Też tak mi się wydawało ;)
Trochę smutne, że nie chciała powiedzieć. Zdać na pewno zdała, bo jeszcze później się osobiście widziałyśmy i widać było, że się cieszyła. Ja przed egzaminem mówiłam jej, że jak będzie miała wyniki, to żeby powiedziała, bo sama jestem ciekawa (bo w końcu ją uczyłam...), nawet jeśli dostanie mniej. Ja obstawiałam gdzieś na około 50%. Tzn, przynajmniej u mnie dosyć dobrze już sobie radziła, mowiła prostym językiem, ale już raczej poprawnie, komunikatywnie. Jeśli dostała coś blisko 30% to....wydaje mi się, że istniała realna szansa, że bez tej nauki dodatkowej ona by nie zdała. Chyba, że....taka szkoła, że jakoś przepuszczają. Też mi się wydaje, że z tego z czego dla niej wynik był niezadawalający to...mówiła, że jeszcze wyników nie zna ;)
Wczoraj też o mały włos się nie wygadała, że jej koleżanka zdała na 30%.
Ona mówiła, że jej rodzice mówili, że wiedzieli od początku, że zda. Z jednej strony- fajnie, że rodzice w nią wierzyli, z drugiej....chyba bym idiotkę z siebie zrobiła, gdyby tak jak jeszcze pół roku temu myślałam, zagadała kiedyś do mamy, że...mimo wszystko nie wiem jak pójdzie ta matura (no, bo jakby nie było, płacili).
Ale ogólnie powiem tak- szukam etatu, bo...potrzebuję już odpocząć. Uczenie to ciężka zwłaszcza emocjonalnie praca. Właśnie w tej chwili...jestem stratna, bo dziecko znajomej nie przyszło i ...nawet nie powiadomili mnie:) Gdybym wiedziała, nie odwoływałabym 1 lekcji, bo dziś coś słabo sie czuję. Ogólnie tak- planuję odpoczynek, mam już trochę dosyć nauczania. Z jednej strony- niby to lubię, ale ..pewnie niektórzy wiedzą o co chodzi- zbyt dużo mnie to kosztuje. Lekcje są energochlonne, po lekcjach i tak coś trzeba zaplanować na kolejną itp.
A jeszcze jak się ma taką psychikę jak ja, to i człowiek się martwi czy sobie poradzi, czy ten ktoś zda, więc na wszelki wypadek nie wezmę dużo za lekcje. :P
Ehhhh.....Serio, muszę poszukać zajęcia, z którego wychodzi się do domu..i już nie myśli dalej. Bo z tego...nie za wiele i mam, i też już czuję zmęczenie.