Polskie gangi rządzą w Anglii

Temat przeniesiony do archwium.
Coraz więcej rodaków pada ofiarą oszustów z Polski.

Polacy wyjeżdżający na Wyspy w poszukiwaniu pracy masowo padają ofiarą polskich gangów oferujących pośrednictwo pracy. Oszustw jest tak dużo, że policja odmawia już pomocy - pisze "Gazeta Wyborcza".

Dziennik opisuje przypadek Polaków, którzy przyjechali na Wyspy, mając załatwione pracę i mieszkanie. Pośrednikowi zapłacili 500 funtów. Efekt? Po przybyciu do Londynu okazało się, że zostali oszukani. Wracają do kraju.

Niestety, nikt nie prowadzi statystyk, ilu ludzi pada ofiarami takich przestępców.

Dariusz Adler, konsul polski w Londynie: - W Anglii działa wiele polskich gangów oszukujących ludzi. Działają różnie, czasem są tak bezczelni, że zakładają legalne agencje pośrednictwa pracy. Rok temu policja rozbiła taką grupę.

Nadkomisarz Artur Staniszewski, rzecznik dolnośląskiej policji: - Podobnych oszustw jest na Wyspach tak dużo, że angielscy policjanci nie udzielają pomocy, jeśli wartość szkody jest mniejsza niż 5 tysięcy euro. Nawet jeśli poszkodowani zgłoszą się do nas, mamy związane ręce, bo oszukano ich w Londynie.

Bartosz Dyląg
[email]
Odpowiedz cytując Odpowiedz

witam,w dniu 3.02.2009r.znalazlam ogloszenie w gazecie
praca:pracownik fizyczny,pakowanie art.wędkarskich,0
prowizji,tel.[tel],LONDYN,zadzwonilam-odebral pan
przedst.sie jako ARTUR URBANIAK,byl bardzo konkretny praca 6 dni w
tyg.stawka za godz.7,78f.dojazd do pracy i mieszkanie miesiecznie
240f.mowil ze jest tlumaczem bo fabryka LEEDA ktora ma nas
zatrudniac ma szefa anglika ktory nie zna polskiego i on jest
posrednikiem.BARDZO WAZNE:JEST PODOBNE OGLOSZENIE ALE PAKOWANIE
RYZU,TE.PRAKTYCZNIE TEN SAM:[tel],ODBIERA PANI I MOWI
PODOBNE BREDNIE CO TEN FACET!!wiec wyladowalismy w sobote na
Stansted i mial po nas ktos wyjechac byla godz.17.ale facet powiedz
ze musimy dojechac do Heatrow wiec pojechalismy National Express.na
miejscu bylismy po 18,czekalismy na dworcu facet zapewnial ze po nas
ktos przyjedzie czekalismy 3 godz.zadzwonil w koncu ze musimy jechac
taxi podal adres:65GLENCOE ROAD,UB4,YEADING,NA PRZECIWKO BURGER
KINGA.poszlismy pod dom czekalismy 40min.juz wtedy czulismy ze
wpakowalismy sie w gowno!!!byla godz.23 zimno,zmeczeni,psychika
siadala!w koncu okazalo sie ze to nie ten dom.w koncu spotkalismy
sie z polakiem,ktory mowi:najpierw kasa pozniej wejscie do domu!wiec
mowimy ze mialo byc odwrotnie,dzwoni do faceta z ktorym caly czas
sie kontaktowalam,rozmowa jest skonstrulowana tak aby nas dokonca
dobic psychicznie,poszlismy pod dom dalismy kase i facet znikl!!
zaczelismy szybko uciekac stanelismy kolo baru BURGER K.i
zobaczylismy jak jacys kolesie kreca sie i nas obserwuja,STRACH BYL
PARALIZUJACY!wiec szybko zaczelam walic w okna baru jak sie okazalo
byl zamkniety!co NASI RODACY wiedzieli na pewno!ale mielismy
szczescie bo na zapleczu sprzatali pakistancy,ktorzy zadzwonili po
policje i taxiPOALK OKRADNIE!kur...jak to jest ze Pakistanczyk
pomoze a ,stracilismy razem 1200f.!!mielismy kase i znamy angielski
inaczej nie wiem jak bysmy se poradzili.ale zyjemy i mamy wszystkie
dokumenty,choc psychicznie prosze o kontakt!!!