Jak sie ma CPE do studiow jezykowych

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 41
poprzednia |
Hej,

Jak sie mam CPE do magistra filologii angielskiej. Nie wiem, czy ten temat nie byl meczony juz wczesniej. Niemniej jednak chcialbym zapytac.

Łukasz
sformułuj to pytanie inaczej bo nie wiadomo o co ci chodzi.
Jak stragan z pietruszką do hipermarketu.
CPE potwierdza tylko komunikacyjna znajomość języka.
Mgr filologii angielskiej potwierdza również znajomość literatury i kultury krajów angielskojęzycznych.
A mgr lingwistyki i innych kierunków niefilologicznych potwierdza znajomość języków specjalistycznych (prawo, ekonomia itp.), a w każdym razie tak powinno być.
Studenci powinni osiągać poziom CPE na II roku studiów filol./lingwist.
Chwileczke, czytałam kiedyś artykuł z BC kto i po co zdaje FCE, CAE, CPE. Nie bede sie rozwodzić nad każdym z certyfikatów, ale przy CPE było napisane min.\" zdają go NAUCZYCIELE żeby sie sprawdzić\" oczywiście ktoś może mieć Profa przed studiami filologicznymi lub zrobić go w trakcie.
Absolwenci kierunków filol. dostają pracę w zawodzie (w kraju) nawet bez certyfikatów, stad nie zawsze chce im sie wydawac pieniadze.
A jezeli ktos zdaje egzamin \"zeby sie sprawdzic\", to chyba znaczy, ze nie musi sie do niego specjalnie przygotowywac, prawda?
\"mg\" jak zwykle uważa sie za pępek inteligencji.... a nie powinien to ten pępek siedzieć w tejże dobrej pracy zamiast na forum ?
Przy okazji- czy absolwenci kierunków filologicznych rzeczywiscie dostaja prace w zawodzie w kraju? Słyszalam ze mgr anglistyki moze jedynie byc tlumaczem lub nauczycielem...co jeszcze mozna robic (w miare powaznie poproszę) po anglistyce w Polsce? :)
z gory dziekuję,
maleństwo.
Co Cię tak uraziło w mojej wypowiedzi?
a nie powinien to
>ten pępek siedzieć w tejże dobrej pracy zamiast na forum ?

w sobotę po południu?????
> a nie powinien to ten pępek siedzieć w tejże dobrej pracy zamiast na forum ?

I tak zrobię. naprawdę pracy mam na tyle, że nie muszę tutaj zaglądać.

A gdzie słyszałaś wyrażenie \"pępek inteligencji\"?
nie ma reguł, maleństwo.
Zresztą tak jak z każdymi innymi studiami. No, może jest kilka wyjątków.
>Absolwenci kierunków filol. dostają pracę w zawodzie (w kraju) nawet

>bez certyfikatów ( co za brak ambicji, nie lepiej to sobie zrobić ten świstek ?),
>stad nie zawsze chce im sie wydawac pieniadze.( przecież mają prace to i kasa jest)

>A jezeli ktos zdaje egzamin \"zeby sie sprawdzic\", to chyba znaczy, ze nie

>musi sie do niego specjalnie przygotowywac, prawda?( no nie wiem czy to taka prawda, bez przygotowania ani rusz, nie chodzi tu może o samą naukę strikte, ale o przygotowanie sie do formy egzaminu !)

Sorry, jestem tu od paru dni i obserwuje was, ale ktoś kto sie naprawdę pasjonuje angielskim to niech lepiej nie sugeruje sie wpisami na forum osób mało kompetetnych. Polecam natomiast pozostałe części składowe stronki ang.pl.
>Sorry, jestem tu od paru dni i obserwuje was, ale ktoś kto sie
>naprawdę pasjonuje angielskim to niech lepiej nie sugeruje sie wpisami
>na forum osób mało kompetetnych.

To o mnie? Podaj przykłady mojej niekompetencji.

M.G.
absolwent studiów językowych bez żadnego certyfikatu Cambridge w kieszeni, co mi nie przeszkadza wykonywać zawody wyuczone już od 13 lat.
dziekuję za odpowiedź..wiem,że nie ma żadnych reguł, ale myślałam, że istnieja jakies konkretne \'zawody\' w ktorych Anglista moze znalezc zatrudnienie, oczywiscie w ramach swojego wykształcenia:)

a co do Zuzy. - jestem pasjonatką języka i nie ukrywam tego, aczkolwiek nie biorę serio każdej wypowiedzi na forum...niekiedy można dowiedziec sie ciekawych rzeczy, albo chociaz posluchac roznych opinii..
pozdrawiam:)
maleństwo
nie ma i nikt ci nie powie co można robić \'po\', ludzie mogą ci podać jedynie przykłady. Jeśli anglista nie ma żadnych innych talentów to będzie gdzieś pracował za niewielkie pieniądze...

Jeśli ma jakieś \'talenty\' to wszystko się może zdarzyć. Nauczyciel, tłumacz, sekretarka, pracownik banku, dziennikarz.... czy co ci tam jeszcze przyjdzie do głowy. Często ludzie kończą kolejne studia, bo nagle się okazuje, że anglistyka to jednak nie to. Albo po prostu przekwalifikowują się. Mam kolegę, który zaczął pracować w fabryce jako tłumacz i tak mu się podobało to co tam się działo, że zaczął robić drugie studia i jest inżynierem.

Ja bardzo lubię angielski i szczerze mówiąc wolę uczyć niż tłumaczyć, bo jestem \'a very social creature\' i nie mogę sobie wyobrazić pracy w której nie ma bezpośredniego kontaktu z ludźmi.
Hm, slyszalas historie o absolwentach archeologii, ktorzy pracuja w bankach? Tas amo jest z anglistami. Nie kazdy pracuje w wyuczonym zawodzie. Dam taki przyklad: absolwentka rusycystyki z rozszerzonym programem angielskiego chce zalozyc w Anglii biuro organizujace wycieczki po Rosji. Nie bedzie uczyc ani tlumaczyc, ale bez studiow byloby jej trudniej.
Z drugiej strony wiele mowi sie o tym, ze studia filologiczne nie sa odpowiednim przygotowaniem do wspolczesnego rynku pracy. Jezeli chcesz byc tlumaczem, a na studiach nie ma duzo zajec z tlumaczenia, powinnas sama zglebiac dziedziny, ktore Cie interesuja, np. czytac podreczniki biznesu po angielsku i po polsku, by wchlonac wiedze i specyficzny jezyk.
Ja mysle ze to z tym II rokiem studiow i poziomem CPE, to byloby bardzo porzadane i byc moze tak powinno byc. Pamietam jednak, jak w 1999 do Londynu, do mojej klasy przygotowujacej do CPE dolaczyla kilkuosobowa grupa polskich studentow anglistyki z 4 roku ( z roznych uniwersytetow panstwowych). Podciagali jezyk tak aby zdac jakis tam obowiazujacy ich tam jeszcze egzamin z praktycznej wiedzy o jezyku. Pamietam, ze znali czesto bardzo szczegolowe nazyw srubek i techniczne slownictwo, lecz czesto nie byli zorientowani w potocznych i slangowych zwrotach. Przystepowali z nami do CPE, czesc zdala, czesc nie. Z cala pewnoscia studenci anglistyki maja / powinni miec szeroka wiedze z zakresu historii i literatury, a CPE tego nie daje. Zalozenie jest takie, ze studenci anglistyki powinni znac angielski na poziomie CPE na II roku, ale jak wiadomo czesto sa pochlonieci zakuwaniem szczegolowego slownictwa technicznego i innych przedmiotow, ze praktyczna znajomosc troche lezy, zwlaszcza, ze czesto w Polsce natives nauczyciele nie sa dostepni dla kazdego studenta na prywatne rozmowy. Nie ma powodu do rzucania sie na mg, on po prostu mowi JAKIE JEST ZALOZENIE i jak powinno byc. Jak wiadomo sa studenci anglistyki mowicy piekne po angielsku , ze az milo posluchac, a i sa tacy ktorzy sie musieli na naszym kursie podciagac. Wszystko zalezy od studenta i nauczyciel za uszy ciagnac do niczego studenta nie zmusi...:)
Nie spoko, niech sie nikt nie czuje obrażony. Dla mnie profesjonalista to osoba specyficzna. Nie może być osobą kompetentną ta, która odradza wspinanie sie po szczeblach kariery, robienie certyfikatów etc. Profesjonalista ciągle dąży do doskonałości, ciągle sie doszkala, sprawdza ird. Oczywiście na świecie, a już tym bardziej na forum nie muszą być sami wybitni specjaliści. Są i takie osoby , którym wystarczy licencjat, a są takie które po studiach podyplomowych czują jeszcze niedosyt. Osobiście polecam wam żebyście zdawali certyfikaty dla własnych ambicji, a jak już nie , to przynajmniej po to aby na waszym CV był dodatkowy, cenny punkt.
Pozdrawiam, musze zmykać papa.
> Nie może być osobą kompetentną ta, która odradza wspinanie sie po szczeblach kariery, robienie certyfikatów etc.

I ja coś takiego napisałem?
Wiesz co, kilka lat po studiach z jedna koleżanką zaczęliśmy się uczyć z podręcznika do CPE, nie po to, by podejść do egzaminu, ale po to, by nie zgnuśnieć.
Okazało się, że niektóre teksty pamiętamy ze studiów.

Rita: zgadzam się, że w rzeczywistości różnie bywa z tym poziomem.
No certyfikaty sa napewno swietnym motywatorem do nauki j . angielskiego. I pomaga uczniowi wyznaczyc \"plan\" nauki. Jezeli ktos potrzebuje jakiegos tam zaswiadczenia, ze zna jakos tam angielski, to tez sie te certyfikaty przydaja. Acz prosze nie wierzyc , ze po CPE, nawet zdanym na A juz zna sie angielski jak \"native speaker\". Ojjjjjjjjjjjj nieeeeeeee....daleka jeszcze droga wielu wielu lat....
Anglistyki nie trzeba studiowac aby miec zawod tlumacza. Sa kiepscy tlumacze po anglistyce ( zwlaszcza po tych prywatnych uniwersytecikach co sie rozmnazja jak drozdze), sa i b dobrzy po anglistyce, ale napewno swietni sa Ci co koncza te kursy na tlumaczy symultanicznych, ktore sa organizowane przy panstwowych(!) uniwersytetach.
Pod wszystkim sie podpisuje. zwlaszcza pod tym stwierdzeniem, że CPE to nie koniec drogi.
Jedna z nauczycielek w liceum do ktorego chodzilam zdala sobie CPE po otrzymaniu magistra anglistyki (nie wiem, jakie miala motywy) W kazdym razie po 5 latach studiow, pobytach w Anglii i bedac tlumaczka jednego znanego polityka otrzymala C.

Tak, ze CPE sie ma nijak do filologii. NIektorzy abslowenci reprezentuja bardzo wysoki poziom jezykowy, a inni taki sobie, co dotyczy rowniez posiadaczy CPE. NIektorzy zdaja, bo moga sie poszczycic boegloscia jezykowa, a inni systemem zakuc, zdac, zapomniec...

(bo jezyka mozna zapomniec w tempie ekspresowym nawet po zdaniu CPE na A, jesli nie ma sie z nim kontaktu)

Pozdrawiam,
KOciamama.
Hmm,
mysle, ze jednak dobrze jak nauczyciel ma jakis taki egzamin za soba, bo trudno do niego potem uczniow przygotowywac. (NIe mowie o robieniu wszystkich pieciu po kolei od KET, ale zdac CPE nie zaszkodzi, zeby moc sie z uczniami doswiadczeniami podzielic)

Wiadomo, mozna bazowac na testach, ale warto chyba doswiadczyc samej atmosfery egaminu, ze szczegolnym uwzglednieniem czesci ustnej, zeby wiedziec na co zwracac uwage i jak pomoc uczniowi w przygotowaniach.

KOciamama.
to chyba spala na tym egzaminie... Bo jak juz tlumaczka przez wiele lat byla i miala kontakt z ZYWYM jezykiem, wczesniej anglistyke studiowala, to musiala znac jakos angielski. CPE to bardzo latwy egzamin z praktycznej znajomosic ang, sama zdawalam, i nie powinno byc sztuka dla tlumacza z wieloletnia praktyka zdac to na A! A jak mowilam po CPE nadal jest czegosie uczyc! No chyba ze to byl taki kiepska tlumaczka.... co kiepsko....tlumaczyla....... to prawda milosniczko kotow, mogla zapomniec czego sie uczyla....
oj Rita, jeśli chodzi o potoczny język i slang to ja czasami mam problem ze zrozumieniem co do mnie polski czternastolatek mówi:))
A ze slangiem jest też taki problem, że po przekroczeniu pewnego wieku \'nie pasuje\' już używanie slangu młodzieżowego:)), a własny z lat \'młodości\' (hehehe) brzmi już nie na miejscu.
popieram nie uzywanie slangu ( mam nadzieje ze 14-laty nie obrzuca mnie tutaj pomidorami). Zreszta poza slangiem istnieja te zargony, uzywane pzrez tabloids itd. Nie polecam ich uzywania, ale warto je znac bo czlowiek z roznymi ludzmi spotyka sie w pracy i czasem trzeba wiedziec co ci ludzi mowia, a czesto mowa tymi zargonami albo mlodsi slangami. CPE zreszta nie testuje znajomosci slangu tylko bieglosc w normalnej i poprawnej angielszczyzne.
Ta wspominana grupa studentow co do nas dolaczyla mowila, ze na anglistyce zakuwali taka mase rzeczy i szczegolow, ze czesto nie mieli czasu na uaktywnienie takiej funkcjonalnej znajomosci angielskiego i czesc z nich miala poprawke z egzaminu z praktycznej znajomosci jezyka czy jakos tak jak to sie zowie. Dlatego ponoc kurs przygotowawczy do CPE im w tym pomogl. Czyli ich celem na kursie przygotowawczym do CPEnie tyle bylo to CPE, ile ten praktyczny egzamin na polskim uniwersytecie z jakims polwscieklym ( niby) profesorem.
MOze przeceniasz tlumaczy;)

(Szczegolnie tych kilka 10 lat temu) Wiadomo, teraz dzieci w gimnazjum mowia lepiej po angielsku niz niejeden nauczyciel 15 lat temu...

POzdrawiam,
Kociamama.
wciąż się niestety zdarza, ze gimnazjalista mówi lepiej od swojej nauczycielki.
smutne ale prawdziwe
no to prawdopodobne,ze po jakiejs prywatnej szkolce, ale jak ci przysli nauczyciele zdali by ten egzamin z praktycznego blblb;bla, jakby byli tacy kiepscy? Jako ze anglistyki nie studiowalam, to pytam
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 41
poprzednia |

« 

Inne

 »

Studia językowe