Metoda Beaty Pawlikowskiej

Temat przeniesiony do archwium.
Beata Pawlikowska, znana podróżniczka, po każdej podróży pisze wspomnienia i podręczniki języków. Bardzo ciekawa jest jej seria p.t. "Blondynka na językach ...". Są to podręczniki do różnych języków (angielski brytyjski, angielski amerykański, hiszpański europejski, hiszpański łaciński, Niderlandzki i wiele innych). Ostatnio bestsellerem jest "Praktyczny kurs języka angielskiego". Każdemu podręcznikowi towarzyszy płyta CD z nagraniami MP3. Każdy też zawiera opis metody nauki. Ale o tym nie będę się rozpisywał. Napiszę tylko, że ta metoda jest dużo lepsza od internetowej "Metody Krebsa", i o wiele tańsza. Kosztuje 10 procent ceny MK.
A jakaż to cudowna metoda ? Na czym że ona polega że uważasz iż jest lepsza od metody Krebsa?
Jakiś czas temu na tym forum toczyła się dyskusja na temat "metody Krebsa". Większość uczestników uczestników tej metody bardzo ją krytykowała. A jej dystrybutora uważała za złodzieja i oszusta. Ja byłem innego zdania. Uważałem, że to jest nadużycie nazwiska. Krebs nigdy nie opublikował swojej metody.
Poza tym tzw "metoda Krebsa zawierała materiał nie więcej jak 20 krótkich dialogów. Bez żadnych materiałów drukowanych (nawet w postaci ebooków lub pdf).

Beata Pawlikowska podaje opis swojej metody we wstępie do swoich książek, które zawierają 2[tel]stron materiału edukacyjnego. A cena tych książek to około 30 zł. Co stanowi 10% ceny "metody Krebsa".
Nie chodziło mi o cenę, ale o metodę. Czy obecnie, powtarzanie gotowych zdań ma sens ? Jeśli będziemy z kimś toczyć rozmowę, to będziemy szukać gotowców ? Trochę bezsensu.
Oczywiście, że uczenie się całych zdań ma sens i to głęboki. Świadczy o tym, faky, że coraz więcej takich podręczników ukazuje się na rynku:
- cała seria angielski (i nie tylko angielski) w tłumaczeniach wydawnictwa Ptrston Publishing;
- podręczniki Beaty Pawlikowskiej,
-samouczek Karolony Jekiełek .
Nie należy traktowwać tego jako "gotowce", tylko jako trening wymowy.

W rozmowie z native spikerem, ne można szukać wzoru, tylko odpowiadać automatycznie.
W takim razie przeczytaj poniższe wyjaśnienie do mojego pytania i napisz co o tej wypowiedzi sądzisz.

Moje pytanie:
"Z Pana wypowiedzi rozumiem, że najpierw należy bardzo dużo czytać i powtarzać a dopiero po jakimś czasie zacząć mówić. Natomiast w internecie znalazłem artykuł z wypowiedziami pana Szkutnika oraz Krzyżanowskiego, że aby nauczyć się angielskiego, należy w jak najkrótszym czasie nauczyć się na pamięć wyrażeń i zdań, aby je móc automatycznie powtórzyć bez zająknięcia. Jakie jest Pana zdanie?"

Odpowiedź:
"Metoda Pana Szkutnika oraz Krzyżanowskiego czerpie z metody audiolingwalnej opartej o tzw. pattern drills. Metoda ta polega na uczeniu się listy wyrażeń i zdań oraz powtarzanie ich wiele razy, aż do osiągnięcia doskonałej biegłości. W metodzie tej niezwykle ważne jest wielokrotne odsłuchiwanie nagrań i powtarzanie za lektorem.

Metoda pattern drills jest metodą dość starą. Popularność zaczęła zyskiwać w latach '40 XX w. Z metodą tą nieodzownie kojarzą się tzw. laboratoria językowe, w których dzielono klasę szkolną na pojedyncze boksy, a których uczniowie siedzieli odseparowani od siebie, a z otoczeniem łączyli się za pomocą słuchawek i mikrofonu. Metoda audiowizualna w owym czasie cieszyła się dużą popularnością ponieważ:
- była odpowiedzią na bardzo przestarzałą metodę tłumaczeniową, właściwą bardziej do dydatktyki martwych języków klasycznych, np. łaciny.
- dzięki znacznej ekspozysji na nagrania w języku obcym oraz konieczność powtarzania za lektorem zdań, bardzo poprawiała wymowę studentów.

Metoda audiowizualna oparta o pattern drills została jednakże poddana krytyce przez czołowych językoznawców oraz dydaktyków. Na czoło wysuwa się tutaj Noam Chomsky, który twierdzi, że "Język nie jest strukturą o charakterze nawykowym. Zwykłe zachowanie językowe najczęściej obejmuje innowację, formułowanie nowych zdań i wzorców zgodnie z zasadami charakteryzującymi się duża abstrakcyjnością i zawiłością."

Dlatego lansowana przez Pana Szkutnika oraz Pana Krzyżanowskiego metoda, pomimo swoich walorów, została zarzucona w dydaktyce języków obcych. Była to metoda lepsza w porównaniu do metody tłumaczeniowej, ale nie jest optymalna, jeśli uwazględnić obecny stan wiedzy na temat nauczania języka obcego.

Podstawową wadą medoty pattern drills jest przeraźliwa nuda. Wielokrotne powtarzanie zdań i wyrażeń, które zwykle nie mają żadnego związku z naszym życiem, może zabić pasję do nauki języków obcych nawet u najbardziej zmotywowanych uczniów. Krąży też dowcip o nowej nauczycielce języka obcego, która została przydzielona do grupy studentów prowadzonych metodą patterns. Aby zagaić, zapytała, kim są ich rodzice. Każdy ze studentów odpowiedział, że "mój ojciec jest lekarzem, a matka nauczycielką". Nowa nauczycielka zdziwiła się, że wszyscy rodzice wykonują ten sam zawód. Jednak, jak się potem okazało, odpowiedź uczniów nie miała nic wspólnego z rzeczywistością. Po prostu w ich podręczniku było zdanie "Mój ojciec jest lekarzem, a matka nauczycielką" i nie znali oni żadnego innego zwrotu ani słowa na określenie zawodu.

Faktycznie komunikacja ludzka nie jest schematyczna. Nie da się jej, jak wskazał na to Chomsky, zamknąć w zestawie kilkuset doskonale przećwiczonych zwrotów. Ucząc się języka obcego metodą patterns, zmuszeni jesteśmy dostosowywać świat do języka, a nie język do otaczającego świata, jak to zostało dobitnie wykazane w anegdocie, którą przed chwilą opowiedziałem. Dlatego ważne jest, aby uczeń w czasie nauki został wystawiony na częstą, dużą i bogatą ekspozycję różnorakich słów, zwrotów, konstrukcji itp. Jeśli uczeń w odpowiednio długim czasie nasiąknie bogactwem języka, wówczas będzie mógł we własciwym czasie dobyć z wypełnionego przez siebie skarbca mowy, odpowiedni i trafny zwrot.

Niestety nie prowadziłem badań na szerokiej grupie populacji. Nie mniej jednak obserwacja jednostkowych przypadków tak w rodzinie, jak wśród znajomych, którzy uwierzyli lansowanemu przeze mnie poglądowi, utwierdza mnie w przekonaniu, że obfita lektura przyczynia się w większym stopniu do nabycia czynnych kompetencji językowych niż rzeczona metoda pattern drills, metoda tłumaczeniowe, a nawet obowiązująca w chwili obecnej metoda komunikacyjna.

Zdanie reprezentowane przeze mnie na tym blogu nie jest moim oryginalnym wymysłem. Podzielam w tym względzie opinię światowej sławy językoznawcy Stephen Krashen'a, rosyjskiego dydatkyka Illi Franka, kanadyjskiego dyplomaty, a zarazem internetowego, językowego celebryty Steve Kaufmann'a, czy też amerykańskiego informatyka o przeciętnych zdolnościach językowych, któremu biegle udało się opanować język polski dzięki lekturze wszystkich tomów powieści o Harrym Poterze - David Snopek'a.

Biorąc pod uwagę bezskuteczność szkolnej edukacji przez wiele lat oraz bankructwo wyżej wymienionych metod stosowanych na szeroką skalę na milionowych populacjach studentów, podjąłbym na Pana miejsu ryzyko i przyjąłbym jako docelową metodę lansowaną przeze mnie. Metodę, jak Pan słusznie zauważa, można streścić w następujący sposób:

1. Przerobić w krótkim czasie dowolny podręcznik do danego języka, przyswajając podstawowy zasób słów oraz zasady gramatyczne.
2. Rozpocząć bardzo intensywną lekturę książek obcojęzycznych, dbając o to, aby tematyka lektur była dla nas interesująca.

W czasie realizacji powyższego należy kierować się zasadami:

1. Zasada codziennej ekspozycji - powinniśmy mieć kontakt z językiem codziennie przez minimum 2 godziny.
2. Zasada autentyczności - czytamy książki, które nas interesują, o których chętnie byśmy porozmawiali.
3. Zasada "wbiegania na ślizgawkę". Nie da się wejść na wyślizganą górkę - trzeba na nią wbiec z rozpędu. Nauki języka nie należy rozwlekać na lata, lecz nauczyć się języka w rok-dwa.

Wynika z tego, że będziemy czytać co najmniej jedną powieść miesięcznie. Co najmniej, bo oczywiście można więcej. Po przeczytaniu około 2-3 tysięcy stron, można próbować opowiadać znajomym, rodzinie, lub sobie samemu, co się przeczytało, co było interesującego, z czym się zgadzamy, a co nas mierzi. Podczas dialogów/monologów wykorzystujemy zdania i słowa z przeczytanych książek. Czytając książki następne, staramy się zapamiętać zdania, które potem mogą nam być przydatne w czasie rozmowy. Warto założyć zeszyt specjalnie na ten cel. Można pisać recenzje przeczytanych przez siebie książek."
"Autorska metoda Beaty Pawlikowskiej", kiedy przeczytałem wstęp do "Praktycznego kursu....." prawie pękłem ze śmiechu. Pawlikowska rozbawić potrafi. Dziwie się że jeszcze ktoś nabiera się na "łatwo i przyjemnie" w nauce języka. Pani Beata niczego nie wymyśliła, nauka całych fraz lub zdań nie jest niczym nowym. Wystarczy poczytać Krzyżanowskiego, Szkutnika czy Smólską aby to wiedzieć jeszcze przed narodzeniem Pawlikowskiej. Zwykłą bezczelna reklama łudząca klientów. Do tego naciąganie ludzi, którzy zakupili kiedyś "Blondynkę na językach" i teraz wydają kolejne pieniądze na .... to samo tylko w innej okładce. Owszem, warto się uczyć całych fraz i zdań aby zbudować bazę, ale niech to będzie uczciwe. Wielokrotne powtarzanie aby zapamiętać, nie jest odkryciem Pawlikowskiej. Mam nadzieję że nie napisze kiedyś że koło, lampa, też było jej pomysłem....
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - Sprawdzenie

 »

Nauka języka