Właśnie, zgadzam się z pakkiem. Książka wygląda na starannie opracowaną, ale dobór słownictwa jest chyba dla hobbystów. Co najmniej 20-30% słówek w ogóle jest niepotrzebnych. Osobiście nie znam kilkunastu procent i jakoś żyję gdzieś między CAE i CPE, dając sobie radę bez np. pasternaku, rzeżuchy, morwy, sekatora, gracy i innych jakże przydatnych wyrazów :).
Domyślam się, że ważne wyrazy zaznaczono w książce kluczem, ale nie do końca się z tym zgadzam - moim zdaniem np. wyraz "farming" jest kluczowy, natomiast "winnica" - nie, a w książce - na odwrót.
Ale książka tak czy tak godna polecenia jako "reference".