Polecicie mi jakieś książki od których warto zacząć czytać po angielsku?

Temat przeniesiony do archwium.
Obecnie jestem na poziomie C1, chodzę do szkoły językowej, moja nauczycielka powiedziała, że w przyszłym roku (będę wtedy na najwyższym poziomie jaki jest w mojej szkole) będę już w stanie podejść do certyfikatu. Postanowiłam więc, że zacznę czytać książki po angielsku. Nie mam w tym praktycznie żadnego doświadczenia (póki co udało mi się jedną książkę przeczytać po angielsku). Zwykle sięgam po literaturę faktu (polityka, ekonomia) niemniej jednak sądzę, że być może są to zbyt wymagające tematy dla początkującego. Pytania które mi się nasuwają:
1.Czy moglibyście mi polecić jakieś książki, które są na takim poziomie, że nie będę musiała co drugiego słowa sprawdzać w słowniku (wydaje mi się, że to zniechęca do czytania)? Nie mam zbyt do czynienia z beletrystyką (a chyba od tego warto zacząć) więc jestem otwarta na Wasze propozycje (książki oscylujące wokół tematów historycznych mile widziane)
2.Czy powinnam robić notatki z tego co czytam i zapisywać nowe słowa czy raczej starać się uchwycić ogólną myśl albo wyłapać znaczenie z kontekstu? Jak często zaglądać do słownika?
3.Może jakieś inne porady od doświadczonych osób odnośnie czytania po angielsku albo waszych początków, błędów, których wypadałoby unikać?
4.Czytał ktoś książki z serii Pieść lodu i ognia po angielsku? Bo przeczytałam jedynie Grę o tron i mi się całkiem spodobała i myślałam żeby dokończyć serię. Czy poziom języka jest jakiś bardzo zaawansowany?

Zdaję sobie sprawę z tego, że łatwość w czytaniu przychodzi z czasem. Nie nastawiam się też na to, że kupię cały stos książek po angielsku, zeszyty do zapisywania słówek i będę czytała przez 3 godziny dziennie. Dlatego też nie chcę się zniechęcić i stopniowo spróbuje przechodzić do bardziej ambitnej literatury.
Dziwne pytania i wątpliwości jak na poziom C1.
Może i tak niemniej jednak wcześniej nie zdarzało mi się czytać książek po angielsku stąd te wątpliwości (język używany w codziennych rozmowach, artykułach, radiu może znaczącą odbiegać od tego literackiego). A poziom C1 jest bardziej orientacyjny, jestem na takim w szkole językowej (chociaż biorąc pod uwagę że matura polska pr jest na poziomie B2 podobno i takie też są książki pod nią to ja zwykle te maturki piszę na 95< %.)
pisałem egzamin w pewnym jezyku na poziom b2 , pozniej spojrzałem na mature rozszerzona, tak naprawde to dwa rozne swiaty, tylko pisanie troche zblizone chociaz trzeba napisac 100 słów mniej
Zdaję sobie z tego sprawę, ale ja po prostu nie mam na tyle kompetencji żeby ocenić obiektywnie mój poziom angielskiego a w szkole językowej (w której pracują doświadczeni angliści) przypisali mnie do tego poziomu więc można powiedzieć że oscyluję gdzieś wokół tego C1.
Przede wystkim czytaj to co Cie interesuje, tak zeby ksiazka wciagnela i zeby sie nie mozna bylo oderwac. Literatura powinna byc przewidziana dla szerokiego odbiorcy, wtedy jezyk jest przystepny. Do slownika zagladaj jak masz potrzebe i jesli chcesz sie nauczyc jezyka to nie przywiazuj takiej wagi do sztucznie przypisanych poziomow.
Cytat: chippy
Przede wystkim czytaj to co Cie interesuje, tak zeby ksiazka wciagnela i zeby sie nie mozna bylo oderwac. Literatura powinna byc przewidziana dla szerokiego odbiorcy, wtedy jezyk jest przystepny. Do slownika zagladaj jak masz potrzebe i jesli chcesz sie nauczyc jezyka to nie przywiazuj takiej wagi do sztucznie przypisanych poziomow.
Dziękuję bardzo za rady! Nie przywiązuje po prosty tutaj wywiązała się nie potrzeba dyskusja na temat poziomów języka a w pytaniu podałam c1 żeby ktoś od razu nie polecił Dickensa.
Cytat: nogitsune
1.Czy moglibyście mi polecić jakieś książki, które są na takim poziomie, że nie będę musiała co drugiego słowa sprawdzać w słowniku [...]?

Jeśli martwisz się, że przerastające Cię słownictwo może Cię zniechęcić, są dostępne książki celowo przystosowane do czytania na różnych poziomach zaawansowania (tzw. readers) Często są to odpowiednio „zaadaptowane” klasyki literatury pięknej. Tu masz przykłady: https://www.bookcity.pl/penguin-readers-poziom-6-zaawansowany-c1

Teoretycznie powinny być dosyć dobrze dostosowane do poziomu, zawierać wyjaśnienia trudniejszych słów. Jeśli masz taką możliwość, proponuję sprawdzić czy gdzieś w okolicy masz bibliotekę z działem książek obcojęzycznych i czy takie „czytanki” tam są, zanim wydasz na nie pieniądze. Sama nie jestem fanką „readersów” (Bi po prostu nie lubię czytać tekstów celowo „uproszczonych”) ale różnym osobom je polecałam jako etap wstępny, zwłaszcza jeśli nie jest im do szczęścia potrzebna szczegółowa znajomość książki i nie martwi ich, że stracą trochę smaczków, specyfiki stylu autora itd.

Jeśli chcesz zacząć od normalnej, nie-adaptowanej literatury, nie zaczynałabym od klasyki, bo będziesz musiała się przegryźć przez różnicę między językiem dawnym a współczesnym. Łatwiej będzie zacząć od literatury współczesnej, a jak już się z tym dobrze poczujesz, cofnąć się do klasyki, jeśli zechcesz (chyba, że samo „przegryzanie się” sprawiałoby Ci radość).

Nie ma dużej różnicy, jeśli chodzi o język (i jego przydatność) między beletrystyką a niektórymi książkami „na faktach” – reportaże, książki historyczne (popularno-naukowe) czy biografie pisane są bardzo podobnie do powieści literackich. Zamiast konkretnych tytułów sugeruję odwiedzenie wyszukiwarki Google Books – możesz poszukać sobie jakiegoś tematu albo pisarza, który Cię wstępnie interesuje i sprawdzić, jakie książki są dostępne na dany temat oraz jak są napisane (często dostępny jest podgląd kawałków książki).

Popularne (nie naukowe) książki o polityce czy ekonomii będą trochę bardziej skomplikowane, bo będą zawierać branżowe słownictwo, ale osoby w okolicach certyfikatu CAE mogą się już spokojnie przyzwyczaić do ich czytania. Gdyby Cię to interesowało, zaczęłabym nie od książek a od artykułów z gazet i czasopism. Są dostępne za darmo, wyznaczają naturalnie pewien czas czytania i w razie potrzeby taki artykuł jest sobie łatwej „opracować” niż całą książkę. Proponowałabym popatrzenie np. na artykuły na stronach The Spectator, The Economist albo np. Foreign Affairs. Kiedy dojdziesz do takiego momentu, że przeczytanie takiego artykułu nie będzie stanowiło trudności, to popularne książki o podobnej tematyce będą już się w zasadzie różnić tylko tym, że będą dłuższe (i płatne).

Gdybyś była moją uczennicą, pewnie też zasugerowałabym żebyś w razie czego nie martwiła się tym, czy czytasz odpowiednio „ambitne” rzeczy. Uważam, że jeśli ludzie uczą się dla przyjemności (a nie dla konkretnego celu), to najważniejsze jest, czy treść im sprawia przyjemność, bo tak łatwiej utrzymać motywację. Lepiej żeby ktoś zainteresowany np. windsurfingiem czytał o windsurfingu niż żeby koniecznie miał kiedyś przeczytać Hamleta w oryginale (bo to „ambitne”). Sugerowałabym więc kierowanie się głównie tym, czy tekst Cię ciekawi, bo ciekawość ułatwia przejście przez trudniejsze fragmenty.

W kwestii A Song of Fire and Ice – tu masz wyniki z Google Books i możesz sama sprawdzić, czy poziom tego cyklu Ci pasuje po angielsku:

http://www.google.pl/search?hl=pl&tbo=p&tbm=bks&q=inauthor:%22George+R.+R.+Martin%22

Cytat: nogitsune
2.Czy powinnam robić notatki z tego co czytam i zapisywać nowe słowa czy raczej starać się uchwycić ogólną myśl albo wyłapać znaczenie z kontekstu? Jak często zaglądać do słownika?

Nie polecam robienia obszernych notatek, chyba że ktoś bardzo chce. Sugerowałabym ograniczenie się do kilku słów / konstrukcji na jedno „posiedzenie” – wybierz słowa istotne dla zrozumienia tekstu albo takie, które Cię zainteresowały. Poza tym wystarczy, jeśli rozumiesz ogólną treść. Jeśli zależy Ci na tym, żeby jakiegoś słowa albo jakiejś konstrukcji nauczyć się tak, żeby jej również używać w mowie i piśmie (a nie tylko rozpoznawać), spróbuj jej np. w tym samym tygodniu użyć w rozmowie albo napisać coś z tym słowem / tą konstrukcją poza notatkami. Może być nawet nie do końca poprawnie. :-)

Dłuższe wyjaśnienie:

Ludzka pamięć dzieli się (z tego, co mnie uczono) na „roboczą” i „długotrwałą”. Zapamiętywanie polega na tym, że informacja trafia najpierw do pamięci roboczej, a dopiero stamtąd może trafić do pamięci długotrwałej. Nasza pamięć długotrwała jest bardzo pojemna, ale pamięć robocza nie. Łatwo ją „przeładować”, a informacja, która nie „zmieści się” w pamięci roboczej, nie zostanie skutecznie zapamiętana. Kiedy uczono mnie metodyki podawano, że przeciętnie od ucznia możemy oczekiwać zapamiętania do siedmiu nowych słów lub konstrukcji na lekcję / dzień. Od niektórych trochę więcej, od niektórych trochę mniej, ale jeśli ktoś np. próbuje zapamiętać trzydzieści nowych słów na raz i nie ma nadzwyczajnie dobrej pamięci, to się pewnie nie uda – po tygodniu czy dwóch będzie pamiętał tylko kilka (i być może będzie sfrustrowany, że reszty nie pamięta, bo „przecież się uczył”).

W nauce języka rozróżnia się jeszcze tzw. zapamiętanie bierne i czynne. Bierne oznacza, że rozpoznajesz to, co słyszysz lub widzisz. Czynne - że samej Ci przyjdzie do głowy, że możesz takiego słowa/konstrukcji użyć. Znajomość bierną i czynną trzeba ćwiczyć oddzielnie. Robienie notatek ze słówek i ich „wkuwanie” uczy głównie rozpoznawania, a nie używania.

W sumie robienie bardzo skrzętnych notatek do długich tekstów (np. książek) często wymaga dużo wysiłku, a mało z tego wynika, bo nasz mózg nie umie tak przyswajać dużych ilości informacji naraz.
Dziękuję bardzo za wyczerpującą odpowiedź i dużo przydatnych informacji :)
Mogę polecić Ci książki z wydawnictwa Edgard, mają kryminały na różnych poziomach zaawansowania.
zaczęłam uczyć się języka z książki "Książę i żebrak".w bardzo prosty sposób napisany. czyta się łatwo.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - Sprawdzenie

 »

Pomoc językowa