>Wydawało ci się. Zwyczajnie pojęć tych nie da się znaleźć w polskim google lub niewiele.
Do tego wrócę za chwilę.
>Podejrzewam, ze po tylu latach nauki intuicyjnie to wiedziałeś,
Intuicyjnie? Tego się uczy na studiach. Intuicyjnie to wyczuwam, że przeczytałeś w moim zdaniu 'uczyłem się wymowy' zamiast 'uczyłem wymowy'.
>choć może faktycznie nie byłem mega dokładny w tłumaczeniu tych nazw,
Ach, więc jednak widzisz rysy na swoim posągowym wizerunku: 'nie byłem megadokładny', ale 'dokładny' to już na pewno byłeś, nie?
niestety nie jestem lingwistą, to co o języku usłyszę po angielsku (nie nie były to pojęcia z antimoon, jakbyś przeczytał to byś wiedział) i jego rytmiczności zapamiętuję w oryginale nie szukając polskich odpowiedników, na skutek czego pisząc na forum moje nazwy nie są często w 100% precyzyjne.
No właśnie: czyli sam wymyśliłeś te nazwy i oczekiwałeś, że inni domyslą się, do czego one się odnoszą na podstawie ich brzmienia? Dobre, no i gwarantuje epic win. Wykorzystam w przyszłości :-)
>Mój nauczyciel właściwie użył innych wyrazów niż te tutaj do klasyfikacji akcentu w zdaniu, ale znaczenie jest to samo. Czekam na twoje lepsze przymiotniki.
Nie znam polskich przymiotników, bo uczyłem się o tym po angielsku
>Itp. itd. i nadal jak popatrzeć na zapisy fonetyczne w słowniku znaczna część podstawowych wyrazów ma identyczny zapis fonetyczny. Patrz link który podałem,
w przypadkach ilu dźwięków jest różnica między amer i bryt wymową? No właśnie, ale możemy się zaraz zacząć przerzucać wyjątkami nawet lokalnymi,
Nie, nie chodziło mi o różnice lokalne, chodziło mi mniej więcej o to, czego dotyczą uwagi pod listą: że w AmE nie ma rozróżnienia między krótkim i długim o oraz długim a - no i le słów w angielskim zawiera dźwięki wymawiane przez Brytyjczyków jako długie o, długie a i krótkie o? Że 't' między samogłoskami brzmi inaczej w AmE - ile jest takich wyrazów jak 'duty' albo 'rooted'?
>To teraz mówisz o wymowie tak? A przedtem mówiłeś o akcencie.
chyba odwrotnie :D już nie przekonujesz mnie, że akcent=wymowa? :D
To Tobie się kręci: pytałem, skoro akcent to sposób uwypuklania pewnych sylab w wyrazie - czym to się różni między BrE i AmE?
>Buntujesz się przeciwko:
>Polsce (system, w którym się wychowałeś),
>oj nie nie, wyhamuj, buntuję się raczej przeciwko rządzącym tym krajem
Prof. Miodek? Piszesz, że on rządzi językiem polskim. Po pierwsze, widzę, że nie znasz żadnych angielskich językoznawców i ich wypowiedzi, po drugie, nie dociera do Ciebie, że właśnie ludzie tacy jak prof. Miodek rozszerzają granice normy językowej w j. polskim. No, ale to nie pasuje do Twojej koncepcji Polski wtłoczonej w system i wolnej Anglii.
Piszesz też:
'W Polsce jest system dość sztywny więc nie wiem jak by to wyglądało natomiast angielski ewoluuje niesamowicie szybko i zmienność jest tak duża, że cofnięcie się w czasie o pewien okres (stosunkowo niedługi w stosunku do innych języków) uniemożliwiło by komunikacje.'
A czytałeś jakieś powieści angelskie z XIX w.? Dickens, Jane Austen? Jeśli nie, to poczytaj. Ciekawe, czy będziesz zdziwiony, ile zrozumiałeś.
'z każdego innego języka który napotkali czerpali pełnymi garściami (w Pl jak coś zaczerpniemy od razu jest krzyk, że to zabijanie polskiej mowy)'
No widzisz, jak Ty się pięknie buntujesz przeciwko takim typowo polskim ograniczeniom. Tylko powiedz, dlaczego niepolskie słowa, których używasz (system, ewoluuje, komunikacja), są używane także przez ludzi pokroju prof. Miodka? To, co nazywasz krzykiem z powodu zabijania polskiej mowy, jest protestem przeciwko przenoszeniu całych systemów terminologicznych z ang. do pol. - po co wymyślać polskie nazwy, kiedy można po prostu dodac końcówki do angielskich słow. Musisz zrobić apdejt swojej nołledż. Zakładam się, że gdyby np. angielsky informatycy zaczęli używać terminów japońskich, też by były protesty.
No i jeszcze pisałeś coś o wartości polskiego dyplomu psychologa. Zastanawiam się, kto pracuje na etacie psychologa w firmach rekrutujących pracowników do pracy w wielkich międzynarodowych firmach w tym kraju. Polacy z polskimi dyplomami? Ty wiesz lepiej, powiedz.
>sztuczne reguły, nie znam ich a mówię poprawnie, więc po co miałbym komuś mówić, że trzeba je znać
1. raz coś pisałeś, że gramatykę opracwali naukowcy, żeby ułatwić ludziom opanowanie języka, teraz piszesz 'sztuczne reguły'
2. Nie wiem, jak znasz język, bo nie piszesz po angielsku.
>wolicie iść rozwiązywać gimnazjalistą prace domowe
Nie rozwiązujemy, sprawdzamy. O właśnie - pokaż, jak dobrze znasz angielski, sprawdzając kilka takich zadań domowych. Nie musi być gramatyka, sprawdź wypracowania.
>ale z tego tematu zapewne i wy się coś dowiedzieliście
Ja się z działki fonetycznej niczego nie dowiedziałem, poza tym, że stworzyłeś własną terminologię i przepytujesz innych z jej znajomości.
i tu byś się zdziwił :D sęk nie jest w tym, że mam rację, sęk jest w tym żeby udowodnić innym, że racji nie mając nawet mając świadomość, że się jej nie ma :D nie wiem czy w pełni to rozumiesz, nie chodzi o to żebym miał rację bo pewnie, rzadko ją mam, chodzi o to żeby wywołać dyskusję an tyle burzliwą, że 10 osób się kłóci
I Ty to osiągasz, powtarzając kilka tych samych odkrywczych stwierdzeń? Wiesz przy tym, że nie masz racji? Chodzi Ci o to, żeby ludzie się kłócili. To nie jest mój pomysł na dobrą zabawę.
> niż zwykłego poklepywania się nawzajem po plecach które zwykle dzieje się na tym forum,
Krótko mówiąc, lubisz się kłócić.
>Sam oceń czy jest to na korzyść forum czy zmuszanie do myślenia
Zbijanie Twoich argumentów na razie nie zmusiło mnie do większego wysiłku intelektualnego.
>bo ja mam to gdzieś, bawi mnie sam proces i jego efekt.
A szkoda, bo miałem nadziaję, że jesteś poważnym rozmówca. Skoro nie, to nie będę wdawał się z Tobą w rozmowy, nie warto tracić czasu na przekonywanie kogoś, kto wie, że nie ma racji, ale lubi się kłócić.
>i powiedział mi jedno, jak mu powiedziałem, ze u mnie w collegu 30% czasu lekcji to gramatyka, 30% mówienie, 30% czytanie a do domu zwykle praca pisemna. Wiesz co mi odpowiedział? Oni robili 90% mówienie. Reszta (gramatyka, pisanie, czytanie) przychodziła sama i mieli niesamowite efekty a ich szkoły językowe są na całym świecie.
On reklamował sowją skzołę. Widze, że łapiesz się na takie zagrania jak 'jedyna metoda', 'najlepsze efekty'.
>Hmmm, więc sugerujesz, ze jak ktoś idzie do psychologa bo ma problem to najlepszy jest taki psycholog który ze wszystkim się zgodzi i przytaknie głową, że dobrze robi ?
Nie, jak się idzie do psychologa, to się oczekuje, że psycholog nie będzie agresywny i że będzie myślał elastycznie, a nie wyznawał jedną metodę leczenia wszystkich pacjentów. Poza tym oczekuje się, że psycholog nie będzie chciał się kłócić dla samego kłócenia się.