"Opłacalność" studiów, każdych, zależy tylko od Ciebie. Trzeba umieć wykorzystać to, co się na nich zdobyło, w dzisiejszych czasach żaden papierek nie da Ci zatrudnienia, bo to zdobędziesz przez doświadczenie (ewentualnie znajomości).
Tak, masz "tylko" język, jak po każdej filologii zresztą. Z tą różnicą, że obcokrajowców mówiących po japońsku jest stosunkowo mało, w przeciwieństwie do ludzi mówiących po niemiecku/angielsku. Jeśli się dobrze obrócisz, znajdziesz dobrze płatną pracę, ale jak pisałem wyżej, to zależy tylko i wyłącznie od Ciebie.
Jedna rzecz - jeśli nie jesteś bardzo pewny, że chcesz to studiować, radziłbym zrezygnować. Zapieprz bardzo ostry, konieczność uczenia się masy znaków, złożeń. Jeśli ktoś nie jest pasjonatem/nie potrafi bardzo, bardzo mocno się zaprzeć, to odpadnie ze świstem. Jeśli faktycznie zastanawiasz się nad pójściem tam, radzę nauczyć się hiragany i katakany. Dać sobie limit czasu na przykład tydzień-dwa i zobaczyć, jak się z tym czujesz. Znam osobę, która zastanawiała się między iberystyką, a japonistyką właśnie, złożyła papiery na tą ostatnią, a po dwóch dniach nauki podstawowych sylabariuszy przeniosła papiery.