supermemo który

Temat przeniesiony do archwium.
witam chciałbym zacząć naukę z supermemo co wybrać
- supermemo no problem kurs podst
czy
- Extreme English Basic ?

jestem początkujący!
Przeczytaj inne tematy, było o tym już wiele razy np o wyborze programu masz tu:
https://www.ang.pl/forum/programy-do-nauki-jezykow/239473
To dwa różne produkty:
* Extreme to program do nauki słówek,
* No Problem - kurs kompleksowy do nauki języka (czytnie, pisanie itd)
Najlepiej korzystać z obu równoczęśnie, ale jęśli jesteś całiem zielony - No problem ułatwi start :)
A skąd te kursy bierzesz? Z jakiej strony (jeśli moje pytanie jest dziwaczne to wybaczcie, jestem nowa i dopiero się uczę) :)
Można zakupić na stronie producenta: http://www.supermemo.pl/kursy/jezyk_angielski
MEGA! (moim skromnym zdaniem) fajna opcja do nauki metodą super memo -> https://olivegreenthemovie.com/about/pl Program stworzony przez supermemo.
Ktoś tego próbował?
@opiekunmedyczny - tego w sensie OliveGreen czy o metodę SuperMemo? ;D

OliveGreen próbowałem z ciekawości - jedno jest tutaj pewne, to jest coś nowego i nie skopiowanego z zagranicy. Zrobione z rozmachem - fajnie się ten film oglądało nawet jako sam film.

Kurs w tym momencie nie jest jednak zbyt rozbudowany choć słówek jest sporo. Docenić można że są raczej użyteczne a nie bezsensowne. Do tego zdania są "realne" a nie wymyślane na potrzeby ćwiczeń. Kurs jednak nie nauczy kompleksowo, choć gdzieś na stronach tego projektu znalazłem informacje że będzie ciągle rozbudowywany i poszerzany tak aby stał się naprawdę "kompletnym". Kierunek moim zdaniem idealny i można rozwijać się razem z kursem. Gdybym nie znał angielskiego to chyba najpierw bym spróbował z tym kursem a dopiero później poszedł do Extreme i No Problem'a (choć może ten drugi własnie będzie przez Olive Green zastąpiony).
edytowany przez kris_IV: 16 kwi 2014
Widzę, że tak Ci się spodobał, że nawet opis na filmweb zrobiłeś :D Ja jestem trochę bardziej sceptycznie nastawiony jednak. Jako dodatek owszem, ale nic poza tym. Trochę mogli to inaczej zrobić. Jeden film to zdecydowanie za mało. Jakby to był serial (tak ze 100 sezonów :)), to można by rozmawiać. No i z tematyką trochę zaszaleli :) Wolałbym serial o imigrancie w UK, z takim bohaterem łatwiej jest się utożsamić i baza do nauki bardziej praktyczna i życiowa niż tematyka kradzieży dzieł sztuki.
edytowany przez browar25: 17 kwi 2014
Heh:) Sprawdziłem teraz na Filmweb i przyznam że się zdziwiłem, że film ma tam swoją stronę, a ja jestem jej współtwórcą :D
edytowany przez kris_IV: 18 kwi 2014
No tak... bo najwazniejsza jest tematyka... kurde co to ma za znaczenie czy to będzie o imigrancie? O imigrantach są wszystkie filmiki do nauki angielskiego czy innego języka, które oglądacie na przeciętnej jakości kursach.

Ja uważam, że powinno to ew. rozwinąć jeszcze na inne języki. En to zdecydowanie za mało jeszcze, choć pomysł mega!
Cytat: Owoce
No tak... bo najwazniejsza jest tematyka... kurde co to ma za znaczenie czy to będzie o imigrancie?

Tematyka jest bardzo ważna, bo wpływa ona na słownictwo z jakim się zetknie potem człowiek. Tematyka imigranta pozwala na dostarczenie lepszej bazy słów i wyrażeń. Słowo "an art thief" chyba nie załapałyby się do grona 10 000 najczęściej używanych słów. Wada taka, że historia imigranta zapewne mniej porywająca i bez takich zwrotów akcji. Choć w rękach utalentowanego scenarzysty... . Nie oszukujmy się jednak, nie da się z nauki angielskiego zrobić rozrywki. Można uatrakcyjnić jedynie. Te zabiegi mają na celu zachęcić przede wszystkim tych, którzy mają problemy z dyscypliną i nie lubią angielskiego. Jak ktoś lubi, to i tak sobie poradzi.
Nie mówię, że to jest złe i niepotrzebne. Zanegowałem tylko, jakoby było wystarczające jako jedyny sposób na naukę. Na pewno ciekawy pomysł do wykorzystania jako jeden z elementów nauki, ale nie do zastąpienia reszty. Twórcom należą się brawa za pomysłowość i za to, że zainwestowali w nowy, ryzykowny projekt obarczony sporym ryzykiem i wymagający dużej ilości nakładów na promocję.
Patrząc dokładniej na ten pomysł, to zrobili oni dokładnie to samo co wydawcy readersów z książkami. Oni przystosowali książki tak, żeby dało się z nich uczyć, a SM przystosowało film tak żeby dało się z niego uczyć. Bardzo fajna koncepcja. Fajne jest na pewno to, że nauka nie ogranicza się jedynie do obejrzenia filmu, a zawiera również sporo ćwiczeń i system powtórek. Wada to konieczność posiadania Internetu. Jak ktoś ma słabe łącze i mu Internet przestanie działać na parę dni, to nie zrobi powtórek.
Jest w tym co nieco racji, aczkolwiek sądzę, że imigrant… no chyba, że przystojny i że to będzie romans albo komedia romantyczna :) (przemawiają teraz przeze mnie egoistyczne kobiece powódki) :D

Też uważam, że to jedna z wielu metod czy sposób na naukę. Samym filmem, konwersacji czy gramatyki się nie nauczymy, ale jak na moim przykładzie -> totalnego betonu po wielu latach nauki en szukam wielu różnych sposobów. Ciężki przypadek ;/
Cytat: Owoce
Jest w tym co nieco racji, aczkolwiek sądzę, że imigrant… no chyba, że przystojny i że to będzie romans albo komedia romantyczna :) (przemawiają teraz przeze mnie egoistyczne kobiece powódki) :D

W takiej sytuacji musze się opowiedzieć za tym, że lepsza byłaby imigrantka. Męska część na pewno się zgodzi :] A gatunek najlepiej thriller.
Film o imigrancie wcale nie musi być nudny, nawet jeśli nie jest nafaszerowany akcją rodem z filmów sensacyjnych. Można zaintrygować widza układając w odpowiedni sposób rozwój wydarzeń. Do tego jakieś niestandardowe przygody w postaci pobocznych epizodów.
Fajny filmik, moim zdaniem to skuteczna metoda nauki, znaczy się uczenie się z filmów. Warto sobie oglądać jakiś serial z napisami angielskimi przesuniętymi, pauzować dialogi i odtwarzać.
To chyba żadna nauka… zdecydowanie lepiej wolę oglądać bez napisów, próbować wywnioskować nawet z kontekstu o czym mowa. Napisy (często źle przetłumaczone i przygotowane) mogą wprowadzać w błąd -> tak wynika z mojego osobistego doświadczenia.
Z moich uwag- napisy tylko w oryginale bez tłumaczeń :-)
To pozostają nam jedynie oryginalne filmy w kinie lub oryginalnie kupione seriale, w drakońskich cenach :( za te pieniądze kupie co najmniej 3-4 kursy multimedialne.
Jakie bzdury. Tyle jest darmowych materiałów,serialów, podkastów itd. Wiadomo jak ktoś chce najnowszy film to niech idzie do kina..., ale czy to konieczne?
GOOGLE i po problemie, albo ang.pl (forum ma sporo odnośników do cenych materiałów)
edytowany przez emil05: 05 cze 2014
Co do filmów , emil05 ma pełną rację. Filmów do osłuchania się znajdziesz w sieci tysiące ;-)
Ja również jestem możnaby powiedzieć początkująca ( ukończony poziom Elementary na kursie ), niestety kursy niewiele dają jeśli nie utrwala i nie poszerza się wiedzy codziennie. Ja też miałam dylemat jaki program kupić, byłam już prawie zdecydowana na pakiet Profesor Henry ( słownictwo, konwersacje gramatyka ) jednak ostatecznie zdecydowałam się na Angielski No problem+ . Pomimo ukończonego kursu zaczęłam od pierwszej części traktując ją jako powtórkę materiału. Do programu jest dołączona książka co dla mnie jest równiez bardzo ważne. Jezeli chodzi o Extreme English to zamierzam go również w najblizszym czasie kupić ponieważ ze słownictwem jest u mnie kiepsko a sam program No problem+ to za mało do nauki słówek. Korzystam również ze strony English Central co prawda jest to strona w języku angielskim ale bardzo łatwo się po niej poruszać.
Nagrania są podzielone w/g poziomów znajomości języka.
Cytat: kris_IV
Co do filmów , emil05 ma pełną rację. Filmów do osłuchania się znajdziesz w sieci tysiące ;-)

Może i tak ale ten film to nic innego jak pewna forma kursu multimedialnego. Możesz się uczyć z darmowych apek i podkastów ale niektórzy wolą z konkretnych kursów multimedialnych by mieć ułożoną jakaś ścieżkę rozwoju.
W supermemo nie podobało m się, że bardzo było słówek nieużytecznych. Polecam program on-line http://www.ultratext.pl. Tam w bazach są pożyteczne słówka. Trudno znaleźć nieużyteczne. Poza tym jest wymowa i możliwość własnej bazy. Czego chcieć więcej?
Ale nic nie zastąpi własnego rejestru słówek w zeszyciku :)
Cytat: mkoreczek
W supermemo nie podobało m się, że bardzo było słówek nieużytecznych. Poza tym jest wymowa i możliwość własnej bazy. Ale nic nie zastąpi własnego rejestru słówek w zeszyciku :)

Zgadzam się w pełni, najlepiej jest tworzyć własną bazę słownictwa i zwrotów, czy to w zeszycie czy na komputerze. W Supermemo można tworzyć własne bazy danych, jednak dużo prostsze w użyciu jest np. Mnemosyne czy Anki. Tak czy inaczej, one wszystkie opierają się na bazie komputerowej wersji fiszek.
Co to są nieprzydatne słówka? Jeśli jakieś słówko istnieje, to znaczy że jest przydatne. Program nie zapyta jak jest po ang. diplodok. Zresztą i to słówko może się okazać przydatne, jeśli ktoś jest paleontologiem. Jedynie kolejność serwowanych słówek może być nieodpowiednia, jeśli są podawane według kategorii. Dlatego lepiej to zmienić tak, żeby były podawane według częstotliwości występowania.
Temat przeniesiony do archwium.