RATUNKU!!!

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 56
poprzednia |
Witam.
Jestem tegorocznym maturzystą i myślę o anglistyce, ale mam spore wątpliwości dotyczące mych umiejętności. Otóż... Nigdy nie miałam żadnych zajęć dodatkowych z angielskiego, cała ma wiedza opiera się na informacjach ze szkoły.
boję się, że w takim razie sobie nie poradzę...
jak uważacie?
Hejka! Ja też wybieram się na anglistyke i zdawalam w tym roku maturę. Do wyników jeszcze tydzień czasu, a ustny na roz. mialam 18/20. Uczę sie tego języka dopiero od gimnazjum a i na dodatkowe zajęcia chodzę od tamtego czasu. Ale bardzo lubię ten język i staram się na najwięcej czytać po angielsku i powtarzać regularnie gramatykę, historię USA i Wielkiej Brytanii. Wiem ,że wszystkie wyklady na tego rodzaju studiach są w języku angielskim i zaliczenia także. Jeżeli masz ten język opanowany w taki stopniu, że sobie z tym poradzisz to ja nie widzę problemu;)Ja jestem strasznie zdeterminowana na ten kierunek wiec mam nadzieje że mi się uda. Pozdrawiam
Wszystko zależy od tego, na którą uczelnię się wybierasz. Jeśli na którąś z państwowych (z tzw. lepszych), to wymagania będą spore. Nie chodzi tylko o poziom językowy, gdyż fil. ang. to nie tylko nauka samego języka, ale także o oczekiwania odnośnie innych przedmiotów. Trzeba będzie uczyć się po angielsku gramatyki opisowej, literatury, historii, itp. itd. :)
Ale jeśli lubisz takie rzeczy, to będziesz miał kupę zabawy :)
Wszystko zależy od tego, jaki poziom prezentujesz. Nie chodzi mi o Twój stopień z przedmiotu, bo to o niczym nie świadczy. Ważniejsze jest, ile masz godzin angielskiego w tygodniu, na jakim poziomie (kto Cię uczy), czy uczysz się (słuchasz, rozmawiasz po angielsku) poza szkołą.
Jesli masz 3 godziny w tygodniu (jak większość), żadnych dodatkowych lekcji, żadnych wyjazdów...to szczerze mówiąc czarno to widzę (mówię o państwowych. dziennych studiach, oczywiście)
>Jesli masz 3 godziny w tygodniu (jak większość)

Tu jest waznosc jakosc, a nie ilosc (liczba w tym przypadku). Znam bodajze 2 nauczycieli, ktorych uczniowie majacy 5 mieliby duze szanse na dobrej anglistyce.
Jak napisałam wyżej, liczy się również jakość;)Ilość zajęć też jest ważna, jak w nauce każdego języka.
Natomiast jest teraz wiele klas z rozszerzonym angielskim (6 godzin w tygodniu), w których uczą również native speakers. Sama chodziłam do takiej klasy w liceum (a było to ponad 10 lat temu:P Po takiej szkole zainteresowana miałaby większe szanse dostać się na anglistykę.
Języka trzeba uczyć się samemu. Jeszcze nikt, żadna szkoła, żaden kurs nie nauczyły nikogo języka. Nauczyciel jest tylko przewodnikiem, który wskazuje najtrudniejsze i najciekawsze zagadnienie. Dlatego programy szkolne zakładają 2, 3 czasami 5 lekcji w tygodniu. Ale uczeń powinien na naukę języka poświęcać 1, 2 lub więcej godzin dziennie. Musi to zależeć od jego planów życiowych i związanej z tym motywacji.

Jeśli ktoś zakłada wykorzystanie języka tylko w celach turystycznych, wystarczy 30 minut dziennie, natomiast jeśli wiąże ją z przyszłym zawodem, bądź życiem za granicą, musi poświęcić na naukę znacznie więcej tego czasu lub wybrać skuteczniejszą metodę nauki.
było 5 godzin, w liceum sporo sie nauczyłam, przy czym czasy gimnazjum były bardzo mało efektywne z racji podejścia nauczyciela - pamiętam z tamtego okresu tylko trochę gramatyki. po szkole nic, brak wyjazdów, rozmów z anglikami itp. :( z ustnego rozszerzonego miałam 15/20, z pisemnych liczę na 80-90%..
było 5 godzin, w liceum sporo sie nauczyłam, przy czym czasy gimnazjum były bardzo mało efektywne z racji podejścia nauczyciela - pamiętam z tamtego okresu tylko trochę gramatyki. po szkole nic, brak wyjazdów, rozmów z anglikami itp. :( z ustnego rozszerzonego miałam 15/20, z pisemnych liczę na 80-90%..
ja również mam podobny problem co autor ;/
tzn. chcę żeby moją przyszłością były języki obce - praktycznie nie widzę innego rozwiązania... I tak tegorocznym rozdaniem świadectw od września jestem w 3 klasie LO, wybór przedmiotów na maturę już niedługo
Styczność z angielskim... Cóż, zawsze JAKIŚ był (praktycznie do przedszkola, ale to za sprawą koleżanki w tym samym wieku ;)) i nigdy nie musiałam go kuć od podstaw, żadna czarna magia... "jakiś" bo nigdy tak serio zajęć z tego języka nie miałam. Zawsze niemiecki (od 4podst.)
Zdałam sobie sprawę, że jeśli pójdę na jakąś anglistykę to będę szczęśliwsza niż z niemieckim... Niestety poziom angielskiego w mojej klasie jest mierny, ale to za sprawą umysłów niektórych... kolegów z klasy, którzy rejestrują tylko słowo "F*CK" -_- dlatego zdobycie dla mnie 5 nie jest problemem a materiał tak prosty, że nie mogę się poszczycić osiągnięciem -_-
Boje się zdawać angielski, nie wiem dlaczego... Po prostu o ile nie powstanie bardziej zaawansowana grupa to nikt mnie nie przygotuje tak jak na niemieckim (opisywanie obrazków itd)
Na własną rękę od jakiegoś czasu robie codziennie: gramatyke (z repetytorium) słuchanie+słówka z textu (podcasty internetowe), i inne słówka
Największy problem chyba z poznaniem gramatyki, rozumienie ze słuchu i zapamiętywanie to nie mam problemów... Tudzież przewijają się angielskie fora, strony, filmy ;), ale to norma u mnie. A co najważniejsze - uwielbiam przysiadać do angielskiego, po prostu z chęcią rzucam się np. do podręcznika

Ciężko mi ocenić mój poziom :( rozumiem i wiem dużo (powiedzmy..) ale brakuje mi takich rozmów na mniej stereotypowych poziomach, jak mam coś napisać na zagranicznym forum to po prostu wymiękam (czasem się denerwuje albo mam mętlik w głowie)
Mam niezgorsze słownictwo, poznałam wszystkie czasy (kwestia wyszlifowania), no i znam kilka innych gramatycznych spraw... 2mce wolnego, mam okazje poszerzać wiedzę... Szczerze przez krótki czas wyrobiłam sobie większą wiedzę w tym języku niż w niemieckim ;)
sora za przydługi post - po prostu nie wiem :( ale chyba zdecyduje się na maturę z angielskiego, tyle że na roz. raczej nie będę startować
Mam koleżankę, która zaczęła się uczyć angielskiego dopiero w liceum, poszła na anglistykę UAM i wymiata. Dodatkowe kursy nie muszą być miernikiem znajomości języka, tak więc trochę wiary w siebie - warto próbować.
Witajcie.

Ja także chciałbym iść na anglistykę. Teraz przedmną ostatnia III klasa LO. Mój poziom w szkole także nie jest mierny i też nie mam się czym chwalić. Nie mam problemów z tym językiem... Lubię go bardzo... Boję się zdawać rozszerzenie. :( Ale mimo tego we wrześniu w deklaracji zaznaczam poziom rozszerzony. W tym roku uczęszczałem na prywatny ang (100h)... Moja wiedza się trochę poszerzyła. Lecz to tylko poziom PRE-INTERMEDIATE. Teraz od nowego roku szkolego biorę kurs przygotowujący do rozszerzonej... Co o takich kursach myślicie? Warto? No i teraz w wakacje przerobię repetytorium LONGMAN'a, które zawiera ćwiczenia na obu poziomach. Bardzo fajnie opisane dłuższe formy wypowiedzi pisemnej tj. rozprawka, opis, rcenzja, opowiadanie.

Boję się maturki. Zgadzam się z koleżanką nademną WIARY W SIEBIE! :)

Jakie wy polecacie książki przygotowujące do rozszerzonej? Jakieś skuteczne metody nauki? :)

Pzdr.
jest mierny* Sorki. :)
zawsze można ściągnąć arkuszy z matur pisemnych i sprawdzić jak aktualnie by wyszło :)
myśle też o jakimś dodatkowym kursie np. w szkole "AKCENT", ale na razie to zostaje w sferze myśli :( w szkole raczej nie zrobią przygotowania dla osób chcących zdawać język X, bo w zeszłym roku i tak wiele osób pooblewało
zdawać rozszerzony to zawsze więcej punktów na uczelnie (i satysfakcja ;))... nawet nie chcę na razie o tym myśleć, ale nie można tego odwlekać :( zawsze pod górke :PP
No kurs może być naprawdę dobrą rzeczą w tym ostatnim roku nauki. :)

Dokładnie. Nie można odwlekać, potem może być za późno. :)

Myślę, że te głupie 30 % to można bardzo łatwo uzyskać. :)

A wiecie może jak to jest z punktacją? Są 2 arkusze po 25 pkt. Żeby mieć 30 % trzeba mieć 15 pkt na 50 możliwych. Czyli conajmniej 6 z I arkusza i 7 z II arkusza? Czy po prostu może być np. z I 15 pkt a z II zero i także zdane? Jak to jest? :)

Pzdr.
są 2 arkusze 23p i 27p co oczywiście daje 50 ;) punkty są sumowane, nie ważne który arkusz lepiej napiszesz, musi być min. 30% (mylące, bo faktycznie z 30% wychodzi 15 punktów)
arkusze maturalne:
http://www.cke.edu.pl/index.php?option=content&task=view&id=91&Itemid=93
OK. :)

Dzięki. :)

Pzdr. :)
no, ale jest jeszcze egzamin ustny hehe ;D
za co można zdobyć walory? pewnie jakieś słówka, zwroty, czasy? (chociaż we większości pewnie i tak używa sie czasu teraźniejszego)
rok to duzo czasu, nawet na to zeby sie nauczyc jezyka.
jesli macie tyle czasu do matury to na jakim poziomie z tego przedmiotu byscie nie stali to zdazycie zdac, nawet z wynikiem dajacym szanse na anglistyke.
wystarczy byc zdeterminowany i posiadac jako-takie zdolnosci do nauki jezyka [ma je ok 90% ludzi]. Ale to trzeba sie uczyc duzo, naprawde duzo. nie moze byc czegos takiego ze "uczylem sie wczoraj 5h, dzisiaj nalezy mi sie odpoczynek" itd.
pracujcie ciezko nawet kosztem innych rzeczy.
Dokładnie. Zgadzam się z Tobą. Zdolnośc posiadam. Potrzebny duży wkład. :)

A jak jest z ustną rozszerzoną. Czy na świadectwie maturalnym jest gdzieś napisane, że zdawałem ustną na poziomie ROZSZERZONYM i mój wynik? jest to wyszczególnione.

Ja chyba ustną podstawową wezmę.

Pzdr.
hehe, NIE DA się tak, że weźmiesz pisemną roz. a ustną podstawy :D decydujesz się na jedno albo drugie i musisz w tym brnąć
jeśli zdasz otrzymujesz świadectwo maturalne z poziomem i wynikami
wyniki są później przeliczane przez uczelnie na jaką startujesz
np. punkty z rozsz. liczą *0,5p a podstawę 0,2p
"hehe, NIE DA się tak, że weźmiesz pisemną roz. a ustną podstawy :D decydujesz się na jedno albo drugie i musisz w tym brnąć"

i tu sie myslisz.
mozna wziac pisemna rozsz i ustna podst.

jak ktos idzie na anglistyke to juz warto wziac ustna rozsz. wynik z tego egzaminu nie jest tak decydujacy jak pisemny egzamin, a sam fakt ze ustna zdalo sie na poziomie rozsz. wyglada juz lepiej.
Da się ale z punktu widzenia władz uczelni jest to działanie nielogiczne i coraz więcej uczelni wymaga aby obie części egzaminu były zdawane na jednym poziomie.
A jeśli boisz się matury ustnej na poziomie rozszerzonym , która jest banalna, to nie masz czego szukać na filologii angielskiej.Bo matura w porównaniu ze studiami to pikuś.I na filologii odnajdą się tylko osoby którym matura rozszerzona nie wydaje się niczym strasznym i czymś więcej niż tylko większym sprawdzianem.
co do kursów jezykowych to jest to super sprawa.ja po 3 latach nauki angielskiego zostalam zakwalifikowana na poziom intermediate i jestem po 120h zajec z amerykanskim lektorem,ten rok dal mi naprawde duzo.no i oczywiscie najlepiej wybierac sprawdzone szkoly z native speakerami.
Nie chcę cię zniechęcać ale matura to tylko przedsmak studiów i trzeba mieć już solidną, ugruntowaną wiedzę,żeby coś studiować bo jedynie podstawy w większości dziedzin nie wystarczą.Wyjątek stanowi niewiele kierunków np. rosjoznawstwo ,na którym na wielu uczelniach rosyjskiego można uczyć się od podstaw.W wypadku anglistyki najczęściej studia,w tym wykłady, a przynajmniej lektury z literatury od początku są po angielsku i żeby przez nie przebrnąć trzeba znać język dość dobrze.Inaczej można się na studia dostać ale się na nich nie utrzymać.
Po 3 latach jesteś na intermediate? Uczysz się od początku? jeśli tak powinnaś być już na upper...Jaki masz wymiar godzin nauki? I ile masz lat? Pytam z ciekawości.Bo wydaje mi się,że uczysz się sporo a efekt jest trochę niewspółmierny do twojego czasu nauki.
ucze sie od gimnazjum,teraz skonczylam 1 liceum.w gimnazjum szlam od podstaw po 4 h tygodniowo a w liceum mam 3h. sama nie ucze sie duzo:)
Nie boję się ustnej rozszerzonej, tylko słyszałem, że nigdzie nie jest brana pod uwagę. Ale nie uzyskałem odp na moje pytanie, czy to, że zdaję ustną narozsz jest gdzieś napisane na świadectwie maturalnym?

Zdaję sobie sprawę, że matura jest niczym w porównaniu ze studiami.

Ja nie skreślam swoich planów związanych z tym językiem. :) Najwyżej na studia pójdę rok później a przez ten wolny zacznę studia na jakiejś prywatnej uczelni i będę uczył się intensywnie ang. :)

Mam nadzieję, że dostanę się po szkole. :)

Pzdr.
tak na wynikach z matury masz napisane na jakim poziome zdawales ustny jezyk obcy
Faktycznie wygląda na to,że może za mało pracujesz samodzielnie.
Ale i tak jesteś przy takiej ilości godzin o jeden poziom za nisko.
Polecałabym ci jakiś kurs intensywny, może wakacyjny obóz językowy.
A co do zajęć z native speakerami,pomagają w nauce mówienia ale w przygotowaniu do części pisemnej z matury już mniej.Optymalne rozwiązanie to nauka z lektorem polskim z naciskiem na gramatykę i konwersacje z native speakerem.
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 56
poprzednia |

« 

Business English

 »

Studia językowe