oglądanie filmów

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 33
poprzednia |
Chciałam zapytać jak często trzeba oglądać filmy z napisami czy bez aby nauczyc się słuchać a później i mówic w języku angielskim.
Wiem że raz na tydzień to za mało skoro za mało to ile???
Jak czesto TRZEBA?
Ja tam moge ogladac codziennie, nawet 2-3 filmy (jesli mam czas) ;-))
Ale powazniej, to nie ma na to recepty ani zlotego przepisu. Musisz dostosowac to do wlasnych potrzeb i poziomu jezyka. Pewnie, ze IM CZESCIEJ ogladasz, TYM LEPIEJ dla Ciebie.

A co do napisow - mowimy o angielskich napisach, I hope;-). Problem w tym, ze jesli ogladasz z napisami, to sie rozleniwiasz, bo nie musisz wysilac sluchu, zeby wylapac poszczegolne zdania/ zwroty (masz je w napisach). Z kolei jesli jestes na nizszym poziomie z jezyka, wiadomo, ze nie uslyszysz/ zrozumiesz wiele, wiec napisy sa pomocne.

Sprobuj na zmiane - najpierw obejrzyj krotka scene z filmu bez napisow, potem jeszcze raz z napisami - sprawdzaj ile zrozumiales. Albo tez na odwrot.
Przy okazji po filmie/ czy scenie wypisz sobie gdzies pare slowek/ zwrotow/ zdan i wracaj do nich co jakis czas/ czytaj je glosno, cwicz wymowe, itp.
Wazne, zeby nie bylo tego zbyt wiele - bo wowczas trudno zapamietac.

Droga Oli2 bardzo dziękuję za kilka słów porad, jak zawsze lubię te Twoje wypowiedzi, bardzo je cenię.
Tego słowa "Trzeba" chyba źle użyłam zdaję soebie sprawę że najlepiej by było ogladać filmy jak naczęściej i ile się tylko da. Mój problem polega na tym że ogladając angielski film z napisami czy bez niewiele rozumiem. Choćby dzisiaj włączyłam soebie "Madagaskar" ponieważ wcześniej znałam wersję polską. Niewiele z tego zrozumiałam i takie ogladanie zniechęca.
Chyba powinnam wiecj poznać słownictwa choć poziom mojego ang to A2 niby niewiele ale zawsze coś.
Gdzieś czytałam że czytając i słuchając rozwija się na raz kilka zmysłów nie wiem jak z ta teorią jest ale w każdym razie bez napisów to zupełnie nic nie rozumiem. Czytajć wyłapuję pojedyńcze słowa ew. jakąś wypowiedź w przeciwnym razie jest piękny słowotok.
Moze poradzisz mi jak się po mału uczyć listeningu od czego zacząć zreszta pytanie do wszystkich zaawansowanych.
Chciałabym umieć ogladać filmy bez słownika a może trzeba zacząć od jakiś łatwych bajek??? Jux sama nie wiem!
Ale dziekuje ya wszysto co robisz na tym forum.
To może na początek spróbuj oglądać jakiś naprawdę łatwy serial. Taki typu opera mydlana. One są robione specjalnie tak, żeby wszyscy, ale to wszyscy zrozumieli. Krótkie odcinki, proste dialogi, powolne tempo, wałkowanie na okrągło jednego tematu, powtarzanie tych samych kwestii przez różnych bohaterów, i jeszcze raz po reklamie, i jeszcze raz na początku kolejnego odcinka.... Nawet jeśli normalnie omijasz takie rzeczy z daleka - jeśli nie wszystko się rozumie, łatwiej przełknąć miałkość przekazu ;-)
Tak jak Oli napisała - spróbuj z serialami, jest najczęściej łatwiej niż z filmami. A już w ogóle łatwo bywa z serialami typu Moda na Sukces czy coś (tego akurat nie oglądałam, ale takie seriale są zawsze przewidywalne i dobre na początek:D)

co do filmów to ja nigdy nie potrafiłam zrozumieć jak mi ktoś polecał oglądać kreskówki czy filmy dla dzieci - one dla mnie bardzo długo były nie do zrozumienia. Sam fakt, że nie mówią 'normalnie' był dla mnie nie do przejścia - jeszcze jakiś czas po tym jak już normalnie oglądałam wiadomości to wciąż z kreskówkami miałam problem.

z jednej strony słuchanie oczywiście przynosi rezultaty, ale z drugiej strony słuchanie kiedy sie faktycznie prawie nic nie rozumie jest dosyć zniechęcające - sama się zresztą o tym w ubiegłym roku przekonałam, kiedy zaczęłam oglądać serial w jednym mniej popularnym języku. I szczerze mówiąc niewiele mi pomogło to, że odcinek obejrzałam kilka razy - ok, osłuchałam się z melodią języka, ale to bylo głównie tyle.

brak słownictwa faktycznie może być dużą przeszkodą - spróbuj sie uczyć np. słówek z programem Profesor Henry 1&2 - każde ze słówek jest wielokrotnie powtarzane i możesz je usłyszeć - pomaga, ja uczę się od lutego średnio 10 słówek hiszpaśkich dziennie, wczoraj byłam po raz pierwszy na zajęciach kursowych i mimo, że babka mówiła prawie cały czas po hiszpańsku rozumiałam lub się domyślałam co mówi mimo, że po rozmowie dali mnie na poziom A2 tylko dlatego, że nie chciałam niżej.

Bardzo też pomaga słuchanie czegoś co jest nieznacznie wyżej niż twój poziom, ja bym np. poleciła uproszczoną serię 'czytamy w oryginale' -możesz sobie ze strony ściągnąć tekst + mp3 płacąc smsem - http://www.czytamy.pl/
Co do sluchania, moze sie to wyda oczywiste, ale fantastyczne sa tez... piosenki. Pelno tego w radiu i TV - czemu nie polaczyc przyjemnego z pozytecznym? Jasne, slowo "spiewane" to nie to samo co mowione, ale z wymowa mozna sie osluchac, nowe slowka latwiej skojarzyc jesli pamietasz je ze znanego Ci utwrou, itp.
Wazne, zeby podczas sluchania robic tez cos aktywnie, np. probowac notowac tekst, slowka, zwroty.
Pamietam, ze w czasach zamierzchlych (naprawde zamierzchlych ;-) nagrywalam piosenki z radia na zwykla kasete, wlaczalam ja w kolko i staralam sie zapisac tekst ze sluchu. Fajna sprawa. Nagrywalam tez teledyski z MTV na kasete video - wierz mi, po 20-tym przesluchaniu tego samego prezentera rozumialam coraz wiecej. (inna sprawa, ze owczesne piosenki dalo sie zrozumiec - mniej slangu, itp)
To samo mozesz robic z filmami - powolutku, po jednej scenie - ogladasz, notujesz co nieco, powtarzasz z napisami, zatrzymujesz co chwile. Oczywiscie, po pol godzinie staje sie to zmudne, dlatego lepiej nie przedobrzyc - po trochu.
Najfajniejsze jest to uczucie, kiedy jakies slowko nie daje Ci spokoju i zrobisz wszystko, zeby sprawdzic co znaczy, zeby zrozumiec dana scene. To dobra zacheta do nauki slowek.
Powodzenia!
Bardzo dziękuję wszystkim za wszystkie sugestie odnosnie mojego problemu. Naprawdę jesteście niezastąpiona pomocą dla wszystkich raczkujacych w tym języku. A może ktos z Was by zechciał podzielić się z nami jak zaczynaliście przygodę z językiem angielskim?!
A może ktos z Was by zechciał podzielić się
>z nami jak zaczynaliście przygodę z językiem angielskim?!

Nie pamiętam już kto wpadł na ten pomysł (na pewno nie ja!), ale mnie zaczął uczyć wujek, gdy byłam w 5. klasie podstawówki.

Półtorej godziny, czasem dwie dziennie, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku przez 3 lata. I tylko dzięki tej systematyczności co nieco mi wtedy weszło do głowy, bo nigdy nie potrafiłam usiąść i kuć słówka czy regułki gramatyczne. Dalej to już samo poszło.
U mnie z kolei poczatki byly dosc standardowe.
Liceum - angielski 2 razy w tygodniu - przerobka czasow (Anna chodzi do szkoly, Anna bedzie chodzic do szkoly, a na dzisiejszej lekcji: Anna chodzila do szkoly. A moze Anna byla chodzila zanim przerwala? Gdyby Anna nie byla chodzila, to by sie niczego nie nauczyla...;-)))
Powiem szczerze, ze po 4 latach wiedzialam jakie czasy wystepuja w angielskim, ale za Chiny nie potrafilam ich uzywac ani zbyt plynnie mowic. O slownictwie w ogole nie wspomne.
Ale: dalo mi to swietne podstawy gramatyczne. Takie drylowanie, powtarzanie w kolko "Does he? Do they?" gdyby ktos obudzil mnie o 3-ciej rano i spytal: Do you like football?, wypaplalabym bez zastanowienia: No, I don't.

Potem wyjechalam do Anglii na 1,5 roku. Tu doszlifowalam slownictwo, wymowe, plynnosc, itp.

Wiem, ze to troche jak ta historia: Czy wiecie w jaki sposob Rockefeller dorobil sie fortuny? Otoz pewnego dnia znalazl na ulicy jednego dolara. Postawil go w grze i wygral piec dolarow. Pozyczyl koledze, ktory oddal mu 6 (z procentem). A potem odziedziczyl 3 miliony po dziadku...

Ale przeciez w tej chwili wyjazdy do Anglii to juz rzecz w miare osiagalna i nie az tak droga - polecam.
tak jak Oli mialam angielski w ogolniaku i dalo mi to podstawe gramatyki i KOMPLETNIE NIC WIECEJ. Jezyka nauczylam sie dzieki mojemu chlopakowi, ktory byl (i nadal jest) amerykaninem. Na poczatku rozumialam co 10 slowo i ladnie sie usmiechalam no i potakiwalam. Ogladalismy bardzo duzo filmow, ale ja rozumialam co 20 slowo. W koncu on zalapal, ze ja tych filmow kompletnie nie rozumiem i zaczelismy je ogladac z angielsko-polskim slownikiem. Dalo bardzo dobre efekty. Po 3 latach mowilam bardzo dobrze, ale nie umialam pisac. Moge powiedziec z wlasnego doswiadczenia i obserwacji innych ludzi, ze NIE WOLNO sie zniechecac bo nikt jezyka sie nie nauczy w tydzien. Mozesz nie widziec efektow, a raczej tak ci sie wydaje, ale uwierz mi - efekty SA! a szczegolnie to widac z boku. Polecam tez czytanie na glos wszystkiego co masz do zrobienia po angielsku. Efekty beda w mowieniu i poprawnej skladni.
a ja mam trochę inne doświadczenia.
co prawda moja nauka w liceum wyglądała podobnie jak nauka Oli i Bogusi (w liceum dopiero zaczęłam naukę), ale kiedy w trzeciej klasie wyjechałam na międzynarodową imprezę to mogłam się w miarę bez trudu dogadać a nawet pomagałam niektórym z tłumaczeniami.
Żadnych dodatkowych lekcji do tego czasu nie miałam, może jedynie pomogło to, że mnie nauczycielka nie lubiła i musiałam się mocno starać, żeby dostać porządną ocenę (hmmm....BARDZO mocno się musiałam starać - pamiętam, że w drugiej klasie umiałam wszystkie słówka, które były w mojej książce - łącznie z tymi z opisów i poleceń:DDD)
Angielskich filmów nie oglądałam, bo nie mieliśmy w domu wideo, że o kablówce czy satelicie nawet nie wspomnę, co najwyżej kasety magnetofonowe.

mój pierwszy dwumiesięczny pobyt w Anglii rozczarował mnie ogromnie - bo był to okres w którym nauczyłam się najmniej słownictwa:D. Pobyt dał mi wyłącznie 'osłuchanie' się. Nie rozumiałam głównie dzieci.
Do Anglii jeżdżę od czasu do czasu, ale trochę jakby z obowiązku, bo większe szanse porozmawiania po angielsku mam na jakiejś tropikalnej wyspie gdzie jest pełno nudzących się i chętnych do rozmowy Anglików niż w Londynie gdzie wszyscy się śpieszą i pełno cudzoziemców.

Ja dopiero na studiach zaczęłam oglądać angielskie filmy (no, ale w jakiej ilości:DDD) i to uzależnienie trwa do dziś.

Kiedyś wydawało mi się, że powodzenie w nauce języka to głównie zdolności językowe, teraz wiem, że dla większości ludzi to przede wszystkim ciężka praca. No ale dzięki temu przynajmniej pocieszające jest to, że jak się pracuje to są efekty.
angielski od 1 klasy podstawówki 2 x w tygodniu (lektorzy ze szkoły językowej przyjeżdżali do naszej szkoły). W liceum zajęcia w szkole i dodatkowo prywatne lekcje na wyższym poziomie. Studia językowe.
Przed studiami kontakty z native speakerami rzadkie, filmy w wersji oryginalnej praktycznie niedostepne. Dużo słówek poznawałem dzięki tekstom piosenek.
To właściwie wszystko.
jak tak to wszystko sobie czytam to znow musze wmawiac sobie - jak zwykle nie miales tak dobrze, jak inni
wszystko tak naprawde aczelo sie od strszej siostry, ktora zaczynala swoja przygode z angielskim w liceum bodajze; ksiazka nazywala sie 'English Is Fun'; byla tak prztystepnie napisana, z obrazkami, ze nie umialem sie jakos powstrzymac od siegania do niej; ja mialem wowczas jakies 12 lat; uczenie sie czegokolwiek nie przychodzilo mi zbyt latwo. Zawsze bylem tzw. sredniakiem, trojki, czworki, z rzadka piatki (oprocz wf-u, muzyki i plastyki, no i oczywiszcie z zajec technicznych).
I tak przez jakis czas to trwalo na tej ksiazce; potem przyszedl ESKK.
Juz jakis czas po ukonczeniu 18 lat podjalem swoja pierwsza prace jako stolarz - bylo swietnie, poniewaz mialem prace, pieniadze, no i juz powoli cieszylem sie mysla, ze nie bede musial juz wiecej uczeszczac na jakies zajecia szkolne.
Potem kilka razy zmiana pracy, a w tle ciagle doksztalcanie sie w jezyku angielskim. Ostatnim narzedziem, jakie uzywalem bylo CEAC Polonia, ktore zaliczylem na najwyzsza ocene.
A potem zdarzyl sie wypadek, ktory zmienil praktycznie wszystko w moim zyciu. Po rekonwalescencji wrocilem do pracy fizycznj, ale ze jakos ciezko bylo po wypadku pracowac, postanowilem sprobowac swoich sil jako korepetytor.
Tak sie ktoregos wieczora zlozylo, ze w naszym lokalnym radiu uslyszalem ogloszenie, iz jest ktos w potrzebie w zrozumieniu angielskiego. Mlody chlopak, wtedy byl w 1 klasie gimnazjum;talent niesamowity, tyle tylko ze z angielskiego jakos mu nie szlo - same 2 i trojki, czasem fuksem 4. I tak przez 6 lat wyszkolilem chlopaka. Obecnie studiuje medycyne w Bialym Stoku.
Ja tylko moge powierdzic z wlasnego doswiadczenia jedna rzecz - im wiecej uczylem innych tym bardziej utrwalalem swoja wiedze. A po wyjezdzie z kraju to juz tylko bylo z gorki, zwlaszcza, ze umiem pisac lepiej niz mowic - komunikacja poprzez rozne fora i chaty to moja specjalnosc! I tak mam nadzieje, ze jakies jescze kilkanascie lat to potrwa, az bede w stanie zrozumiec wszystko co sie do mnie mowi!
:)
Poznaj moją złośliwość:

>I tak mam nadzieje, ze jakies jescze kilkanascie lat to
>potrwa, az bede w stanie zrozumiec wszystko co sie do mnie mowi!

Ja myślę, że istnieje rzecz, której nigdy nie zrozumiesz.

Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać.
>im wiecej uczylem innych tym bardziej utrwalalem swoja wiedze

też tak mialem, jak dawalem korepetycje na studiach.
W takim razie ja zaczne od siebie. Językiem angielskim zajęłam się od roku poprzez naukę tego języka na kursie językowym. Ponieważ był za darmo 200h skorzystałam z niego. Nigdy wcześniej nie miałam raczej kontaktu z ang szybciej z rosyjskim lub niemieckim. Cięzko mi cokolwiek wchodziło do głowy hmmm... no cóż wiek robi swoje a ja juz nie pierwszej młodosci ale... bardziej ochoty nabrałam kiedy rozpoczęłam konwersacje z rodowitą Nowozelandką. Na poczatku było b trudno i cięzko ją zrozumieć słyszałam że troche to inny akcent. Okazało sie że moja młoda Nowozelandka jest b cierpliwa i nawet kiedy ja jej nie rozumiałam starała mi sie pomagać. Niestety jak to w życiu bywa dziewczyna pozostała w pamięci no i żal że tyle się mogło powuedzieć a tego sie nie zrobiło uświadomiło mi że chce sie tego języka nauczyć, właśnie dla niej kiedytu znów przyjedzie.
Tak więc mam motywacje i kilka lat przed sobą by nauczyć sie języka tak by swobodnie nim władac. Wiem że dużo przede mna ale... ta motywacja dodaje mi sił, odwagi i checi.
Wiele się uczę z tego forum ale też wiem że musze cos robić sama w domu staram się jak moge;))) Zobaczymy co z tego wyjdzie. Na razie ogladanie filmów to dla mnie marzenia ściętej głowy ale.... najpiękniejsze przede mną;)))
Dużo mi daje np poznawanie kultury krajów anglojęzycznych w tym przede wszystkim Nowej Zelandii a tak nawiasem mówiać bardzo ciekawy i piekny kraj;)))
Try to stick to all the speaking practice that is possible - talk talk and talk gain and again! It's communication skills that matter most.
:~>
It's really kind of you to help us!!!;))
No i co tu dużo mówić-mg wspomniał o najlepszej metodzie samokształcenia-bo wymaga ciągłego kontaktu z językiem,dogłębnego zrozumienia wszystkich kwestii,rozwija umiejętność syntetyzowania już posiadanych i przyswajanych na bieżąco informacji.
No i te niby proste pytania uczniów, które zapewniają innowacyjne spojrzenie na różne,pozornie nieskomplikowane zagadnienia-ja to akurat uwielbiam.
I zawsze powtarzam,że od moich uczniów dużo się uczę.
A co do filmów-oglądam,owszem bo język ewoluuje, także pod wpływem mediów.
Często,audio zawsze w oryginale-czy to angielski, czy hiszpański, czy szwedzki itd.Telewizje publiczne w Skandynawii właśnie w taki sposób nadają materiały zagraniczne i nikt tam nie narzeka na brak talentu do nauki języków obcych. Mój partner ma wysoką oporność na naukę języków a odkąd ogląda ze mną filmy jego angielski znacznie się poprawił.
Polecam.Im częściej tym lepiej.Lepiej z napisami angielskimi.Żeby nauczyć się rozmawiać w codziennych sytuacjach lepiej oglądać seriale.
No i warto słuchać radia albo podcastów w internecie bo to aktywniejsza forma słuchania.Oglądanie jest jednak bardziej pasywną formą rozrywki.Obraz spycha dźwięk na dalszy plan.
>No i warto słuchać radia albo podcastów w internecie bo to
>aktywniejsza forma słuchania.Oglądanie jest jednak bardziej pasywną
>formą rozrywki.Obraz spycha dźwięk na dalszy plan.

Tylko, ze zeby moc sluchac radia, trzeba miec umiejetnosc sluchania duzo lepiej rozwinieta niz zeby moc ogladac seriale/filmy.

A odnosnie napisow i ich braku - gdzies juz byla o tym dyskusja.
pakk-im szybciej tym lepiej.Nie od razu rozumie się wszystko.
Podczas mojego pobytu w Szwecji na pewno uczyłabym się języka wolniej i mozolniej gdyby nie oglądanie telewizji, filmów i słuchania radia.
Język poznawałam od zera.Po mniej więcej 2 tygodniach obejrzałam i zrozumiałam 80% dokumentu o problemach z brutalnością i wyposażeniem policji w Szwecji.Ale oglądałam filmy, informacje, słuchałam radia i oprócz tego uczyłam się gramatyki szwedzkiej-na żywca, od zera i na początku jak leci.
Niektóre filmy miały szwedzkie napisy.I dało się.I naprawdę da się bo dzieci bezboleśnie uczą się języków z kreskówek czy piosenek.Czasem nawet nie wiedzą,że oglądając scooby doo albo inne bajki uczą się jakiegoś obcego języka.Grunt to się przełamać.Języki europejskie są łatwe,języki tonalne to prawdziwe wyzwanie.
Albo arabski z różnymi głębokościami artykulacji dźwięków.A angielski dla europejczyka jest naprawdę łatwy-zwłaszcza na poziomie podstawowym.I warto skakać na głęboką wodę bo daje to świetne efekty i motywuje do dalszej nauki.
>Podczas mojego pobytu w Szwecji na pewno uczyłabym się języka wolniej
>i mozolniej gdyby nie oglądanie telewizji, filmów i słuchania radia.
>Język poznawałam od zera.Po mniej więcej 2 tygodniach obejrzałam i
>zrozumiałam 80% dokumentu o problemach z brutalnością i wyposażeniem
>policji w Szwecji.Ale oglądałam filmy, informacje, słuchałam radia i
>oprócz tego uczyłam się gramatyki szwedzkiej-na żywca, od zera i na
>początku jak leci.

I wczesniej nie mialas w ogole kontaktu z jezykiem szwedzkim? Brzmi to troche jak opowiesc poligloty, ktory twierdzil ze po 5. dniach pobytu we Wloszech, bez wczesniejszego kontaktu z tymze jezykiem, umial bez problemow sie w nim porozumiewac. Byl nawet kiedys na tym forum o nim topic.

>I naprawdę da się bo dzieci bezboleśnie uczą się języków z kreskówek czy piosenek.
W 2 tygodnie?

>pakk-im szybciej tym lepiej.Nie od razu rozumie się wszystko.
>I warto skakać na głęboką wodę bo daje to świetne efekty i
>motywuje do dalszej nauki.
Nie zawsze warto; przecietna osoba, ktora ledwo rozumie jakas soap opera z napisami (nie kazde zdanie; zrozumiane zdania zawieraja nieznane slowa, ktorych z kontekstu (takze obraz) mozna bylo sie domyslic) moze sluchac radia i predzej umrze ze znudzenia niz zacznie rozumiec o czym tam mowia.
Nie ma to sensu poki nie przekroczy sie pewnej granicy w liczbie poznanych slowek. Takie jest przynajmniej moje zdanie.

A jak juz sie pozna... moze i lepiej skoczyc na glebsza wode, nie bawiac sie w seriale czy filmy, ale do tego potrzeba cierpliwosci. Bo sluchanie audycji, w ktorej rozumie sie jedno slowo na 10-15s (po np. 30 minut dziennie) nie jest zbyt interesujace.


pakk w takim razie napisz co Twoim zdaniem powinien robić człowiek który chce oglądać/słuchać audycji w wersji oryginalnej. Czy sama znajomość słówek to nie za mało??? Doskonale wiem jak brzmią pojedyńcze słowa które niby znam a już zupełnie sie gubię kiedy słyszę znajome słownictwo w potoku słów.
Masz racje trudno siedzieć ze słownikiem w garści i wyłapywać słowa co kilka sekund. W takim razie co Ty proponujesz w takiej sytuacji robić. Każdy pomysł jest dobry;))))
I dziękuję wszystkim za już napisane pomysły.
>pakk w takim razie napisz co Twoim zdaniem powinien robić człowiek
>który chce oglądać/słuchać audycji w wersji oryginalnej.
Najpierw 'wychowac sie' na serialach, zeby sie troche osluchac, a dopiero potem przejsc do radia/audycji.

>Czy sama znajomość słówek to nie za mało??
Zeby zrozumiec ze sluchu? Jasne, ze za malo. Ucze sie niemieckiego na poziomie raczej beginner wiec znam ten bol ;-)

>Masz racje trudno siedzieć ze słownikiem w garści i wyłapywać słowa co
>kilka sekund. W takim razie co Ty proponujesz w takiej sytuacji robić.
Coz, trzeba poznac tyle slownictwa zeby wiecej rozumiec niz nie rozumiec ;-)
Jesli masz dostep do transkrypcji to zobacz slowka, ktorych nie rozumiesz i gdzies sobie wypisz, a potem powtorz (powtarzaj). Jesli nie masz, a sam po kilkukrotnym przesluchaniu nie domyslisz sie jak te(-n) wyraz(-y) sie pisze, to zamiesc link do nagrania np. tu na forum, a wtedy ktos z pewnoscia napisze co to za wyraz(-y).
ja się w zasadzie zgadzam z Pakkiem,

co do przykładu ze Szwecją i rozumieniem 80% audycji po 2 tygodniach to....
a) albo Corazon miała wcześniej kontakt ze szwedzkim
b) albo zna inny język gdzie słownictwo jest podobne
c) albo słownictwo w audycji było takie 'międzynarodowe' (nie wiem dokładnie jak to wytłumaczyć, ale mi czasami jest łatwiej przeczytać artykuł z francuskiej gazety niż tekst z podręcznika)
d) albo jest fenomenalnie uzdolniona językowo
e) albo jej się wydaje, że zrozumiała 80%

spędziłam kiedyś tydzień u portugalskiej rodziny - dzięki podstawom z francuskiego i hiszpanskiego byliśmy się w stanie całkiem nieźle dogadywać.
spędziłam też kiedyś tydzień u tajskiej rodziny - wow.......to dopiero było przeżycie, z pewnością niesamowite, ale po tygodniu mimo, że zachwycona, byłam też baaaardzo zmęczona. I wcale nie zaczęłam mówić płynnie po tajsku:D

Jakie więc rady dawać uczącym się? Problem w tym, że nie ma jednego dobrego sposobu na naukę języka - każdy zwraca uwagę na coś innego, dla każdego coś innego jest ważne, z czymś innym ma problemy, ma inną motywację i czas.

Czy zaczynać od listeningów uproszczonych, od seriali z napisami, filmów czy audycji radiowych? Nie ma na to odpowiedzi. Każda z tych metod jest bardzo dobra tyle tylko, że nie dla każdego.
Tutaj na forum możemy o tych metodach pisać ogólnie, możemy się dzielić doświadczeniami, ale to tyle.
Łatwiej jest mi doradzić komuś kogo znam, wiem ile czasu może przeznaczyć na naukę, jak się uczy, co lubi i kiedy słyszę jak mówi po angielsku.

To tyle.

w każdym bądź razie - wątek bardzo ciekawy, zwłaszcza fragmenty dotyczące naszych początków językowych:)


Widzę że wątek stał się bardzo ciekawy ponieważ możecie sie dzielić tym co sami przez lata sami bądź z czyjąś pomocą wypracowaliscie i czym dzielicie się z innymi choćby i tutaj.

Wiem że kazdy z nas przeszedł lub przechodzi;) inna drogę z językiem ang, tylko że czasem takie małe podpowiedzi są naprawdę bardzo cenne.

Cieszę się ze sa ludzie którzy się chcą tym dzielić.
W jakimś temacie To_ja mówiła o ogladaniu filmów przez początkujących. Pisała o kanale BBC Prime. Czy możecie polecić sprawdzone już kanały podobne do BBC Prime. Chciałabym zaczać coś oglądać;)))
>W jakimś temacie To_ja mówiła o ogladaniu filmów przez
>początkujących. Pisała o kanale BBC Prime. Czy możecie polecić
>sprawdzone już kanały podobne do BBC Prime.

Tak. Od dziesięciu dni się uczę i już mogę wystąpić jako ekspert. Ekspert musi się wykazać. Wykazuję się: są jeszcze: FOX ( "Dr House" ), FOXlife ( "Desperate Housewives ), FOX CRIME ( różne kryminalne ). U mnie jest taka ciekawa opcja - jeśli na FOX o godzinie 18.00 jest "Dr House", to na FOX+1 ten sam film jest o 19.00. Mogę też decydować w jakim ma być języku. Mogę więc obejrzeć go najpierw w ludzkim narzeczu a potem kilkanaście minut ( nie więcej, bo bym znerwicowała się ) w tym dziwnym języku.
Są jeszcze inne takie jak Dyscovery science, ale by podglądać mrówki czy śledzić życie we wszechświecie muszę jeszcze trochę poczekać.
Czy jeszcze ktoś zna jakieś filmy dla początkujących w ang a raczej w oglądaniu ich???? Nie koniecznie musza to byc filmy z kanałów mogę być na DVD i czy wcześniej proponujecie wydruk teksów dialogów. Podzoelcie siie jak się uczyliście się języka??? Z pewnością kazdy inaczej??? Ale jak???
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 33
poprzednia |