Wielu z was pewnie zna metodę Szylara, jednak tych którzy jej nie znają odsyłam na stronę http://www.goldenline.pl/grupa/overlearning-metoda-szylara2. Krótko ją opisując można powiedzieć, że polega ona na uczeniu się na pamięć całych książek.
Ostatnio jednak pomyślałem, że metodę tą można by trochę zmodyfikować, a właściwie dość mocno bo zostanie z niej tylko sedno - czyli uczenie się dużej ilości tekstu na pamięć. Mówiąc konkretniej mam na myśli uczenie się dialogów aktorów występujących w filmach na pamięć i późniejsze oglądanie filmu z wyuczonymi dialogami. Dialogi te to po prostu napisy do filmów w wersji angielskiej. W porównaniu z metodą Szylara ta ma swoje plusy jak i minusy. Plusem jest na pewno to, że bardziej pasuje do sposobu w jaki nauczyliśmy się języka ojczystego. Oprócz tego, że słyszymy kwestie aktorów dodatkowo oglądając widzimy czynności, które wykonują i łączymy je z obrazem, zamiast z polskim tłumaczeniem, jak to miejsce przy nauce słówek. Minusem, choć też niekoniecznie, może być dość potoczna mowa.
Sama nauka mogła by przebiegać następująco (większa część z metody Szylara)
1. Oglądamy np 5 minutowy kawałek filmu bez napisów, po czym ten sam kawałek z napisami.
2. Zatrzymujemy film, teraz przechodzimy do tłumaczenia napisów, najlepiej było by sobie je wydrukować i pisać tłumaczenia nad słówkami. Można dodatkowo zaopatrzyć się w polskie napisy do filmu i porównać z naszym tłumaczeniem.
3. Uczymy się dialogów na pamięć, następnie oglądamy ponownie ten sam 5 minutowy kawałek filmu.
4. Wracamy do punktu 1, i oglądamy 5 minutową część filmu od momentu na którym skończyliśmy poprzednio.
To takie moje luźne przemyślenia, zapewne można byłoby tu coś zmodyfikować. Będę wdzięczny za opinię z waszej strony.