Do osób które znają płynnie więcej niż 1 język

Temat przeniesiony do archwium.
61-90 z 115
Orinoko , a jakiego języka uczysz się w szkole ? Ile lat ?
Podstawą nauki języka jest dobry nauczyciel i dobry pdręcznik. Kursy kasetowe i programy komputerowe tylko wspomagają tę naukę. Na ogół w szkole masz 2-3 lekcje tygodniowo. Nauczyciel ma pod swoja opieką 15-25 uczniów. Troche lepiej to wygląda na kursach, tam zajęcia mogą być nawet 5 razy w tygodniu a zdarzają się grupy 3-5 osobowe. To wszystko zalezy od kasy.

Kursy kasetowe (lub kasety dodawane do podręczników) są bardzo pomocne przy ćwiczeniu takich sprawności jak readin i speaking.

Programy komputerowe bardzo uatrakcyjniają naukę. Mnie np. bardzo nudziły różnego rodzaju ćwiczenia zawarte w podręcznikach, które trzeba było napisać, czekać aż nauczyciel oceni albo szukać odpowiedzi na końcu podręcznika. Te same ćwiczenia w programach komputerowych sa bardzo ciekawe, dynamiczne. Natychmiastowa odpowiedź pozwala zadecydować czy iść dalej, czy wrócić do podręcznika, by przypomnieć sobie potrzebne rozdziały gramatyki.

Odpowiem też na kolejne Twoje pytanie. Czy First Steps nauczy Cie rozmawiać z dziewczyną. Tego nie nauczy Cie żaden podręcznik, i nauczy cie każdy. W podręczniku (i programie) znajduje się tylko pewna ilość wzorów jezykowych, które powinieneś poznać. Natomist w rozmowie z dziewczyną, babcią czy profesorem astronomii to własnie Ty powinieneś przekształcic odpowiednio te wzorcowe zdania i ułozyc je w dialogi. Przy czym jest to proces dynamiczny, jedno zdanie wypowiadasz Ty, drugie rozmówca. W rozmowach z dziewczyną może sie zdarzyć, że niezależnie od tego cu Ty mówisz, ona odpowie "Chi, chi, chi...." Może też być tak, że zrobi z Ciebie idiotę.

Kiedyś do naszej szkoły przyszedł "Nowy" chłopak z dużego miasta. Szpanował niesamowicie. Podrywał każdą dziewczynę, zadna nie chciała umówic sie z nim drugi raz. Był bardzo monotematyczny.

Kiedyś jedna z nich opowiadała, że jedynym tematem, na który potrafił mówić były bójki, wciąż sie chwalił "przypier... temu, wpier... tamtemu" itd, itp. Az zapytała go:

- A czy ktoś tobie wpier...
- Nie.
- No to masz!

I rzeczywiście miał podbite oko.
Agi - Czy ja wiem ? A co z przeróżnymi rozmówkami itp. Przecież w nich nie uczy się gramatyki. Wydaje mi się , że najtrudniejsze jest zachowanie szyku zdania. Często szyk w jężyku angielskim jest inny niż w języku polskim. Bejotka - Niestety nie stać mnie na kursy z nauczycielem a nawet jak by było to i tak nie zdecydowałbym się. Wolę uczyć się sam. Co do kursów kasetowych , na CD. Czy są takie programy z nagraniem oraz jednocześnie tekstem ( na monitorze komputera ew. w książce ) , żeby jednocześnie słuchać , powtarzać oraz widzieć tekst i uczyć się go pisać. Problem w tym , że żeby powtarzać zdania trzeba ciągle cofać ( trochę męczące a i sam CD może nie dać rady ( kupno nowego CD co 6 miesięcy ). Jeśli chodzi o słownictwo miałem na myśli czy są odpowiednie słownictwo do nauczenia w FS oraz TNS. Neovo - Zgadzam się ale ciągle powtarzam , że chodzi mi o płynne , perfekcyjne wykorzystanie posiadanego słownictwa bez względu na to czy znasz 30000 czy też tylko 1000 słów. Według edgarda 3000 słów wystarczy do swobodnej konwersacji na większość tematów a nie na wszystkie ( specjalistyczne a do takich chyba można zaliczyć słównictwo religijne na wysokim poziomie ). Natomiast według supermemo w 70 % rozmów w języku angielskich wykorzystuje się tylko 1000 słów. Nie mam ambicji , żeby znać język /i na poziomie bardzo dobrego nauczyciela języka lub oczytanego angielskojęzycznego człowieka , który zna pewnie ze 100 tyś. słów. Na takie opanowanie 1 języka musiałbym się uczyć intensywnie z 10 lub kilkanaście lat.
Dla ciebie Grazzka55 odpowiedzi są w temacie programy.
1. Rozmówki, to nie podręczniki języka. To coś pomiędzy podręcznikiem, a małym słownikiem tematycznym z elementami gramatyki. Sa bardzo pożyteczne, gdy chesz wyjechać na wakacje za granicę, a nie masz ani czsu, ani ochoty uczyć się tego języka na dobre. Ja miałem ze sobą rozmówki, gdy pierwszy raz byłem w Chorwacji. Nie na wiele mi sie zdały. Wyszukiwanie słów i zdań w trakcie rozmowy nie skutkuje. Gdy postanowiłem po raz drugi pojechać tam, zabrałem się do tego rozsądniej. Napisałem sobie bazę SM na podstawie tych rozmówek (Wydawnictwa PONS) przez 3 miesiące ćwiczyłem, a na miejscu okazało się, że można się z Chorwatami dogadać.

2. Jeśli chodzi o kursy kasetowe to najbardziej znanymi (od prawie 20 lat są) First Steps in English i The Next Steps to English. Bazy SuperMemo są adaptacjami tych kursów. Żeby nie mieć kłopotów z zużywaniem magnetofonu i rozciąganiem taśm można nagrać je na twardy dyski, dzięki temu znikną również kłopoty z koniecznością cofania taśmy o jedno zdanie, jedno słowo, czy nawet jedną sylabę.

Prawie wszystkie podręczniki mają obecnie kasety i ewentualnie płyty audio. Polecam Ci "Język Angielski dla początkujących" Ireny Dobrzyckiej i Bronisława Kopczyńskiego oraz "English at home and abroad" Zofii Jancewicz i leszka Suchorzewskiego. Obie pozycje możesz zamówić w księgarni Lideria, której adres internetowy już podawałem.
Miałem na myśli bardziej zaawansowaną wersję rozmówek np. " Słówka angielski - bardzo szybka nauka metodą relaksacyjną SMG ( zestaw 9 płyt CD , 12000 słów ) lub "Angielski w podróży " ( 10 płyt CD ) oba w Merlinie. Ten drugi ma tekst do wydrukowania ( tylko nie wiem czy chodzi tekst w jezyku polskim czy również angielskim ). Chodzi mi o program najlepiej z całymi zdaniami ( pisałeś kiedyś , że jakiś gościu mówił , że powinno się zakazać uczenia pojedyńczych słów ) plus podręcznik z tą samą treścią co na płytach CD w języku angielskim i polskim.
Orinoko:
Po roku nauki podstaw jezyka ze szczegolnym naciskiem na nauke gramatyki,(z ktorej zasadami trzeba sie przynajmniej zapoznac) polecam wyjazd do kraju gdzie mowia danym jezykiem na dluzszy okres lub wyjezdzaj co wakacje. W przeciwnym wypadku nauka jest bardzo meczaca i mozolna.

Co do kilku jezykow to nie ma cudow. Jezeli nie ma sie pracy zwazanej z nieustannymi podrozami to naturalna rzecza jest ze plynnosc zanika. Godzina czy 2 konwersacji w szkole jezykowej, ogladanie TV to naprawde malo i nie wystarcza: widze to po moim niemieckim czy francuskim. Ale wiem tez z doswiadczenia ze ta plynnosc jets tam gdzies wzmagazynowana w naszych mozgach:jesli sie wyjedzie do danego kraju to po 1- 2 tyg jakos ta plynnosc wraca.
Tak się własnie zastanawiam, czemu służy liczenie ile słow w obcym języku się wie/ ile trzeba się nauczyć do certyfikatu/żeby znać płynnie jakis język.. Gdybym miała określić ile znam słów w jakim języku, to nie potrafiłabym tego zrobić nawet na podstawie j. hiszpańsiego którego dopiero co zaczynam się uczyć (tzn zaczęłam w wakacje i teraz raz na jakiś czas zaglądam, bo nie mam czasu częściej). Mogłabym oczywiście wziąc teczkę z hiszpanskim i policzyc ile nowych słów jest zapisanych, ale chyba wolałabym ten czas poświęcic na naukę innych słówek.
Jakiś czas temu postanowiłam udokumentować wiedzę z niemieckiego certyfikatem (wciąż przede mną). Na stronie Instytutu Goethego, który jest organizatorem tychże egzaminów przeczytałam, że aby zdać ZMP (taki odpowiednik CAE), należy odbyć ok 800godzin nauki. I fajnie. Policzyłam, że w trybie, który teraz mam (1,5h w tygodniu) mogę zdawać ten certyfikat za jakieś ..11 lat, zakładając, że uczę się od zera (nie uczę się od zera, tylko tak założyłam)...
drugi przykład - angielski. Jeszcze przed FCE wypożyczałam sobie z British Council takie poziomowane książeczki. Na każdej było napisane, ile mają słów. Na poziomie najwyższym, czyli Advanced, było napisane że mają 3.000 słów. Czasem taką ksiązeczkę czytałam bez żadnych problemów, a czasem oddawalam od razu prawie do biblioteki, bo sie okazywalo ze co drugie slowo muszę sprawdzać w słowniku.
Jeśli podaje się, że na taki i taki egzamin wymaga się jakiejś ilości słów,to dlaczego nie opublikują listy słówek których trzeba się "wykuć" żeby zaliczyć? Ktoś może znać te 3.000 słow i nie zaliczyc, bo nauczyl sie innych slowek niz sie wymaga.
Wg mnie biegłość w posługiwaniu się językiem = umiejętność komunikowania się w sytuacjach życia codziennego/pracy. Jak napisał ktoś wyżej - język to nie same słowa, jest też gramatyka, czy obycie z językiem (czyli wszystkie idiomy, odnosniki do kultury danego kraju itp).
Mam kolezanke, ktora skonczyla specjalne 6 letnie gimnazjum jezykowe. Ma certyfikaty z 3 jezykow: angielski (CAE), niemiecki (ZD) i francuski (jakis na srednim poziomie, niestety nie orientuje sie jeszcze w nazwach). Studiuje teraz kierunek na politechnice z wykladowym francuskim i ten język rzeczywiście ma opanowany. Natomiast z tego co mówiła, prawie nie ma do czynienia z angielskim, ma poziom praktycznie zerowy na studiach. Jeśli chodzi o niemiecki, nie miała z nim nic wspólnego od jakiś 2ch lat, więc już sporo rzeczy zapomniała. Ale 3 certyfikaty ma i to się nazywa że "biegle mówi w 3ch językach".
Masz rację. Ilość znanych słów z języka obcego wcale nie wiąże się z poziomem jego znajomości. Tak naprawdę o stopniu znajomości języka świadczyć może tylko ilość powieści przeczytanych (ze zrozumieniem) w tym języku. Pierwsze 100 może byc czytane ze słownikiem, następne powinny być czytane bez słownika.
nie zgadzam się :) za przykład mogę podać moją dziwaczną znajomość hiszpańskiego - bez problemów czytam gazety i książki, ale mam blokadę na mówienie.
A to oznacza, że nieprawidłowo uczyłeś/aś się słówek. Pewnie robiłeś/ąś to po cichu. A jeśli tak, to znaczy, że wcale się hiszpańskiego nie uczyłeś/aś.

Żeby nauczyć się języka trzeba każde usłyszane jego wyrażenie powtórzyć świadomie, głośno i wyraźnie 1[tel]razy. Oczywiście należy to robić z uwzględnieniem powtórek. Nic, Ci nie da jeśli będziesz uczyć się tak:

1. Habla usetd espanol?
2. Habla usetd espanol?
3. Habla usetd espanol?
.....................................
149. Habla usetd espanol?
150. Habla usetd espanol?
no nie do końca :) uczę się z nauczycielem (pół-natywnym), który uważa, że języka uczymy się przede wszystkim po to, aby móc się porozumieć werbalnie. Średnio przez połowę każdej lekcji nęka mnie omawianiem rozmaitych rzeczy i stara zachęcić do używania słownictwa. Męki Tantala, bo ja i tak wolę czytac.

Problem leży w moim nastawieniu - wiem, bom z wykształcenia nauczyciel anglika ;)
hmm, chyba jednak 'Syzyfowa praca' ;)
Bardzo podobało mi się to, co napisała Aguś. 3.000 słów na CAE- powinna być opublikowana oficjalna lista słówek, które obowiązują na Advanceed (na inne certyfikaty także). Załóżmy, że są dwie osoby, każda z nich zna te 3.000 słów (bo sobie policzyła), ale przecież trzeba też uwzględnić to, że jedna osoba zna, powiedzmy, mnóstwo słów z jednej dziedziny i to stanowi przykładowo 20% wszystkich słówek, które zna; druga osoba, natomiast, zna również 3.000 słówek, ale z bardzo różnych dziedzin i to tylko te najważniejsze. Nie można porównac znajomości tych dówch osób, ani tym bardziej określić ich biegłości w języku.

Mam jeszcze pytanie do osób, które uczyły się słówek przy pomocy Supermemo- na czym ta metoda polega, czy jest ona rzeczywiście tak efekytwna, jak się mówi
Obawiam się, że gdyby była taka lista 3000 słówek to by nagle się okazało, że wiele osób zna te 3000 słów, ale niestety wcale nie są na poziomie zaawansowanym.
Oczywiście takiej listy nie ma. Ja zawsze powtarzam, że do opanowania języka w stopniu zaawansowanym wystarczy znajomość 3.000 słów, tylko nikt nie wie których. Każdy, bowiem native używa trochę innych. Dlatego trzeba uczyć się nie 3000, ale 10, 20, a może czasami 100.000. Jak je jednak policzyć, i które wybrać, to zupełnie inna para kaloszy.

Uważam, że należy opanować ok 3.000 słów/wyrażeń ucząc się z określonego podręcznika np English Reward lub First Steps in English i The Next Steps to English. Każdy z nich składa się ze skryptów/książek, kaset i każdy ma wersję komputerową. Opanwanie zawartego w nich materiału da nam prawo do uważania się za osobę o znajomości języka na poziomie średniozaawansowanym. Dalszy rozwój słownictwa powinien następować przez czytanie prasy i literatury, ze słownikiem, najlepiej na CD w sposób ukazany wcześniej.
Oczywiście takiej listy nie ma. Ja zawsze powtarzam, że do opanowania języka w stopniu zaawansowanym wystarczy znajomość 3.000 słów, tylko nikt nie wie których. Każdy, bowiem native używa trochę innych. Dlatego trzeba uczyć się nie 3000, ale 10, 20, a może czasami 100.000. Jak je jednak policzyć, i które wybrać, to zupełnie inna para kaloszy.

Uważam, że należy opanować ok 3.000 słów/wyrażeń ucząc się z określonego podręcznika np English Reward lub First Steps in English i The Next Steps to English. Każdy z nich składa się ze skryptów/książek, kaset i każdy ma wersję komputerową. Opanwanie zawartego w nich materiału da nam prawo do uważania się za osobę o znajomości języka na poziomie średniozaawansowanym. Dalszy rozwój słownictwa powinien następować przez czytanie prasy i literatury, ze słownikiem, najlepiej na CD w sposób ukazany wcześniej.
A co myślicie o tej liście 2.500 słówek zawarych na tej stronie w sekcji vocabulary (filologia).
Orinoko, dobijasz mnie! Przeczysz sam sobie, mówisz, ze chciałbyś nauczyć się sześciu czy siedmiu języków, ale nie masz na to szans, więc nauczysz się jednego i tak w kółko... Ale zastanów się : może nie bądź taki schematyczny i tabelkowy i zacznij uczyć się np. dwóch języków, albo trzech. Jeżeli chcesz, to nie widzę problemu. Nie jest powiedziane że albo jeden, albo siedem i już sobie obliczasz jak to byłoby z tymi siedmioma, ile na nie czasu itp.... To dobrze, że starasz się w tym orientować, ale może wreszcie weź sie do nauki np. angielskiego i jednego, który bardzo ci się podoba, może to być nawet lapoński, niekoniecznie taki, który kiedyś ci się przyda! Popatrz sercem, a nie rozumem!
"A co myślicie o tej liście 2.500 słówek zawarych na tej stronie w sekcji vocabulary (filologia)."

Każda lists zrobiona przez kogoś ma tę wadę, że przedstawia słówka, które ten ktoś poznawał dla siebie i w kolejności w jakiej ON potrzebował. Nie musi to odpowiadać potrzebom inteligentnego studenta uczącego się języka na innym kursie, z innym lektorem i z innego podręcznika. Jednak oceniam tę listę bardzo wysoko. Jej autor wykonał dobra robotę. Bardzo dobrze, że chce sie nią z nami podzielić.

Ja naukę słówek dzielę na dwie kategorie (dwa cele):

- NA DZIŚ - słówka, które są mi potrzebne na następną lekcję, do najbliższej klasówki/kartkówki itp. Te słowka wypisuję sobie z podręcznika i innych zalecanych przez lektora materiałów. Robię z nich fiszki, pliki do eTeachera, wpisuję je do bazy SM i uczę sie ich codziennie.

- NA JUTRO/NA ZAWSZE - słówka, które moga mi być (i na pewno będą) potrzebnew bliżej nieokreśllonej przyszłości.

To są słówka, których się uczę wierząć, że będą mi potrzebne w sytuacjach dziś nieprzewidywalnych. To są słówka z Profesora Henry'ego, Baz SuperMemo i z wspomnianych przez Orinoko pakietów AUDIO (Relaksacyjna metoda SMG i "Angielski w podróży). Przyznaję, że ta metoda mi nie odpowiada, ale jej nie przekreślam i nikomu nie odradzam.

Pomiędzy tymi metodami znajdują się "First Steps in English i The Next Steps to English. Te kasetowe kursy poznałem wiele lat temu. Przerabiałem je czynnie i biernie. Mam opracowane przez siebie na ich podstawie bazy SuperMemo, z przyjemnością zacząłem korzystać z pakietów profesjonalnych, wszysko wskazuje, że po raz kolejny przerobię je do końca, słownictwo przelatuję szybko, pozostałe ćwiczenia wydają mi się ciekawe i godne nauki, godne polecenia.
Z wpisywaniem własnych słów do bazy np. Supermemo problem polega na tym , że nie są udzwiękowione. W First i Next mam wzorzec z którego mogę się uczyć. Jeśli chodzi First i Next jak wygląda sprawa z nauką konwersacji i rozumienia ze słuchu ? Co do programów typu angielski w podróży 10 płyt cd + tekst do wydrukowania ( będzie chyba z kilkanaście tysięcy słów ). Jak wygląda skuteczność uczenia się przy przerabianiu całego materiału od początku do końca powtarzając każde słowo , zdanie tylko raz. W przypadku wspomnianego programu cały materiał zająłby cały tydzień tzn. powtórka słowa , zdania tylko raz na tydzień. Sam nigdy nie uczyłem się języka angielskiego a mimo to znam kilkadziesiąt słów , zdań głównie oglądając filmy ( kwestia aktora a następnie tłumaczenie aktora ). Niektóre zdania nie tylko wiem jak wymawiać , co znaczą ale nawet jak się je pisze ( nawet nie kiedy i skąd się tego nauczyłem ). Wspomniane słowa , zdania słyszałem w odstępach tygodniowych lub kilku tygodniowych. Wspominasz Bejotka o kursach First oraz Next w postaci programu komputerowego oraz zestawu kaset , cd i podręcznika. Która wersja jest lepsza , efektywniejsza w nauce ?
>Z wpisywaniem własnych słów do bazy np. Supermemo problem polega na tym , że nie są udzwiękowione.

Nie ma tego problemu. SuperMemo pozwala wprowadzać dźwięk i grafikę do baz.

>Jeśli chodzi First i Next jak wygląda sprawa z nauką konwersacji i rozumienia ze słuchu?

Oryginalne kursy First i Next zostały specjalnie opracowane od kątem rozumienia ze słuchu. Wersja supermemowa w conajmniej 90% zrealizowała to dobrze.

Nie ma programu, który dobrze uczy konwersacji. Przecież konwersacja to rozmowa 2, 3 a nawet 10 osób, w której nie ma żadnych reguł.

Na dowolne zdanie padają różne, często bezsensowne odpowiedzi, na które należy szybko i w miarę rozsądnie reagować.

Program "Rozumienie ze słuchu i konwersacje" Edgarda zamiast konwersacji uczy tylko dialogów, to jest mniej więcej 30% procent tego, co wymagamy od konwersacji. Również rozumienie ze słuchu w tym programie nie realizuje wszystkiego, czego należy się po nim spodziewać.

Jeśt świetnym testem twojej sprawności rozumienia ze słuchu, ale jeśli wypadnie on negatywnie, to już niewiele powie przy ponownym uruchomieniu. Problem polega na tym, że rozumienie ze słuchu jest sprawnością, która trzeba sprawdzać przy użyciu całkiem innych tekstów przy każdej próbie.

Przestań zawracać głowę na tym forum, wybierz jeden program, może to byc "Tell mi more for kids" albo dowolny inny dla dzieci i ucz się.

Dałeś przykład bajeczki o żółwiu i zajączku. Dla mnie jesteś tym zajączkiem. Leżysz sobie pod krzaczkiem i marzysz, że wygrasz. Dumasz czy lepiej wyprzedzić żółwia z lewej czy z prawej strony. Tymczasem Żółw dobiega już do mety.

Podałeś też przysłowie "Spiesz się powoli". Po łacinie brzmi ono "Festina lente! Jest bardzo mądre, tylko Ty zauważyłes w nim "powoli" a zapomniałes o "SPIESZ SIĘ".
Nie odpowiedziałeś jeszcze na ostatnie dwa pytania i oczywiście nie musisz. Jak już komuś napisałem jeśli się komuś nie podoba ten temat to nie musi na niego wchodzić i czytać zawartch w nim pytań , komentarzy. Zacznę się uczyć kiedy będę mięc na to ochotę i kiedy będę do tego przygotowany. Może za tydzień , może za rok , może nigdy. Może będzie to angielski a może włoski.
Rzeczywiście nie odpowiedziałem bezpośrednio na pytanie która metoda jest lepsza nauka za pomoca programu czy podręcznika i kaset, ale gdybyś umiał czytać ze zrozumieniem, to byś te odpowiedź znalazł i zrozumiał, Zawsze mówię i piszę, że programy to tylko narzędzia wspomagające. Podstawą jest podręcznik i nauczyciel. Poza tym, nie ta metoda jest dobra, którą ktoś chwali, tylko ta która komuś odpowiada. Wierz mi, mało jest wielkich poliglotów, którzy uczyli się z programów. Właściwie z prawdopodobieństwem 99,99(9)% wogóle takich niem. Nie ma też takich, którzy naukę odkładali na bliżej nieokreśloną przyszłość.

Twoje posty sa wyjątkowo niegrzeczne, zadajesz pytania szukając pomocy i kiedy tylko możesz odpowiadasz chamsko żeczliwym ci ludziom.
Na cios odpowiadam dwoma ciosami. Przeglądnij sobie od początku temat ty miły człowieku i wypowiedzi innych miłych osób. Maniana. Ludzie macie jakąś nerwice czy co. Nie mam potrzeby nigdzie się spieszyć ani biec jak otłumaniony szczur biurowy. Tak się składa , że jeszcze mniej wiem po radach takich miłych , niezwykle doświadczonych osób , poliglotów , profesorków jak wy niż po radach osób znacznie mniej doświadczonych ale oczywiście nie tylko. Z odpowiedzi ostatnio dodanych szczególnie mi dużo dały posty za które szczególnie dziękuję : Neovo , Grazzka55 , Ritaskita.
Masz rację, znając 3.000 majpotrzebniejszych słów trudno jest dyskutować na wiele różnych tematów. Na ogół też się takich tematów nie podejmuje. Jest wiele tematów, których nie miałbym odwagi poruszyć nawet po polsku, ponieważ nie znam ich, ani słownictwa niezbędnego do tej dyskusji. Jednak są tematy, które interesują mnie zarówno po polsku, jak i angielsku, francusku i hiszpansku. Słówka dotyczące tych tematów jakoś o wiele łatwiej przychodzi mi zrozumieć i na dłużej zostają w pamięci. Kiedys w czasie studiów jeden z profesorów, chcąc "pokarać grupę" zadał referaty do których podał jedynie źródła francuskie". Mimo, że tylko jedna osoba znała francuski, wszyscy te referaty napisali. Dotyczyły bowiem znanego i pasjonującego tematu.

Niejednokrotnie pisałem tu, że wystarczy znać ok. 3,000 słów, by mówić o znajomości języka. Tego zdania nie zmienię. Jednak nie ograniczę sie do tego. Będę uzywał Henia, SM i różnych słowników, by swój zasób słów powiększać.
Orinoko, swoją arogancją doprowadzasz nas do szału... Nie zbieraj miliona informacji o tym jak się uczyć itp.!!!! Myslę, ze wiesz już o tym wystarczająco dużo. Ja opiszę ci jeszcze jedną metodę: Henryka Schliemana. Był on multipoliglotą i znał chyba około sześćdziesięciu języków. Miał ciekawą metodę nauki, polegającą na :
-zatrudnieniu nauczyciela, najlepiej mówiącego w języku, którego chciał się nauczyć
-następnie pisał codziennie teksty w tym języku i oddawał je do oceny nauczycielowi
-później uczył się ich na pamięć i recytował przed nauczycielem a ten korygował błędy w wymowie.
W ten sposób angielski opanował w rok a nauka pozostałych zajmowała mu średnio sześć tygodni. To nie żadne głupoty, tylko potwierdzone fakty. Ucząc się w ten sposób automatycznie "wchłaniał" gramatykę i oczywiście multum słownictwa.
Poza tym nie odpłacaj się chamstwem i zgryźliwością bejotce, który poświęcił swój czas, aby wszystko dokładnie ci wytłumaczyć... Nie bądź taki niewdzięczny, siadaj i ucz się, im szybciej, tym lepiej, multipoligloci nie zastanawiali się miesiącami, tylko siadali i kuli. Acha, był jeszcze jeden, który uczył się bodajże 12 języków naraz rozpisując słówka i reguły gramatyczne w tabelach obok siebie. Poświęcał prawie cały swój czas do później nocy wkuwając. Prawdziwie kochał języki i również osiągnął sukces. Tobie równiez tego życzę no i oczywiście żebyś nabrał pewnej ogłady.
>Twoje posty sa wyjątkowo niegrzeczne, zadajesz pytania szukając pomocy
>i kiedy tylko możesz odpowiadasz chamsko żeczliwym ci ludziom.

Słuszna uwaga.
Myślę, że wiele osób traci tu niepotrzebną energię, którą można wykorzystać na pomoc komuś, kto NAPRAWDĘ chciałby się nauczyć języka.
hmmm... niestety.... tez uwazam ze bejotka ma racje... co prawda uwazam ze mozna sie samemu nauczyc jezyka lecz trzeba wkladac do tego wiele trudu... trzeba znac wymowe itp. zeby sie samemu nauczyc trzeba wyjezdzac za granice(jesli sie uczymy angelskiego to do anglii itd.).jednak jak mowie jest to bardzo trudne! a poza tym sie zgadzam... ludzie chca ci pomoc, sa zyczliwi i mili a ty jestes arogancki i chamski... i co do "spiesz sie powoli". owszem masz prawo uczyc sie kiedy chcesz ale wydaje mi sie ze bejotka miala racje mowiac ci ze zapomniales o "spiesz sie". ale ja juz nic nie mowie... ale to ostatecznie forum i kazdy ma prawo wyrazania wlasnych mysli. wiec jesli ktos sie z toba nie zgadza to na niego nie wrzeszcz odrazu...
mam pytanie do wszystkich którzy chcą znać kilka języków...
PO CO???? tzn. potrzebujecie je do pracy (jak tak to do jakiej?)
czy dla przyjemności???
i czy wy uczycie się tylko języków??? nie studiujecie jeszcze, pracujecie, macie dzieci:P, ile czasu wam ta nauka zajmuje drodzy poligloci???
pytam bo sama też bym tak chciała :)
PROSZE o odpowiedzi !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Temat przeniesiony do archwium.
61-90 z 115

 »

Pomoc językowa