w kolko to samo. w pale mi sie nie miesci skad u ludzi ten strach przed rozszerzona matura.
sam bylem uczniem trojkowym ale wzialem te zasrane 3 przedmioty, z ktorych czulem sie najmocniejszy (pol, ang, wos) na rozszerzonym i jakos poszlo. no ok, moze nie trafilem do tego miasta, do ktorego chcialem (bo bylem smierdzacym leniem), ale jednak prawdziwa anglistyka i na jednym z lepszych uniwerkow. gdybym bardziej przysiadl do nauki pewnie efekty bylyby jeszcze lepsze.
tutaj czesto ludzie pisza o podstawowym polskim, jakichs kosmicznych kombinacjach, w stylu podstawowa matma+angielski, geografia+angielski (podstawowy, rany boskie). dopiero w drugim polroczu sprawdzaja kryteria rekrutacji i sie dziwia, ze nikt ich nie chce na filologie z taka matura z dupy.
nauczyciele biora was na strach, wciskaja wam ciemnote zebyscie sie cos pouczyli do matury, a wy idziecie po najmniejszej linii oporu i bierzecie podstawy. w nastepnym odcinku pytania czy mozna na studia bez matury, glowa mala, facepalm, gleba.
nie strzelajcie sobie w stope i dla wlasnego dobra zdawajcie rozszerzone. zal tez nie wspomniec o tym, ze to lans przed tymi ktorzy ida na latwizne. "zdajesz rozszerzony? ho ho ho..." ;]