>A co nasi specjaliści od fonetyki powiedzą na dzieci dwujęzyczne. Np.
>żyjące w Niemczech lub w USA, gdzie w domu mówi sie po polsku, a w
>szkole języku danego kraju. Te dzieci mówią normalną polszczyzną.
>Czyżby ich struny głosowe miały rozdwojenie jaźni?
To zupełnie inna sytuacja. Problemem nie jest brak możliwości perfekcyjnego opanowania fonetyki więcej niż jednego języka - tu dowodem są właśnie osoby dwu- i wielojęzyczne. Chodzi tu tylko o moment, w którym zapoznajesz się z dźwiękami danego języka, uczysz się je wymawiać, a także rozróżniać audytywnie. Jeśli jest to odpowiednio wcześnie, nauczysz się mówić bez akcentu. Dlatego akcentu nie mają np. osoby, które mają rodziców Polaków, urodziły się i mieszkały przez pierwsze lata w Polsce, po czym, jeszcze w dzieciństwie, przeniosły się za granicę.
Spójrzmy zresztą na to tak: jako Polak masz opanowany system głoskowy języka polskiego - bez problemu rozróżniasz i wymawiasz polskie głoski. Jeśli poznajesz język o uboższym lub zbliżonym zestawie głosek, nie masz większych problemów z ich identyfikacją i wymową. Jeśli zaczynasz uczyć się języka z bogatszym systemem głoskowym (czyli np. dowiadujesz się, że są trzy różne "e" - oczywiście, trzy różne "e" dla Ciebie, bo dla natywnego użytkownika danego języka to trzy zupełnie różne głoski), trudność sprawia wyłapanie tych różnic (które w języku polskim są nieistotne, bo nie wiążą się ze zmianą znaczenia wyrazu). W momencie, gdy jako dziecko masz dwa "pierwsze" języki, umiesz rozpoznawać i wymawiać głoski ich obu. To trochę tak, jakbyś nauczył się jednego języka o bardzo bogatym inwentarzu głosek.