polecam pomysł z fiszkami. Po pierwsze są małe i możesz je zabierać ze sobą wszędzie przez cały dzień, i uczyć się jednego konkretnego słówka, które akurat nie wpada ci do głowy.
Ja zainwestowałam w kolorowe brystole i pocięłam je na takie małe karteczki. Mi pomagają różnokolorowe fiszki bo jestem wzrokowcem i czasami przypominam sobie coś po kolorze.
A co do 1000 słów to uważam, że żeby być w czymś naprawdę dobrym to trzeba się stale doskonalić i każde nowe słówko lub stare utrwalone się kiedyś przyda.