Witam,
Od razu wspomnę, że nie jestem nauczycielką po filologii angielskiej, bo skończyłam inne studia, ale angielski i pomoc w lekcjach zawsze szły mi dobrze, więc jakoś tak wyszło, że nabrałam doświadczenia w tym ostatnim. Po drodze zrobiłam certyfikat i doświadczenie w szkołach językowych. Zawsze udzielałam lekcji głównie 'face to face' nawet w pandemii, pojedyncze osoby korzystały z lekcji online i też były zadowolone. Ogólnie są osoby chętne na naukę (mam na myśli te które uczyłam już- są to głównie dzieci i młodzież ale zdarzają się i starsze). Muszę też dodać, że nie prowadzę firmy, gdyż po prostu nie byłam przekonana, czy chcę się zająć tym tak na 100%. Obecnie jestem zatrudniona w szkole, gdzie dojeżdżam do uczniów, ale mam wakacje.
Ogólnie powiem Wam, że chciałam zmienić coś w swoim życiu. Co prawda jestem już kilka ładnych lat po studiach, ale myślałam o zmianie zajęcia na takie jakiego jeszcze nie wykonywałam. Nie wiem czy mi to wyjdzie, ale...Lekcje chciałabym udzielać - tak dodatkowo ile by mi czas i siły pozwoliły. Nie mam ułożonego jeszcze życia osobistego, nie mam dzieci ani stałego partnera. Więc...teoretycznie trzymają mnie stali uczniowie, do których się przyzwyczaiłam, mam kilku takich 'ulubionych', chociaż nie ukrywam, że ta praca głównie przez rodziców kosztuje mnie dużo nerwów. W roku szkolnym praktycznie zaniedbuję swoje potrzeby na rzecz lekcji, przygotowania a po lekcjach jeszcze nerwy przynoszę do domu.(Nie zawsze oczywiście, są ludzie z którymi dobrze mi się współpracuje). W te wakacje miałam ogarnąć sprawę, ale tak się tym przejęłam, że stres spowodował, że większość czasu niemalże od wiosny chorowałam. Czuję się zmęczona i nie czuję absolutnie, że jestem gotowa wrócić do lekcji. Dodatkowo mam problemy rodzinne, a mieszkam w domu rodzinnym. Czasami było to przeszkodą w lekcjach. W skrócie- mam ochotę na taki 'gap year'. Z tym, że mimo iż jestem oszczędna i mam trochę oszczędności to jednak chciałabym trochę lekcji zostawić i mam pomysł na przejście na lekcje tylko online. Wtedy mogłabym załóżmy przeprowadzić się gdzieś na jakiś czas, pomieszkać, może gdzieś znaleźć pracę, zobaczyć jak będę sobie radzić. Na początek nie musiałabym się martwić o pieniądze, chociaż pewnie kwestia, że nie mogę opłacić małej kawalerki i jedzenia pewnie by mnie stresowała. Nie mam nagranej innej pracy oprócz tej ze szkoły, ale tam mogłabym się rozejrzeć za kimś kto chce lekcje online, bo zdarzają się chętni. Wcześniej jeździłam do dzieci, rodzice nie odwoływali jak były chore i często również zarażałam się. Sądzę, że podejmując decyzje lekcje online część osób by zrezygnowała, z tych moich uczniów. Może nawet z połowa....ludzie przyzwyczaili się, że siedzę obok dziecka, pokazuję mu palcem a później jeszcze rodzic chce o coś zapytać...po czasie lekcji. W tym roku część osób w razie choroby mojej czy ucznia godziło się na online, głównie 8 klasiści, ale był i rodzic który oburzał się na taką propozycję, inny wogóle zignorował. Nie wiem co mam robić. Czy ktoś z Was uczy samodzielnie online i ma chętnych wśród młodzieży- bo to jest moja główna grupa. Sądzę, że w razie mojego wyjazdu, pewnie wracałabym co jakiś czas do domu i wtedy mogłabym w razie potrzeby spotkać się na lekcji face to face powiedzmy z raz na miesiąc....Sorry za długość wpisu i z góry dzięki za odp.