Warto, ale nie u każdego.
Ja najpierw trafiłam fatalnie - był to hmm no częściowy native (rodzice Kenijczycy, ale mieszkał od dzieciństwa w Anglii). Akcent miał niezbyt, słownictwo też niezbyt porażające. Ale największy minus: nie przygotowywał się do lekcji. Po drugich zajęciach, na które nie miał żadnego pomysłu ('No dobra, to o czym chciałabyś rozmawiać?") zrezygnowałam.
Trafiłam do kogoś, o którym słyszałam, że się stara. Wada: drogi. I faktycznie był starannie przygotowany do każdych zajęć. Bardzo dużo skorzystałam, "rozćwiczyłam" mówienie. Poznałam też trochę slangu i dowiedziałam się "co Angolom w duszy gra". Polecam wszystkim.
Wydaje mi się, że na poziomie zaawansowanym warto jednak chodzić do nativa. Oczywiście dobrego.
Pozdrawiam
Magda