mock exam na conajmniej B i dopiero wtedy namawiałabym cię na zapisy na właściwy egzamin.
Ale to twoja sprawa co robisz, na ile chcesz zdać egzamin, na co masz zamiar wydać niemałe w końcu pieniądze.Cały ten watek nie ma na celu krytyki twojej decyzji tylko doradzenie innej osobie w podjęciu najlepszej dla niej decyzji.
Mam nadzieję,że to rozumiesz.
Tobie można już tylko życzyć szczęścia na egzaminie bo ty już decyzję podjęłaś.
Osobiście trzymam kciuki, mam nadzieję,że dasz sobie radę.
A pozytywne podejście istotnie pomaga na egzaminie ustnym.
Wiem, że nie powinnam być pewna tego, że
>zdam, ale w przeciwieństwie do zeszłego roku, tym razem nie chcę
>panikować i mieć pozytywne nastawienie.

Dobrze, ale jak spanikujesz na egzaminie, to co wtedy? Różnie się może zdarzyć. Możesz się niezbyt dobrze czuć w dniu egzaminu; na egzaminie koło ciebie może siedzieć ktoś kto np. śmierdzi albo wierci się i kręci nieustannie albo wzdycha czy ziewa głośno i będzie cię to rozpraszało. Dnia egzaminu się po prostu przewidzieć nie da.

Wyżej napisałaś, że "zdarza" ci się dostać A z jakiś części. A jeśli się akurat nie zdarzy?

Mock exams są świetne, ale trzeba je napisać na około 80% aby czuć się pewnym, że prawdziwy egzamin się zda na minimum 60%. Mock to mock - nie ma stresu.
Ja przygotowuję ludzi do zdania różnych egzaminów. Zdecydowana większość (9 osób na 10) zdaje prawdziwy egzamin na około 10-15% niżej niż mock exam. Te 10%, które stanowią wyjątek, to orły - oni ze wszystkiego dostają minimum 95%.
Nie rozumiem Waszego nastawienia. Rok temu panikowałam przed FCE (jeśli ktoś mnie nie kojarzy to dlatego, że zmieniłam nick z martunia_82) i mnie pocieszaliście mówiąc, że sobie poradzę. Teraz, kiedy staram się opanować stres i wmówić sobie, że jest ok i żeby się nie przejmować, piszecie zupełnie na odwrót. Wiem jak mi idą past papers i wiem czego się spodziewać. Gdybym uważała, że na pewno obleję, nie zapisywałabym się już w tej sesji.

Jestem jednak pewna, że wystarczy poświęcać na naukę więcej czasu, aby spokojnie w rok od FCE zdać CAE i nie muszę być po zdanym egzaminie, aby śmiało to stwierdzić. Ja mogę się obawiać tylko dlatego, że bardziej skupiam się na obecnej pracy niż na nauce.

>doradzasz na forum osobie, która próbuje delikatnie mówiąc porwać się z motyką na słońce a ty dajesz jej do zrozumienia,że nie ma w tym nic lekkomyślnego

Znasz jej poziom? Jedyne co napisałam to to, że jeśli chce jak najszybciej zdawać CAE, powinna sobie darować FCE. Nie napisałam nigdzie, że powinna do niego podchodzić jeszcze w tym roku, a dokładnie w grudniu. Jeśli chodzi o czas, wspomniałam jedynie o rocznym przygotowaniu od momentu zdania FCE.
Jak juz wspominalem wczesniej, ja tez uwazam, ze na przygotowanie sie do CAE potrzeba sporo czasu i tzw. dobrego wyczucia jezyka, ktore zdobywa sie ciezka (i niestety najczesciej dluga) praca...
Teraz jednak chce powiedziec cos o MOCK EXAM. Kurde! Dobrze przeprowadzony mock powinien byc obiektywny i dawac obiektywne rezultaty, w innym przypdku to jest bez sensu!!!!!
Przygotowuje sie do CAE w British Council we Wroclawiu (kurs roczny, po poziomie pre-CAE). Mialem mocka podczas wyjazdowego kursu (tydzien w hotelu, gdzie przez 4 dni 8 godzin dziennie cwiczylismy testy z ostatnich lat) a potem w ciagu dwoch dni zdawalismy mocka. Wszystko bylo jak trzeba....dokladny czas, odpowiednio ustwione stoliki i dokldna, rzetelna ocena (jedna literowna i zero punktow w listeningu i english in use). Speaking z ludzmi ktorzy mnie nie ucza! Writing sprawdzany przed dwoch egzaminatorow! Bylo jak na egzaminie. Dlaczego niby to mialoby byc nieobiektywne? Bylo!
Po co robic mocki skoro maja byc nieobiektywne??
Wszystko zależy od danej szkoły.
Ale w odpowiedzi na twoje pytanie:>Po co robic mocki skoro maja byc nieobiektywne?? mogę powiedzieć,że po pierwsze są dwa podejścia do mock exam:
ma być obiektywny i przestraszyć zdających,żeby zmobilizować ich przed egzaminem
ma być lżejszy i poprawić samopoczucie zdających.
Nigdy nie wiesz jakie podejście miała osoba układająca mock exam czy biorąca w nim udział jako egzaminator.To samo dotyczy czasem nawet podręczników czy zestawów testów przeznaczonych dla przygotowujących się do CAE.Szczególnie sporej części towarzyszących im listeningów, z reguły lżejszych niż te na egzaminie.Prace na prawdziwym egzaminie wysyłane są do Wielkiej Brytanii i oceniane przez tamtejszych egzaminatorów,czasem z odmiennej perspektywy niż przez wykwalifikowanych lektorów/egzaminatorów w Polsce.
Zwracają oni uwagę na inne błędy, czasem inaczej patrzą na zasób użytego słownictwa.Najobiektywniej z reguły wypada ocena English in Use i readingu-trudno ocenić to inaczej niż według klucza.Ale na writingu i speakingu już różnie bywa.
Jeśli miałeś mock z native speakerami, którzy cię nie uczyli wyniki będą bardziej miarodajne niż gdyby byli to polscy lektorzy.
Zgadzam się,że nieobiektywne mock exams nie mają sensu ale nawet w zakresie nauki i egzaminowania ludzie nie zawsze robią wszystko w najbardziej racjonalny możliwy sposób.
Witam,

Według wytycznych UCLES, czyli organizatora egzaminów FCE, CAE, CPE itd. między egzaminem FCE a CAE słuchacz powinien odbyć 200 godzinny kurs (chodzi o godziny zegarowe).

Pozdrawiam,

Dorota
Mike Mills English
Witam, nie mam czasu czytać wszystkiego ale juz zauwazyłem opinie odradzaczy i malkontentów. :)

Ja pisałem mocka na poziomie CAE około roku przed podejściem do CPE - nie zdałem tego mocka zabrakło mi 2-3% nie pamiętam teraz dokładnie .
NIe zrażony podszedłem do CPE w czerwcu (jak mówiłem rok po mock na CAE)
i zdałem. :) haha Nie chwaląc się - powiem tylko że fart to na pewno nie był. Praca i umiejętności.

Cóż kwestia planu i strategii. Jak napisała wyzej p. Dorota FCE - CAE to kwestia 200godzin. To weź sobie 300 żeby mieć duże przekonanie że zdasz. Teraz:

3 godziny nauki dziennie (chyba sie da ?) = 100 dni
4 godziny dzienniee = 75

Uwzględniając nieplanowane obsunięcia i klęski żywiołowe
daje to jakieś 3 miesiące spokojnej nauki (z górką)

3 miesiące to nie jest chyba dużo ? :)


I zgadza sie - jak ja to robilem to takie mniej wiecej tempo wyszlo - postep był duży.


Dodam że zaczynałem od poziomu elementary uczyłem się sam i w 2,5 roku zaszedłem na wyżyny - CPE.


Pozdrawiam zawziętych w słusznej sprawie.
niezrażony
Bartholomew, właśnie o Tobie miałam wspomnieć ;-) Jesteś najlepszym przykładem na to, że jak się chce to można wszystko osiągnąć.
Miło mi.
powiem tak: wlasnie ukonczylam szkole i w klasie maturalnej zdawalam cae w grudniu 2006. od fce minelo 1.5 roku. mysle ze to dobry czas zeby sie przygotowac a tobie powiem ze bedzie ci trudno w klasie maturalnej zrobic przyspieszony kurs do cae. w no chyba ze ocena C cie satysfakcjonuje albo jestes geniuszem. sama zobaczysz jak ciezka jest klasa maturalna wiec zalezy od ciebie. a przeciez mozesz zdac cae w czerwcu po maturze. tylko tez bedziesz zmeczona wyciskiem na maturze. miedzy fce a cae jest przepasc a od wrzesnia do sesji zimowej naprawde niewiele czasu, bo sesja czesto zaczyna sie juz w listopadzie. musialabys wkuwac cale wakacje ale z drugiej strony wszystko jest do zrobienia. zdam panne co zdala fce i cae w tym samym czasie, z tym ze od pol roku siedziala w Anglii.
>miedzy fce a cae jest przepasc
A ja znowu słyszałam, że między FCE a CAE nie ma aż takiej różnicy poziomów jak między CAE a CPE ;-)
Ja najbardziej różnica między fce a cae jest, szczególnie jeśli chodzi o zasób słownictwa, znajomość kolokacji i słowotwórstwo.Kto w to nie wierzy przekona sie na własnej skórze na egzaminie.
Ale i tak róbcie jak chcecie.Trzeba liczyć siły na zamiary, mam wrażenie,że wiele młodych i chorobliwie chyba ambitnych młodych osób na tym forum o tym zapomina.
To nie wyścigi-nauka języka to czasochłonny proces.
A egzaminy Cambridge to nie polska klasówka na którą da się zakuć w ostatniej chwili.
Nauka języka to taki proces jak każdy inny. Pewne zmienne występują - inne nie, jedne z większym inne z mniejszym natężeniem. Taki model. Sensem każdego modelu i procesu jest - wykonywać zadanie/schemat jak najszybciej i jak najwydajniej.
Nie ma sensu tego komplikować.
Dla Ciebie nie wyścig dla innych może tak - może im się z jakichś powodów spieszy - Tobie widać nie - co nie znaczy że twoje podejście jest lepsze.
>A egzaminy Cambridge to nie polska klasówka na którą da się zakuć w
>ostatniej chwili.

zebys sie nie zdziwil :)
Co chcesz udowodnić? Cały czas starasz się nas zniechęcić i zam wrażenie, że coś Ci się kiedyś nie powiodło w tej kwestii i chcesz to na kimś odbić.

>wiele młodych i chorobliwie chyba ambitnych młodych osób
>na tym forum o tym zapomina.

To, że do FCE podchodziłam dopiero rok temu, było wynikiem odstawiania egzaminu przez 5 lat, tłumacząc się zawsze sesją na studiach, a nie tym, że nie znałam angielskiego na tym poziomie. Ostatecznie zdecydowałam się zdawać FCE i bronić magisterkę w tym samym czasie ;-)

>To nie wyścigi-nauka języka to czasochłonny proces.

Ok. 20 lat wystarczy, abyś nie uważał tego za wyścig? Naukę angielskiego zaczęłam w przedszkolu ;-)

>A egzaminy Cambridge to nie polska klasówka na którą da się zakuć w
>ostatniej chwili.

A kto mówi o nauce w ostatniej chwili? Rok czasu intensywnej i przede wszystkim systematycznej nauki i jest szansa nawet na A. Ja jednak aż tak wysoko nie mierzę, bo nie poświęciłam na przygotowania wystarczająco dużo czasu, więc nie wiem gdzie tu widzisz chore ambicje.

Z drugiej strony, jeśli chodzi o dość szybkie zdobywanie certyfikatów, dla niektórych czas w tym przypadku jest bardzo ważny. Np. jeśli chodzi o pracę, w której wymagane jest potwierdzenie znajomości angielskiego. W moim przypadku miało to znaczenie, bo w pracy praktycznie codziennie mam styczność z angielskim.
Juz kiedys o tym pisalem, ze testy Cambridge nie polegają na wkuwaniu a na logicznym myśleniu, ktore można dobrze rozwinąc.

FCE czy CAE to nie tylko słówka, kolokacje czy kolejne struktury gramtyczne to przede wszystkim myślenie w danym języku, objawiające sie coraz lepszym wyczuciem językowym i umiejętnością wyszukanej interpretacji (w zależności od poziomu).

Tak jak pisał BART (genialny przykład człowieka, który właśnie poprzez zdolności i ciężką pracę osiągnąl to co osiąnąl) umiejętnosci nauki sa najważniejsze.

Co z tego, ze zdasz FCE, CAE czy nawet CPE jeśli w konfrontacji z rzeczywistością nie będziesz w stanie poradzić sobie z syntezą słow wcześniej usłyszanych, z przełożeniem sprawnie cięzko przetlumaczlanych wyrazów czy zwrotów na j. ang czy w końcu nie bedziesz komunikatywny dla interlekutora.

Kolejne szczeble jakie osiągacie na przykładzie testów Cambridge to kolejna ewolucja waszych myśli, giętkości języka, poszerzania wiadomości oraz zasób leksykalny pozwalający na swobodna rozmowe na każdy temat.

Podejdźcie do tego nie jak do kolejnego egzaminu, który wedlug waszego uznania reprezentuje wasz poziom wiedzy (nic bardziej mylnego) lecz jak do wyzwania przed samym sobą, przed egzaminatorami. Pokażcie ze język jakim wladacie to nie tylko kolejny poziom ale wasze najglebsze przkonanie, wasze patrzenie na świat, wasze racjonalne podejscie do danych kwestii i postarajcie sie przekonac tych co tam siedza, ze potraficie (bez względu na to ile sie uczyliscie), ze potraficie ale dla samych siebie dogadać sie w tym drugim języku, ze jestesci pełni przekonania, ze macie slusznośc, racje w tym co mówicie czy piszecie czy w koncu komus przekazujecie.

Powodzenia wszystkim!!

Niech śmoc bedzie z wami:D
Ile czasu uczyłeś się przed egzaminem na filologię? Chyba też niezbyt długo z tego co pamiętam.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa