PRZESTROGA! Anglistyka na UJ
Mógłbym napisać epopeję na kilka stron A4 ale nie mam czasu i nie chce mi się dlatego napiszę streszczenie mojej życiowej PORAŻKI na UJ. Zacznę od końca - stanęło na tym, że po zaliczeniu trzyletnich studiów uzupełniających w IFA nie zdołałem ukończyć pisania pracy magisterskiej (napisałem około 50%) a zatem w tym momencie wg regulaminu studiów nie mogę wznowić nauki na roku trzecim (wznowienie studiów przysługuje raz a ja niestety już z tego korzystałem) i dokończyć pracy ale jedynie ubiegać się o miejsce na pierwszym roku na zasadach ogólnych a więc musiałbym zdawać egzamin czy rozmowę kwalifikacyjną i od nowa, tym razem DWA lata studiów - to teoria (już bym tam nie wrócił) a w praktyce od przyszłego roku i tak nie będzie już naboru na studia zaoczne więc zostałem na lodzie po 4 latach (wznawiałem studia i powtarzałem rok) ciężkiego okresu zmagania się z nauką (na trzyletnim kursie było dwa razy więcej zajęć i egzaminów niż obecnie), pracą (dwa etaty żeby siebie i rodzinę utrzymać oraz płacić czesne za studia plus dojazdy w sumie 4 razy 5tyś plus inne koszty daje lekko 25 tyś) i innymi rzeczami (wykańczanie domu - własnoręcznie głównie ze względów finansowych)... i stanem psychiki - chyba nie muszę tłumaczyć jak się można czuć na moim miejscu.
No cóż, można by powiedzieć , że sam sobie jestem winien skoro nie sprostałem nauce to się nie nadaję na mgr z UJ - może jest w tym wiele racji jednak zgadzam się z niemalże wszystkimi niepochlebnymi opiniami moich przedmówców na temat UJ więc ich już nie będę cytował, poczytajcie sobie sami. Zmieniające się przepisy, bałagan, nieżyczliwość, traktowanie z góry, orientacja na wyciskanie kasy, oraz fakt, że same zajęcia to naprawdę nic szczególnego a wymagania kosmiczne to tylko kilka kwestii które należy wziąć pod uwagę.
Oczywiście jest to wszystko do przejścia (sam przecież zaliczyłem wszystkie egzaminy oprócz najważniejszego - złożenia i obrony pracy) i jak się człowiek przyłoży i ma trochę oleju w głowie to jest to do zrobienia ale w życiu rożnie się układa szczególnie jeżeli nie jest się już singlem i czasem człowiek fizycznie a w końcu też psychicznie nie jest w stanie podołać temu wszystkiemu a jak ci się noga powinie na UJ to tak jakbyś się przewrócił w tłumie spanikowanych ludzi - po prostu cię stratują i nikt tego nie zauważy co więcej tutaj będą cię traktowali (mam na myśli kadrę, przepisy itp a nie innych studentów) jak chorą sztukę która najlepiej gdyby sama zdechła... IFA na UJ to wydział zdehumanizowany - studia na anglistyce na tej uczelni są bardzo ryzykowne z tego względu, że w razie jakiś komplikacji życiowych możecie skończyć tak jak ja - czyli z niczym... przepraszam coś jednak zostaje - potężnie obciążenie na psychice, poczucie straconego czasu, pieniędzy i znacznej części młodego życia. Jeszcze jedno - dlaczego nie napisałem pracy skoro byłem już tak blisko - z wielu skomplikowanych powodów ale chyba największym była blokada psychiczna - ja po prostu nie byłem w stanie - brak wiary i depresja (chyba) związane z tym parszywym miejscem. Głupio się do tego przyznawać ale to wszystko mnie przerosło... a było już tak blisko. Nie dajcie się złamać przez UJ - to hydra, której łba nie da się ukręcić tak łatwo.
O tym wszystkim na razie nie mogę zapomnieć bo ma to wpływ na moje życie zawodowe i co za tym idzie osobiste - będę musiał wyjechać do UK za pracą (pewnie jakiś „caretaker”) zostawiając rodzinę w Polsce. Nie życzę nikomu żeby się musiał zmagać z tym co ja dlatego wybierzcie UW, UAM, czy UŚ dla swojego dobra - myślę, że tam gorzej być nie może. A tak naprawdę w obecnej sytuacji rynkowej w ogóle nie warto iść na anglistykę – zrobicie co chcecie ale po 5ciu latach na takim UJ będziecie bardziej frustrowani możliwościami zarobkowania niż wykładowcy na taj uczelni.