Też jestem trochę zamotany w tym temacie ;) Byłem przekonany do zrobienia "gap year" - pojechaniu do Anglii tak trochę na dziko i poszukaniu tam swojego szczęścia, jednak ostatnio zmieniłem swoje nastawienie. Dowiedziałem się, że studiowanie za granicą nie jest aż tak bardzo poza moim zasięgiem, jak myślałem wcześniej. Z tego co wiem, to liczą się tylko wyniki z matury i certyfikaty (czyli nie jest tak źle, zwłaszcza, że wymogi procentowe są w miarę przystępne).
Już deadline'y na niektóre uczelnie się pokończyły i zdaje sobie sprawę z mojego opóźnienia, ale jeszcze nie jest za późno aby spróbować. Nie wiem jak za to wszystko się zabrać, kuszą firmy pośredniczące, jednak naczytałem się tutaj wielu negatywnych komentarzy.