Zakładanie szkoły językowej Łódź

Temat przeniesiony do archwium.
Dzień dobry,

w ubiegłym roku skończyłam NKJO, a obecnie studiuję na pierwszym roku magisterki. Cały czas chodzi mi po głowie założenie, po zdaniu magisterki, jednoosobowej szkoły językowej (język angielski) w Łodzi. Początkowo rozważałam założenie jej w mojej miejscowości (ok 8 tys. mieszk.), ale jest tutaj już kilka tego typu szkół, więc nie wydaje mi się by miało to w ogóle jakikolwiek sens.

Myślę o kursach (w szkole stacjonarnej w Łodzi) dla małych grup (max. 4-6 osób), ale obawiam się, że w Łodzi jest już, niestety, przesyt jeśli chodzi o szkoły językowe oferujące kursy z języka angielskiego. Czytałam opinie na różnych forach (wypowiedzi sprzed kilku lat), gdzie wiele osób już wtedy mówiło, że w dużych miastach jest ogromna konkurencja i takim małym szkołom (zwłaszcza tym, które nie mają wyrobionej renomy) ciężko jest chociażby zdobyć klientów, nie mówiąc już o utrzymaniu się na rynku. Czy ktoś z Was prowadzi/prowadził może taką szkołę w Łodzi i byłby chętny podzielić się swoimi wrażeniami?

Z tego, co widzę w ''Mapach Google" w samym centrum Łodzi jest jakieś 40 szkół, które w ofercie mają język angielski, więc podejrzewam, że w całym mieście znalazłoby się coś koło 100 tego typu placówek...

Na stronach internetowych niektórych z tych szkół ("sieciówek") można znaleźć cenniki, które mówią, że cena za godzinę zajęć (od jednego ucznia) w kilkuosobowej grupie to 10-12 zł. Zastanawiam się czy dałabym radę się utrzymać przy takich stawkach (ZUS + wynajem lokalu + dojazdy + zakupy dodatkowych materiałów + księgowa). W cennikach są zawsze podane jedynie ceny od całych, dość dużych grup, ale podejrzewam, że cena od osoby idzie w górę jeśli są to grupy, powiedzmy, 3-4 osobowe, a tym bardziej, gdy są to zajęcia indywidualne. Czy to faktycznie wygląda w ten sposób? I jeśli chciałabym prowadzić zajęcia w małych grupkach, to jaka jest sensowna cena, którą mogłabym zaproponować, tak by nie odstraszyć potencjalnych klientów i zarobić na te podstawowe koszty, i by coś jeszcze zostało mi w kieszeni.

Kolejną rzeczą, nad którą się zastanawiam jest reklama. Jakie są najlepsze sposoby na zgromadzenie klientów, oprócz dobrej strony internetowej, ulotek, ogłoszeń na innych stronach internetowych? Wiadomo, na początku nie ma mowy o polecaniu szkoły przez byłych/obecnych uczniów. Jeśli chodzi o stronę internetową, to zdaję sobie sprawę z tego, jak ważna ona jest, bo to bardzo często jest pierwszy kontakt ucznia ze szkołą, i jeśli nie będzie ona przejrzysta i ciekawa dla oka, a do tego nie będzie zawierać informacji, które są dla ucznia ważne, to po prostu z miejsca stracę klienta, bo nie będzie on miał możliwości zrobić testu poziomującego, zobaczyć cen, czy zapisać się na kurs.

Kolejna rzecz. Słyszałam o tym, że można starać się o dofinansowanie działalności przez Urząd Pracy (chodzi mi o dotację do 18000 zł). Zastanawiam się, czy miałabym realne szanse na uzyskanie takiego dofinansowania, czy raczej urząd stwierdzi, że nie będzie dofinansowywał kolejnej szkoły językowej, ponieważ w Łodzi istnieje już bardzo wiele szkół oferujących zajęcia z ''anglika'', więc ona się najzwyczajniej w świecie nie utrzyma. Wiadome jest, że bardzo dużo zależy od biznesplanu, tego jak zaprezentuję siebie i swój pomysł, itp., ale sam rodzaj biznesu też pewnie jest ważny. I jeszcze pytanie, czy na reklamę i założenie strony internetowej również mogę dostać jakieś fundusze, czy to już w całości trzeba sfinansować ze swojej kieszeni?

Generalnie, jeśli chodzi o uczenie, to bardzo to lubię. Uwielbiam przebywać z innymi ludźmi, a gdy widzę, że robią postępy lub, choć odrobinę, zaczynają lubić ten język i nauka sprawia im przyjemność, to wstępują we mnie nowe siły i chęci do działania! :-) To jest niesamowite doświadczenie. Cały czas szukam dodatkowych materiałów, które można wykorzystać, tak by zainteresować uczniów, żeby wynieśli z zajęć jak najwięcej i by jak najchętniej (i dobrze by było gdyby odbywało się to bez bólu ;-)) się uczyli.

Najbardziej boję się tego, że nie zdobędę klientów i czeka mnie kubeł baaardzo zimnej wody. Na razie taka mini szkółka to moje wielkie marzenie, tylko ''pytanie za stówę'' czy coś z tego wyjdzie. Proszę kogoś, kto prowadził lub prowadzi szkołę językową (zwłaszcza te małe szkółki) o podzielenie się opinią jak to wyglądało/wygląda (zwłaszcza na samym początku), czy faktycznie jest tak trudno zdobyć klientów. Czy może zainteresowanie kursami jest jednak dość spore i da się to wszystko w miarę ogarnąć i nie zwariować (czyt. zamknąć się po roku). Wiem, że "sieciówki" mają porządne obłożenie przez cały rok, i że ciągle ktoś się do nich zgłasza, a oni organizują coraz to nowe grupy. Tylko czy słuchacze interesują się też mniejszymi szkołami?

Dodatkowo chciałabym jeszcze zająć tłumaczeniami (zawsze jakaś alternatywa), ale wiem, że tutaj również jest się ciężko przebić.
W kosztach zapomniałam dodać jeszcze podatek...

Inne pytanie: Czy jest tutaj możliwość edycji? Nigdzie tego nie widzę.
Inne pytanie: Czy jest tutaj możliwość edycji? Nigdzie tego nie widzę. była do pół godziny po napisaniu.

« 

Pomoc językowa

 »

Brak wkładu własnego