to czy po filologii sie zna doskonale jezyk angielski zalezy tylko i wylacznie od studenta i o jego zdolnosciach jezykowych. Gdybysmy wszystcy opanowali w 100% slownictwo ktore nam serwowano na lekcjach konwersacji i 100% opanowali wszystkie regulki gramatyczne, to poziom proficiency bylby dla nas male piwo. Niestety nie jestesmy memoria komputerowa tylko ludzmi a slowka sie z czasem zapomina, jezeli sie ich nie uzywa w zyciu codziennym. Jestem pewna ze gdyby nie anglistyka to bym nie byla w stanie napisac prace magisterska w tym jezyku, albo musiala bym sie przy tym porzadnie nameczyc lub korzystac z uslug tlumacza. Tego jednak na lekcjach pisania na anglistyce ucza, a ile sie student nauczy to tylko i wylacznie zalezy od jego.
o kolegium sie nie bede wypowiadac, bo nie mam zielonego pojecia jak tam wyglada nauka i na jakim poziomie jezykowym ludzie z kolegium wychodza.
nie przesadzajmy w stereorypach.
p.s Laciny nie mialam, bo sie meczylam z tym pieknym jezyku w liceum:)